Strony



niedziela, 9 czerwca 2013

Summer love cz. 34

- Wyjdzie z tego? - słyszę głos Harrego.
- Jest w śpiączce od kilku dni, nie mamy 100 % pewności. 
Ehh... Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Kto to powiedział? Dlaczego nie mogę się poruszyć? Nie mogę nawet otworzyć oczu! Harry słyszę cię, słyszę. Przestań płakać, kochanie, ja z tego wyjdę, obiecuję.
   - Jak mogłam być tak głupia i pojechać tym pieprzonym skrótem!? - słyszę szloch Eleanor.
- Słońce, to nie twoja wina, tylko tego idioty, który jechał po pijanemu. [t.i] jest silna, wyjdzie z tego zobaczysz. - pociesza ją jej chłopak.
-Oby.
I znowu zapada głucha cisza, a ja tracę kontakt z rzeczywistością.
   Ktoś trzyma moją rękę, wyraźnie czuje na niej dotyk. Otwieram oczy by zobaczyć kto to. Mój ukochany śpi, ściskając moją dłoń. Harry przestał przypominać siebie, wygląda na dużo starszego. Na twarzy pojawił się bujny zarost, niesforne loki zamieniły się w afro, widoczne są także sine wory pod oczami. Gdy mu się tak przyglądałam gwałtownie otworzył oczy. Był wyraźnie zaskoczony tym widokiem.
H: Obudziłaś się! - wykrzyczał biorąc mnie w ramiona i mocno tuląc.
Ja: Harry! To boli!
H: Przepraszam - rozluźnił uścisk - To zrozumiałe, że możesz być obolała. Boże, nawet nie wiesz jak cierpiałem, bałem się, że zostawiłaś mnie na tym świecie samego. Jak ja bym sobie bez ciebie poradził! - zaczął płakać jak małe dziecko.
Ja: Kochanie, spokojnie... Już wszystko dobrze. A co z dzieckiem? - zapytałam dotykając brzucha.
H: Test musiał się pomylić, nigdy nie byłaś w ciąży.
Zamurowało mnie. "Nigdy nie byłaś w ciąży." To zdanie dudniło mi w głowie.
H: Ej.. Co się dzieje?
Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
H: Spokojnie... Wiem, że to skomplikowane. - gładził mnie ręką po plecach.
Nagle zauważyłam, że na przeciwko mnie znajduje się lustro. Widok był straszny... byłam prawie łysa, twarz blada, pełna siniaków i szwów.
Ja: Ttttooo jjjaaa? - ledwo wydukałam pokazując na lustro trzęsącą się ręką, druga powędrowała na moją głowę prawie bez włosów.
H: Musieli je ogolić przed operacją.
Ja: Operacją? - powiedziałam ledwo słyszalnie.
H: Trafiłaś do szpitala w stanie krytycznym i byłaś w stanie śpiączki przez 23 dni. Nawet nie wiesz jaki jestem wdzięczny Bogu, za to, że żyjesz! - zaczął całować moje czoło.
Ja: Ale Harry, zobacz jak ja wyglądam. - miałam mokre policzki od łez.
H: Wyglądasz jak najpiękniejsza kobieta, jaka stąpała po tej ziemi. - czule pocałował mnie w usta.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co tam u was słychać kochani?
U mnie szykują się zajebiste 3 dni, jadę z klasą na biwak :)
To już ostatnie chwile z nimi i chciałabym by były wyjątkowe.
HeartAttack

niedziela, 2 czerwca 2013

Summer love cz. 33

   Zaniemówiłam. Czy Harry właśnie poprosił mnie o rękę!? Stanęłam na równe nogi i spuściłam głowę, nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
Ja: Eee... yyy. - nie zdołałam nic z siebie wydusić.
H: Wyjdź za mnie, proszę. I tak razem mieszkamy, spodziewamy się dziecka.
Ja: Hhharry, ja nie mogę... To za wcześnie. - wydukałam.
H: Przemyśl to, przecież się kochamy... Pamiętaj, będę czekał, niezależnie od tego ile czasu to potrwa.
Wzięłam ręcznik i starannie się w niego owinęłam. Co dziwne nagle zaczęła krępować mnie moja nagość. W głowie miałam mętlik. Harry, dziecko, oświadczyny. Nagle poczułam ból w okolicy żeber. Pięknie, niewyżyty Styles nabił mi wielkiego siniaka pod biustem! Czemu wcześniej tego nie zauważyłam? Szłam holem w ręczniku nie zważając na to, czy ktokolwiek mnie zobaczy, a nawet w głębi duszy liczyłam, że spotkam kogoś komu będę mogła się wyżalić. I jak na zawołanie z pokoju Louisa wyszła zaspana Eleanor.
El: Hej, śliczna! - przywitała się ze mną uściskiem - Czemu jesteś w ręczniku? Harry zabrał ci ubrania? - zachichotała.
Ja: Pokłóciliśmy się... Jeśli mogę to tak nazwać.
El: Kochana, co się stało? - zapytała wyraźnie zakłopotana - Styles coś przeskrobał? Niech ja go tylko dorwę!
Ja: Spokojnie, to ja mam mętlik w głowie... ciągle tylko Harry, ciąża, zar...
El: Ciąża!? - gwałtownie mi przerwała, wyraźnie zaskoczona.
Ja: Louis ci nie powiedział? Najprawdopodobniej będziemy mieć dziecko...
El: Nie, nie powiedział. Tak mi przykro, słońce. - przytuliła mnie mocno.
Ja: Pogodziłam się już z tym, ale co gorsza... Ehh... Harry poprosił mnie o rękę.
Odsunęła się ode mnie na długość ramion i patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
El: Dziecko, zaręczyny... O kurwa. - stała w bezruchu jak wryta w ziemię - Może chodźmy po ciuchy do mnie i tam pogadamy. - posłała mi delikatny uśmiech.
Weszliśmy do sypialni Louisa, o dziwo go tam nie było.
Ja: Nie musisz mi pożyczać niczego. Przecież mogę wrócić...
El: Nie pójdziesz tam! Spokojnie, mam ze sobą mnóstwo ciuchów, poza tym myślę, że nosimy ten sam rozmiar. - uśmiechnęła się szeroko.
Ja: Jeju, dziękuję. Jesteś wspaniała.
El: Zawsze do usług.
Eleanor sięgnęła do walizki po ubrania.
El: To będzie na tobie leżeć świetnie! - wyciągnęła piękną niebieską suknię w kwiaty i komplet bielizny. - Seksi czerwone majteczki, ymmm. - obie wybuchłyśmy śmiechem.
Ja: Jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę?
El: Możesz kiedyś wyciągnąć mnie na kawę i będziemy kwita . - puściła mi oczko.
Ja: Z miłą chęcią! - podała mi ciuchy.
Zaczęłam kierować się do łazienki, ale okazało się, że jest zajęta... Harry najwyraźniej jeszcze nie wyszedł.
El: [t.i], gdzie idziesz? Możesz przebrać się w sypialni, zamknę drzwi.
Wróciłam do pokoju, gdzie zrzuciłam ręcznik i zaczęłam ubierać bieliznę. O dziwo, nie krępowała mnie jej obecność... W ciągu tych kilku godzin, od kiedy się znamy, stała się dla mnie kimś na prawdę bliskim.
El: Czekaj... Co to za siniak? - podeszła i zaczęła przyglądać się mojemu brzuchowi - Harry ci to zrobił? - powiedziała gniewnie przez zaciśnięte zęby zaciskając pięści.
Ja: Nie wiem... Zorientowałam się dopiero po wyjściu z prysznica. To musiał być tylko wypadek. - uspokoiłam ją.
El: Oby... - odpowiedziała ledwo słyszalnie.
Nie... Hazza nie byłby do tego zdolny. Nałożyłam sukienkę i usiadłam wygodnie na łóżku.
El: Dobra kochana, opowiedz mi wszystko od początku.
Po długiej, na prawdę długiej rozmowie z Eleanor, uznałyśmy, że nie należy w nieskończoność odwlekać wizyty u ginekologa. Zeszłyśmy schodami na dół i wsiadłyśmy do Porsche El. W mieście był straszny korek, więc postanowiłyśmy jechać na skróty. Gdy skręcałyśmy w boczną uliczkę, nagle nie wiadomo skąd wyjechał samochód, który jechał prosto na nas. Zaczęłyśmy krzyczeć i ...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fotoshop, ale akurat tu mi pasowało .
W szkole odrobinę luźniej, wiec postanowiłam coś napisać ;)
Hmm... Ci dwoje ładnie ze sobą wyglądają, ale Styles i tak jest mój :D
HeartAttack