Strony



niedziela, 16 grudnia 2012

Imagin z Niallem

Dla Agi z ukochanym blondynkiem, przez którą robię się coraz bardziej zboczona! :)
Ostrzegam +18. Zażalenie składać w komentarzach, bo szczerze to mój pierwszy taki imagin. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   Szłam dróżkami Londynu. Było jeszcze wcześnie, ale mimo to dookoła ulice tętniły życiem. Podążałam do domu mojego chłopaka Nialla, który właśnie tego dnia obchodził swoje urodziny. Miałam dla niego bardzo wyjątkowy prezent! Ale to niespodzianka!
   Mama blondynka, wpuściła mnie do środka, a sama udała się do pracy. Poszłam do jego pokoju, gdzie zobaczyłam smacznie śpiącego Horanka.
A: Och, jak on słodko wygląda! - westchnęłam dalej patrząc na Niallerka.
Usiadłam na brzegu łóżka i pochyliłam się nad nim. 
A: Dzień dobry kochanie - wyszeptałam mu do ucha, gładząc go ręką po policzku. 
N: Słońce, co ty tu robisz? - powiedział zaspanym głosem.
A: No jak to co!? Przyszłam świętować twoje urodziny! - powiedziałam z entuzjazmem.
N: Jesteś kochana, ale po co robić z tego wielkie halo...
A: Na przykład z tego powodu, że 18 urodziny ma się tylko raz!? - odparłam równie podekscytowana.
N: Już dobrze! Ale muszę jeszcze posprzątać w domu, bo moja mama jest w pracy i obiecałem, że to zrobię. Współczuje jej, ma naprawdę ciężko... - lekko posmutniał.
A: To jak? Bierzemy się za porządki, a jak skończymy będziemy mięli czas dla siebie... - posłałam zalotne spojrzenie - Ale najpierw kochaniutki pod prysznic! Rozumiemy się?
N: Ok, już idę - udał się do łazienki.
Zaczęłam ogarniać w jego pokoju. Posprzątałam stos brudnych naczyń, które zapewne były tylko z jego kolacji. Zawsze zastanawiało mnie gdzie on to mieści... Jak on to robi, że przy tym jest taki chudy?  Pościeliłam jeszcze łóżko i było już mniej więcej czysto. Niall właśnie w tym momencie wrócił do pokoju.
N: Ołł, jaka zmiana! Dziękuję, co ja bym bez ciebie zrobił?
A: Hmm, sama nie wiem kotku. - zbliżył się do mnie i namiętnie mnie pocałował. - To mi się podoba... Ale musimy iść sprzątać. - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą do kuchni.
A: To co mamy jeszcze do zrobienia?
N: Odkurzanie, umycie naczyń i wstawienie prania.
A: To ty idź poodkurzać, a ja pozmywam naczynia. Ten kto szybciej skończy wstawi pranie. Pasuje?
N: Jasne, jesteś nie zastąpiona. - chciał mnie pocałować, lecz mu na to nie pozwoliłam. 
Ja: O nie, nie Nialluś! Najpierw sprzątanie!
Zabrałam się za mycie naczyń. Uwinęłam się z tym w niecałe półgodziny. Ruszyłam do łazienki, gdzie znajdowała się pralka. Tam natknęłam się na mojego chłopaka.
Ja: Widzę, że wyrobiliśmy się z naszymi zadaniami w tym samym czasie.
N: Tak, już tylko wstawimy pranie i jesteśmy wolni.
Wykonaliśmy ostatnią rzecz z listy i mogliśmy przejść do urodzinek.
Ja: A więc kochanie jeszcze raz wszystkiego najlepszego, a teraz czas na mój prezent.
Wyjęłam z kieszeni ładnie zapakowany podarunek. Podałam mu paczuszkę, otworzył ją i jego oczom ukazała się złota kostka do gitary.
Ja: Nie wiedziałam co mam ci kupić, mam nadzieję, że trafiłam.
N: Kotku, to wspaniały prezent, ale... - gwałtownie mu przerwałam.
Ja: Żadne ale! Ważne, że ci się podoba. - posłałam mu słodki uśmiech.
N: Jesteś naprawdę kochana! - mocno mnie do siebie przytulił.
Ja: To nie koniec, kotku...
N: Co masz na my... - przerwałam mu namiętnym pocałunkiem.
On go pogłębił, a ja w mgnieniu pozbyłam się jego bluzy. Nagle gwałtownie się ode mnie odsunął.
N: Jesteś pewna, że tego chcesz? Myślałem, że chcemy z tym poczekać...
Ja: Skarbie, jesteśmy ze sobą od dwóch lat... Kocham cię i uważam, że już wystarczająco długo na to czekaliśmy. - ponownie wpiłam się w jego usta.
Niall już się nie sprzeciwiał. Zaczął całować mnie po szyi, rękami wodził po moich plecach. Ja w mgnieniu oka pozbyłam się jego bluzki. Obdarzałam pocałunkami jego klatę, on w tym czasie pozbył się mojej koszuli i stanika. Chwilę napawał się widokiem mojego sporego biustu. Blondynek podniósł mnie wciąż całując, ja oplotłam nogi wokół jego pasa. Szybkim ruchem pozbyłam się jego spodni. Gdy zaczął całować mnie po piersiach, z podniecenia wtopiłam ręce w jego farbowane blond włoski. Po chwili byliśmy już nadzy. Niall posadził mnie na pralce i kontynuowaliśmy. Delikatnie we mnie wszedł. Lekko mnie to zabolało, ale nie dałam tego po sobie poznać, bo znając mojego boya, to by się strasznie przejął. Ależ on kochany! Jego ruchy stawały się coraz szybsze, z podniecenia zaczęłam wbijać paznokcie w jego plecy. Po chwili czułam, że dochodzę. Coraz trudniej było nam łapać oddech. Za moment ze mnie wyszedł, jego szczyt też nastał. Kilka minut się nie odzywaliśmy, próbowaliśmy ochłonąć. Horanek przerwał tą ciszę.
N: Jesteś boska. - mówił wciąż dysząc.
Ja: Nie, bo ty bardziej!
Niall wziął mnie na ręce i zaniósł do swojej sypialni. Tam usnęliśmy w objęciach.
   Minęło już pięć lat, a ja wciąż jestem z tym kochanym idiotą. Nigdy nie żałowałam swojej decyzji. Dwa lata temu wzięliśmy ślub, a teraz oczekujemy narodzin małego Horanka.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak, tak wiem. Beznadziejny... i do tego krótki.
Następnym razem spróbuję napisać coś lepszego ;)


3 komentarze: