Strony



niedziela, 24 lutego 2013

Summer love cz. 27

Li: Myślę, że... - gwałtownie przerwał mu głos.
H: Nie pozwolę byś odeszła, byście odeszli! Kocham cię i to dziecko także! - wpadł do pokoju, w oczu tańczyły mu iskierki gniewu.
Ja: Kiedy wróciłeś? - spytałam zaskoczona jego obecnością.
H: To nie istotne... Ale wszystko słyszałem i nie podoba mi się to! - usiadł obok, objął rękami moje policzki i czule pocałował - Nigdy nie pozwolę wam odejść, rozumiesz!? Nigdy!
Oparł swoje czoło o moje i patrzył mi prosto w oczy. Można z nich było wyczytać cierpienie, ogromne cierpienie, od którego serce mało mi nie pękło. Powoli zaczęły spływać pierwsze łzy po jego policzku, lecz nie spuszczał ze mnie swojego wzroku. Delikatnie przetarłam mokrą twarz Harrego. W tym momencie do salonu weszli Louis, Niall i Zayn, uśmiechnięci od ucha do ucha, podekscytowani imprezą. Gdy tylko nas zauważyli, gwałtownie pobledli.
Lo: Liam, co się dzieje? Co się stało marcheweczkom? - zapytał z wyraźną troską w głosie.
Li: Chodźmy stąd, zostawmy ich samych.
Chłopcy bez zbędnych pytań udali się na górę. Siedzieliśmy z Hazzą dłuższą chwilę bez słowa. Łzy leciały nam strumieniem, nie kontrolowaliśmy tego.
H: Jak w ogóle mogłaś pomyśleć o tym by mnie zostawić? Ja bym tego nie przeżył... - wydukał, próbując opanować płacz.
Ja: Przepraszam, ja... Jjja.. Ja wciąż uważam, że to najlepsze rozwiązanie.
H: Przestań!
Ja: Harry, spójrz prawdzie w oczy! Co będzie z zespołem? Co twoi fani na to powiedzą? Przecież wiem, że to kochasz, nie możesz z tego zrezygnować!
H: Was kocham bardziej! Zrobię dla was wszystko, bez względu na skutki!
Ja: Skąd wiesz, czy ja ci na to pozwolę!? - wstałam z kanapy i kierowałam się do drzwi.
On złapał mnie za nadgarstek, skutecznie unieruchamiając. Obróciłam się w jego stronę, a on przyciągnął mnie do siebie. Wzrok miałam skupiony na rękach, nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Zauważył to momentalnie, położył palce na mojej brodzie, uniósł ją lekko i zmusił do kontaktu wzrokowego.
H: Pójdziemy na kompromis, zgodzę się na wszystko, tylko proszę, zostań. - powiedział spokojnie, emocje gwałtownie opadły.
Jedyną odpowiedzią na jaką zdołałam się odważyć było skinięcie głową. Objął mnie mocno swoimi silnymi ramionami. Jego dotyk był wspaniały, czułam się taka spełniona w jego uścisku. Ta bliskość, niby nie pozorna czynność, ale świadcząca o uczuciu do drugiej osoby. W takim momencie nie potrzebne są słowa, dla innych krępująca, głucha cisza, dla nas mówiąca więcej niż zwykła mowa. Gładził delikatnie ręką moje włosy, przestałam płakać. Oddychałam głęboko, czułam ulgę. Kocham go, kocham nad życie. Nagle Harry odsunął się i złapał delikatnie za ramiona.
H: Musisz się rozluźnić! Chodź do sypialni, szykujemy się na imprezę!
I nagle wszystkie problemy po prostu odpłynęły.
Ja: Dobrze, ale ostrzegam, przetańczysz ze mną całą noc! - uśmiechnęłam się promiennie.
H: I właśnie taką ciebie uwielbiam! - pocałował mnie w czoło i objął ramieniem.
Powędrowaliśmy do naszej sypialni.
H: Mam dla ciebie niespodziankę! - powiedział szeroko się uśmiechając, oczy aż mu błyszczały.
Ja: A jaką? - zapytałam zaciekawiona.
Wyciągnął zza pleców sporą paczuszkę.
H: Otwórz. - stał i uważnie mi się przypatrywał, czekając na reakcję.
Zniecierpliwiona zaczęłam rozpakowywać prezent. A w środku...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co tam, piękne? Ależ wy niecierpliwe! Zupełnie jak ja ;) <moja krew :) >
Muszę wam z przykrością oznajmić, że rozdziały najprawdopodobniej będą dodawane tylko w weekend. Jestem w 3 klasie i muszę powtarzać do testów. Uwierzcie, wolałabym pisać ;)
Takie małe pytanko: Czytałyście może książkę "50 twarzy Greya"? Ja jestem jakoś w połowie 1 części i jestem nią wręcz zachwycona.
Jednokierunkowych ;)
HeartAttack

niedziela, 17 lutego 2013

Summer love cz. 26

Wybiegłam z łazienki i rzuciłam się w ramiona mojego ukochanego.
Ja: Harry... Pozytywny. Jestem w ciąży! - wydukałam ledwo co przez łzy.
Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, mój idealny świat zawalił się w dosłownie kilka sekund.
Ja: Ale test może się mylić, musimy iść do ginekologa! - na siłę szukałam ucieczki, w mojej głowie nadal znajdowała się krzta nadziei.
H: Poradzimy sobie, zamieszkasz ze mną na stałe. Będę dobrym ojcem, przyrzekam. - powiedział spokojnym tonem, ściskając mnie do siebie jeszcze bardziej.
Ja: Ja mam 16 lat, rozumiesz!? Dla mnie to nie jest takie hop siup! Harry, to nie takie proste!
H: Już dobrze, uspokój się, niech emocje opadną. Chcesz jechać do lekarza teraz czy rano?
Ja: Wybierzemy się tam jutro, dzisiaj jest już za późno.
Poszłam wziąć szybki prysznic i od razu wróciłam do łóżka, gdzie Styles już smacznie spał. Leżałam i przypatrywałam się mu. To przyszły tatuś mojego dziecka. Po długim rozmyślaniu zdałam sobie sprawę, że mimo wszystkich konsekwencji jakie mnie czekały z powodu ciąży, to w głębi duszy cieszyłam się z tego dziecka. To owoc naszej miłości, naszego wielkiego uczucia, którym się darzymy. Ręką delikatnie gładziłam jego loczki, aż moja dłoń zjechała na jego policzek. Opuszkami palców dotykałam jego twarzy, wyobrażając sobie Harrego siedzącego z naszym dzieckiem na kolanach, bawiących się razem z szerokimi uśmiechami na ustach. Całą noc spędziłam na bujaniu w obłokach, wyobrażając sobie naszą przyszłość, aż nastał ranek.
H: Kochanie, już nie śpisz? - powiedział na pół śpiąco, zachrypniętym głosem.
Ja: Nie spałam w ogóle, dużo myślałam o nas i może to dziecko to dar, a nie kara. Wyobraź sobie nas przy kołysce z małym Stylesem, cieszących się z jego lub jej pierwszego kroku, prowadzących nasze dziecko do przedszkola, później do szkoły... Piękne, prawda?
H: Tak... Ja też tak uważam. - cmoknął mnie w usta.
Tylko jest małe ale... Kariera Harrego. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie już cała świta zajadała się tostami.
Ja: Siemaneczko chłopcy!
All: Hej!
Dosiadłam się do nich i postanowiłam oznajmić im nowinę.
Ja: Chyba jestem w ciąży! - rzuciłam beznamiętnie.
Zayn upuścił filiżankę z kawą, Louis mało nie zakrztusił się grzanką, Niall siedział z buzią otworzoną możliwie szeroko, a Liam prawie spadł z krzesła.
All: Że co? - powiedzieli jednocześnie.
Ja: Wiem, że oznajmiam to tak nagle, ale dowiedziałam się wczoraj. Byłam załamana, ale po długich rozmyśleniach zdałam sobie sprawę, że to nie musi być takie straszne, że ja to źle odbierałam.
Li: Będzie dobrze, masz nas 4 kochających wujków!
Z: Jasne, pomożemy wam!
N: Kochamy dzieci!
Lo: Będzie mały Hazza!
Ja: Jesteście świetni, co ja bym bez was zrobiła? - stanęliśmy w grupowym uścisku.
Do kuchni wszedł Styles lekko zdezorientowany.
H: Powiedziałaś im?
Ja: Yhym.
Lo: Kolo, gratulacje, będziesz ojcem!
H: No wow! Dopiero się dowiedziałeś!
N: Stary, chamski i bezczelny Harry wrócił! Witamy z powrotem! - wszyscy wybuchli śmiechem.
H: To może odpuśćmy sobie dzisiaj tego ginekologa, spędzimy czas w 6, a wieczorem będziemy się dobrze bawić na imprezce.
Ja: Dobra, to co robimy?
Chciałam się cieszyć każdymi chwilami z nimi, być może już ostatnimi...
N: Może Nando's?
Ja: Serio? Niall ty tylko o jedzeniu.
Z: Proponuje mały wypad do centrum handlowego. Kupimy coś na party i wrócimy szykować chatę na imprezę.
H: Podoba mi się!
Li: W takim razie jedziemy.
W "Albatrosie", bo tak nazywało się centrum, było po prostu świetnie! Przymierzaliśmy masę ubrań robiąc dosłownie pokaz mody, przy tym aparat był cały czas w ruchu. Liam ubrał niebieską balową sukienkę i paradował w niej po cały sklepie. Zayn ubrał szpilki i ciągle zaliczał glebę. Niall wziął z McDonalda 2 słomki i włożył sobie je do nosa. Nie chciał ich wyjąć i chodził tak po całym centrum. Harry nałożył blond perukę i przedstawiał się jako Lindsay, a Louis kupił sobie duży zabawkowy samochód i jeździł w nim po całym "Albatrosie".  Już widzę te nagłówki typu "One Idiotszyn". Ale my się tym nie przejmowaliśmy, stu procentowy spontan. Boże, jak ja ich kocham. Po udanej wizycie w mieście, wróciliśmy do domu. Hahaha, party hard z One Direction!
Li: Zabieramy się za szykowanie! Ja i [t.i] zajmiemy się dekoracją, Louis i Niall zaproszą gości, a Zayn i Harry zrobią zakupy. Pasuje?
All: Jasne!
Loczek i Maliczek wyruszyli do market, BooBear i Blondasek zamknęli się w sypialni Marcheweczki, a ja i Payne ogarnialiśmy mieszkanie.
Ja: Możemy porozmawiać?
Li: Jasne.
Ja: Muszę się rozstać z Harrym.
Li: Co!? Dlaczego?
Ja: Kocham go, ale myślę, że lepiej będzie jak od niego odejdę... To dziecko może mu zrujnować karierę.
Li: Myślę, że...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka! Ostatnio dużo komentujecie, co mnie na prawdę cieszy.
Tylko błagam nie umierajcie mi przed komputerami, bo będę was miała na sumieniu ;)
Zostawiam was w małej niepewności :)
HeartAttack

sobota, 9 lutego 2013

Summer love cz. 25

Lo: To może mała imprezka jutro? Mamy wiele powodów do świętowania!
Z: Świetny pomysł, bro! Akurat się wyrobimy! A teraz chodźmy już spać, bo padam na twarz.
Li: Dobranoc, kochani. - rozeszli się po pokojach.
H: Chce ci się spać? Mi szczerze, nie bardzo. Co powiesz na mały spacer do parku?
Ja: Z miłą chęcią, kotku. - złapałam go za rękę i wyszliśmy z domu.
Po dość długiej wędrówce wąskimi ścieżkami, usiedliśmy na ławce. Pomimo późnej godziny na placu zabaw na przeciwko bawiła się parka, na oko 6-7 letnich, dzieci. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu przypatrując się im.
Ja: Słodkie dzieciaczki. - westchnęłam.
H: Tak - przyciągnął mnie ramieniem do siebie i spojrzał głęboko w oczy - Jak już przyjdzie na to czas, pomyślimy o własnych...
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Ja: Harry, nie uważasz, że za wcześnie na taką rozmowę? Jeszcze wszystko może się wydarzyć...
H: Ale teraz wiem jedno na pewno, kocham cię - wpił się zachłannie w moje usta.
Kochałam go za jego piękne zielone oczy, za gęste bujne loczki, w których uwielbiałam zatapiać swoje palce, za słodki uśmiech, którym witał mnie co rano, za jego poczucie humoru, uczciwość i wierność, opiekuńczość i rozsądek. To uczucie, którym go darzę jest nie do opisania.
Ja: Ja ciebie też - chwyciłam go za policzki i zrobiłam tak zwane puci - puci.
Jego mina była bezcenna.
H: Ej, mam z tym złe wspomnienia! Miałem dziwną ciocię, która mi to ciągle robiła, masakra!
Ja: Haha, widzisz dowiedziałam się o tobie czegoś nowego.
H: Wracamy?
Ja: Tak, jasne.
Całą drogę powrotną rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Nie mogę uwierzyć, że przez całe wakacje co rano będę się budziła obok tego wariata, to dosłownie spełnienie marzeń.
Ja: Wyobraź sobie Nialla we włosach Zayna!
H: Hahaha, to by wyglądało nieźle. Albo Maliczka w loczkach!
Ja: Hahaha, lub ciebie w krótkich włosach!
H: Nigdy nie oddam swoich loczków! - teatralnie chwycił się za głowę, chroniąc bujną fryzurkę.
Czas tak szybko nam zleciał, że nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się pod domem. Od razu, po cichu, poszliśmy do sypialni.
Ja: Harry, ja muszę ci coś powiedzieć...
H: Co jest? - zapytał wyraźnie zatroskany.
Ja: Bo... Ostatnio jak ze sobą spaliśmy to był mój pierwszy raz. - patrzyłam w podłogę, nogą bawiąc się dywanem.
Nie chciałam mu tego mówić wcześniej, bo strasznie by się przejął. Stał chwilę jak wmurowany.
H: I mówisz mi to teraz? - powiedział z pretensjami w głosie - Pierwszy raz powinien być wyjątkowy, a twój był zwyczajny... - lekko posmutniał.
Położyłam rękę na jego policzku i spojrzałam na jego piękne zielone tęczówki.
Ja: Był wyjątkowy, bo przeżyłam go z tobą, bo cię kocham! - złączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
Harry wziął mnie na ręce i przenieśliśmy się na łóżko. Położył się na mnie i zaczął całować po szyi. Nagle zrobiło mi się nie dobrze. Odepchnęłam Hazzę i wybiegłam do łazienki.
H: Co się dzieje?
Ja: A nie widać! - odpowiedziałam podirytowana.
H: Coś ci musiało zaszkodzić...
Ja: Wiesz gdzie moja szczoteczka?
H: Tak, już ci daję.
Nałożyłam pastę i porządnie umyłam zęby.
H: Chcesz może jakieś krople?
Ja: Nie, dzięki, już mi lepiej.
Styles w tym momencie powiedział coś, co ja sama zaczęłam podejrzewać.
H: O Boże, a jak jesteś w ciąży? - powiedział przerażony, głos delikatnie mu drżał.
Ja: To nie możliwe! Gdzie jest najbliższa apteka?
H: Tuż za rogiem. Pójdę i kupię ci test. - szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
W ciąży? Jjjjak? Przecież się zabezpieczaliśmy! Dobra, nie wpadajmy w panikę, to tylko podejrzenia. Harrego nie było dosłownie pięć minut, a ja czułam się jakby to była wieczność.
Ja: Masz?
H: Tak - dał mi go do ręki i poszłam do łazienki.
Zrobiłam go i z niecierpliwością czekałam na wynik. Przecież od tego zależy reszta mojego życia. To czekanie mnie zabija. Po chwili pojawił się wynik. W moich oczach stanęły łzy... POZYTYWNY!!!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam wstawiam nowy rozdział :D
HeartAttack

Summer love cz. 24

Wow, nie mogę uwierzyć, że dobiliśmy do 10 tysięcy! Dziękuję wam, jesteście kochani <3
Przepraszam, że tak długo pisałam tę część, ale ostatnio w moim życiu działo się naprawdę wiele i proszę byście mnie zrozumieli. Kocham was :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
N: To co jedziemy uczcić udany występ w programie w Nando's? - zapytał z entuzjazmem.
H: My raczej spasujemy. 
Ja: Tak, muszę w końcu jechać do cioci, bo miałam zostać tylko jedną noc, a nie dwie.
N: Szkoda, ale wiesz równie dobrze możesz się wprowadzić... Miejsce jest, na przykład w mojej sypialni, chętnie podzielę się łóżkiem. - puścił do mnie oczko.
H: Ej ty ty Horanek, nie zapędzaj się tak! - wszyscy zaczęli się śmiać. - Ale serio, mogłabyś z nami zamieszkać całe wakacje... Chodzilibyśmy na całonocne imprezy, a może nawet wylecieli sobie gdzieś całą paczką na kilka dni.
Z: Świetny pomysł, ja już zadbam, żeby nie było ci z nami nudno! - objął mnie ramieniem.
Lo: Jedlibyśmy razem marchewki, robili razem wspólne kawały Loczkowi....
H: Ejj! - oburzył się.
Li: I w końcu zamieszkałby z nami ktoś, kto pomógł by mi ogarnąć tych idiotów!
Ja: Chłopcy jesteście kochani, bardzo bym chciała, na prawdę, ale...
H: Ale co? Przecież i tak cały czas jesteś z nami.
Ja: A ciocia? Obiecałam sobie, że spędzę z nią więcej czasu, a jak na razie coś nie bardzo mi to wychodzi. Poza tym moja mama raczej by się na to nie zgodziła...
Li: Dobrze, rozumiemy, ale proszę przemyśl to, pogadaj na spokojnie z ciocią. Nie wykluczaj od razu tej opcji.
Ja: No już dobrze, pogadam z ciocią i rozwarze to. Ok?
Lo: Spoko, w takim razie my się żegnamy i zostawiamy was. Pa, kochani! 
Uściskaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony.
H: Czyli kierunek dom cioci, ma się rozumieć? 
Ja: Tak, ubrania zabiorę kiedy indziej.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu.
Ja: Ciociu już jestem. - krzyknęłam otwierając drzwi wejściowe.
Szybko zbiegła na dół i mocno się we mnie wtuliła.
C: Nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna! Widziałam cię w telewizji! Byłaś świetna! - mówiła tak szybko, że ledwo można było ją zrozumieć - Dzwoniłam już do twoich rodziców, oni też cie widzieli i są mega zaskoczeni! Nigdy wcześniej nie słyszeli jak śpiewasz i to był dla nich szok! Dla mnie również!
Ja: Ciociu, spokojnie. Uwierz, ja też nie wiedziałam, że mój głos jest chociażby znośny...
H: Znośny? Czy ty siebie w ogóle słyszałaś?
C: Ooo, i Harry ty także byłeś nieziemski. Oboje tworzycie taki duet, że aż zapierało w piersiach jak się was słuchało! Poza tym [t.i.z], kochanie, coś ty zrobiła z włosami?
Ja: Długa historia... A z resztą, co, źle mi w blondzie?
C: Dobrze, dobrze tylko zawsze się upierałaś, że blond nie jest dla ciebie, dlatego mnie zaskoczyła zmiana koloru . Mam do ciebie pytanko. Sporo czasu spędzasz razem z wszechobecnym tu Haroldem. - to zdanie wywołało u mnie chichot u Stylesa z resztą także - Rozmawiałam o tym z twoją mamą i może powinnaś przenieść się na resztę wakacji do niego. Oczywiście, nie wyganiam cię, po prostu uznałyśmy, że lepiej spędzisz wakacje mieszkając z Harrym, jeśli to oczywiście nie problem dla niego.
Siedziałam z otwartą szeroko buzią ze zdziwienia. 
H: Oczywiście, że to nie problem, uważam, że to świetny pomysł! - wyrwał się od razu, szeroko się uśmiechając.
Ja: Ciociu, ale że serio? - zaczęłam paplać, przy tym się jąkając.
C: Myślisz, że żartowałam? Zgodziłyśmy się pod warunkiem, że jeden dzień w tygodniu będziesz poświęcać swojej ciotuli!
Ja: Oczywiście, z miłą chęcią! Och, dziękuję, dziękuję, dziękuję! - objęłam ciocię, wzięłam ją na ręce i zaczęłam skakać ze szczęścia.
C: A i rodzice przysłali ci paczkę, leży w twoim pokoju.
Ja: Idę sprawdzić co jest w środku! - chwyciłam Harrego za rękę i pociągnęłam za sobą na górę.
Od razu zabrałam się za rozpakowywanie przesyłki. Zawartość kartonu była zupełnie inna niż przypuszczałam. Były w niej tabletki i ...
H: Czy to..?
Ja: Tak, tabletki antykoncepcyjne i kondomy! - oboje wybuchliśmy śmiechem.
W kopercie obok był także list. Od mamy.
" [t.i.z], korzystaj mądrze. Wiem, że jesteś odpowiedzialna, ale to tak na wszelki wypadek. Noś to cały czas przy sobie. Pozdrów Harrego i powiedz, że nie mogę się doczekać spotkania z nim na żywo.
Kocham cię, mama. "
H: Fajną masz mamusię...
Ja: Haha, najlepszą na świecie. Co ja bym bez niej zrobiła? - uśmiechnęłam się pod nosem.
H: Gdzie masz walizkę?
Ja: Jest pod łóżkiem.
Zabraliśmy się za pakowanie rzeczy. Nie trwało to długo, ponieważ część miałam już u Stylesa.
H: Nawet nie wiesz jak się cieszę, że z nami zamieszkasz! - dłońmi objął mnie w talii - Kocham cię, jak jeszcze nikogo innego!
Ja: Ja ciebie też, słońce! - złączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
Chwyciliśmy za torby i zeszliśmy na dół.
C: Co tam ciekawego ci przysłali? - zapytała zaciekawiona, na co z Harrym wybuchliśmy śmiechem.
Ja: Coś bardzo osobistego, ciociu. - puściłam oczko do mojego chłopaka.
C: Dobrze, dobrze już nie wypytuje.
Ja: My się zbieramy, bo już późno. Do zobaczenia, zadzwonię. - cmoknęłam ją w policzek na pożegnanie i wyszliśmy.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Zajechaliśmy po drodze do sklepu po kilka rzeczy i pojechaliśmy do "mojego" nowego domu. Otworzyłam drzwi na roścież, nawet nie pukając.
Ja: Oto nastał dla was dzisiaj wielki zaszczyt, bo ta żem ja zamieszka z wami w tym domu! Kłaniajcie się nowej królowej, plebsy! - powiedziałam, ledwo powstrzymując śmiech.
N: [t.i]! - krzyknął i wszyscy zerwali się z kanapy, a następnie mocno we mnie wtulili, tworząc grupowego hug'a, którego tak uwielbiam.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Być może jeszcze dzisiaj dodam kolejną część :)
HaertAttack

piątek, 1 lutego 2013

Urodzinki Harrego :*

A więc, jak już wszyscy zapewne wiecie, pewien zielonooki chłopak o bujnych loczkach, obchodzi dzisiaj swoje 19 urodziny! No Styles, ty staruchu! Powiem tylko tyle: Nie mogę uwierzyć, że ten nasz kochany zboczeniec jest już taki dorosły. Tak, wiem gadam troszkę dziwnie, ale ja tęsknię za Harrym pracującym w piekarni, za Harrym tulącym się ciągle do Louisa... Stary, życzę ci wszystkiego najlepszego, zdrowia i sukcesów. Mam nadzieję, że w końcu znajdziesz miłość i przyjedziesz wraz ze swoją wybranką oraz zespołem dać nam w Polsce mały koncert ;) A teraz czas na wierszyk, który napisałam wczoraj wieczorem. Ahh... Ta bezsenność. Wiem, że beznadziejny, ale co tam :) Jeszcze raz 100 lat ty mój kochany idioto <3

Podchodzę do okna,
a tam Harry.
Pytam się go:
"Co ty tu robisz, stary?"
Myślę sobie
urodzinki mu zrobię.
Zapraszam do domu,
chata wolna, nie będziemy przeszkadzać nikomu.
Upiekłam tort
i dałam mu go,
tak szybko go zjadł, 
że nie został po nim nawet ślad.
Uśmiechnął się cwaniacko dziękując za tort
i rzucił się na mnie jak wygłodniały kojot.
Poszliśmy do sypialni, 
a tam igraszki,
wpie*doliliśmy ze Stylesem wszystkie fistaszki.
Z mojej głupoty powstał wiersz,
mam nadzieję, że podobał się też :D