Strony



niedziela, 27 stycznia 2013

Imagin z Harrym cz. 3

Demoralizuje młodzież, ale co tam! Scena +18 ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   Biegnę po łące, z prawej strony obok mnie moja siostra, a z lewej Harry trzymając mnie za rękę. Miałam na sobie białą letnią sukienkę, a na głowie wianek. Była piękna, słoneczna pogoda, a ja biegłam bez butów. Dotarliśmy do koca rozścielonego na trawie, na którym wygodnie usiedliśmy. Momentalnie niebo spowiły ciemne chmury. Obejrzałam się dookoła, nie było ani siostry ani Harrego. Spanikowana zaczęłam biec do pobliskiego lasku w celu poszukania ich. Moje gołe nogi były całe we krwi, ale nie mogłam się poddać, musiałam ich znaleźć. Nagle zauważyłam jakąś postać przede mną. Nie wiedziałam kto to, ponieważ było strasznie ciemno. Podeszłam bliżej, lecz wciąż nie mogłam dostrzec rys twarzy.
Ja: Harry to ty? Gdzie Nikola?
Postać zbliżała się do mnie szybkimi krokami, nie wydając z siebie ani słowa. To był mężczyzna, mężczyzna w masce, który kiedyś zaciągnął mnie do swojego samochodu i wykorzystał. Zaczęłam uciekać. Biegłam przez kilka minut, ale on wciąż deptał mi po piętach. Nie mogłam złapać oddechu, powoli opadałam z sił. W końcu nastał kres moich możliwości i upadłam bezwładnie na ziemię. Mężczyzna stanął nade mną i coś mówił, lecz nie słyszałam jego słów. Nagle poczułam, że coś szarpie mnie za ramię i krzyczy moje imię. Gwałtownie otworzyłam oczy i ujrzałam swój pokój. Uff... Na szczęście to był tylko sen.
N: Sandra? Co ci się stało? Dlaczego krzyczałaś?
Podciągnęłam się wyżej i usiadłam, opierając o ścianę.
Ja: Niki, nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się do niej - To tylko zły sen.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 19:30. Szybko wstałam z łóżka i zaczęłam pakować się do pracy, ponieważ o 20 musiałam być już na miejscu. Pożegnałam się z Nikolą i szybko pobiegłam na autobus. Przed klubem stała już masa ludzi, w szczególności facetów. Weszłam przez osobne drzwi dla pracowników i przywitałam się z innymi dziewczynami. Każda z nas mierzyła się w życiu z wieloma problemami, to nas do siebie bardzo zbliżyło, mogliśmy ze sobą pogadać o wszystkim, pomóc sobie nawzajem. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam robić makijaż. Znowu bujałam w obłokach, w głowie siedział mi tylko Loczek.
D: Słonko, coś ty taka rozmarzona? - zapytała zaciekawiona Danielle.
R: A może się zakochała? - dodała Rosalie.
Danielle była blondynką o pięknych długich kręconych włosach i śniadej cerze, Rosalie zaś mulatką o niebieskich morskich oczach i średniej długości brązowych włosach. Przy nich z moją bladą cerą wyglądałam jak trup.
Ja: Jest jeden chłopak... - powiedziałam niepewnie.
D: Nasz Sandrusia się zakochała! - bił od niej ogromny entuzjazm.
R: Opowiadaj! Kim jest, jak wygląda, czym się zajmuje...
Ja: Jak bym wam powiedziała to byście pewnie nie uwierzyły...
D: Niby czemu? Jesteś śliczna, możesz mieć każdego.
R: To prawda, gdybyś chciała rozkochałabyś w sobie nawet Taylora Lautnera!
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
D: A więc kto to?
Ja: Słyszałyście może o tym boysbandzie One Direction?
D: Jasne, tam jest jeden przystojniak o imieniu Liam, który jest przesłodki. - rozmarzyła się Dan.
Ja: A więc byłam z Niki na basenie, gdzie poznałam tego chłopaka w loczkach Harrego. Spotkaliśmy się dzisiaj w pizzerii i było po prosu świetnie.
R: Ty szczęściaro!
D: Aww... Mam nadzieję, że uda ci się z nim, zasługujesz na szczęście.
Ja: Och, dziękuje, jesteście kochane! - zrobiłyśmy grupowego huga.
Wróciłam do przygotowań, za jakieś 15 musiałam być gotowa. Założyłam na siebie białą bieliznę do tego skrzydła, ponieważ dzisiaj miałam być anielicą. Poprawiłam jeszcze mój dość mocny, ciemny makijaż i zabrałam się za włosy, które ostatecznie częściowo spięłam do tyłu, a resztę zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam na scenę i zaczęłam swój erotyczny taniec, wzrokiem wodząc po publiczności. Dzisiaj było wyjątkowo dużo. Nagle oniemiałam. W rogu zaraz przy wejściu zobaczyłam Harrego. Speszyło mnie to niemiłosiernie, lecz starałam się nie dać tego po sobie poznać. Jego obecność zdecydowanie nie była mi na rękę, strasznie mnie stresowała. W końcu nadeszła cześć, w której każda striptizerka była jakby to ująć "licytowana". Miałyśmy indywidualny taniec dla klienta, który da najwięcej. Oczywiście, nie było w tym żadnego stosunku seksualnego, ale niektóre dziewczyny za dodatkową opłatą zgadzały się. Ja nigdy bym tego nie zrobiła!
P: Na początek wysoka ciemnowłosa piękność, Sandra!
K1: 100 zł! - rzucił się pierwszy klient, lecz szybko został przebity.
K2: 200 !
K3: 450 ! - wysoko podbił stawkę.
K4: 5000 zł! - krzyknął ktoś z końca sali.
Wzrok wszystkich skierował się w jego stronę. Nie mogłam uwierzyć, to był Harry! Miałam ochotę krzyknąć, żeby przestał, domyślałam się dlaczego to zrobił, ale mogłoby to się dla nas niemiło skończyć.
P: Uuu... Tego się nikt nie spodziewał! Sandra zaprowadzi pana do pokoju.
"Pokój", tak, chyba pomieszczenie zabaw z dużym łóżkiem i zabawkami. Tam jest obleśnie. Bez wahania podeszłam do Stylesa, chwyciłam za rękę i zaprowadziłam do wskazanego miejsca. Od razu zamknęłam drzwi.
Ja: Harry, dlaczego to zrobiłeś? Po co tu przyszedłeś?
H: Nie mogłem dłużej patrzeć na tych facetów śliniących się na twój widok... Mogę ci pomóc, nie będziesz musiała już tu pracować, mam pieniądze... - w tym momencie mu przerwałam.
Ja: Nie chcę twoich pieniędzy! Życie nauczyło mnie jak sobie radzić samemu, nie potrzebuje pomocy!
H: Ale ja nie robię tego z litości! Robię to, dlatego że...
Ja: Dlatego że co?
H: Dlatego, że cię kocham! - podszedł i zachłannie wpił się w moje usta, a ja od razu odwzajemniłam pocałunek.
Po chwili już znajdowaliśmy się na łóżku. Mimo, że miałam złe wspomnienia dotyczące seksu, pragnęłam kochać z Loczkiem. Jeszcze nigdy nie ciągnęło mnie tak do żadnego faceta, wręcz miałam do nich obrzydzenie. Moje ręce powędrowały pod jego bluzkę, wodziłam nimi po jego umięśnionej klacie. Powoli zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Byłam strasznie napalona, nie potrafiłam opanować swojej żądzy. Harry całował mnie po szyli, zjeżdżając coraz niżej, natomiast jego ręce dotykały moich pośladek i ud. Szybkim ruchem odpiął zapięcie od stanika i od razu się go pozbył, ja w tym momencie próbowałam się uporać z jego zamkiem od spodni. Gdy mi się to udało, jeansy Stylesa wylądowały na podłodze. Loczek zaczął pieścić moje piersi lekko je ssąc i przygryzając, co doprowadzało mnie do szaleństwa i jeszcze większego podniecenia. Moja ręka powędrowała do jego bokserek. Ścisnęłam jego męskość, tak, że otworzył szeroko oczy, a jego źrenice gwałtownie się powiększyły.
H: Co ty mi robisz, dziewczyno? - powiedział ciężko łapiąc oddech.
Ja: A co nie podoba się? - przygryzłam dolną wargę.
H: Tego nie powiedziałem. - odpowiedział z łobuziarskim uśmieszkiem.
Nasze usta ponownie się złączyły, a języki toczyły zażartą walkę. Harry wsadził rękę do moich majtek i włożył we mnie dwa palce, na co gwałtownie podskoczyłam, gryząc przy tym Stylesa w język.
H: Auua! Za co? - zapytał oburzony śmiesznie sepleniąc.
Ja: Sorki, to był przypadek, albo inaczej to ujmując kara. - zaczęłam się z nim przekomarzać - Było nie wtykać palców w nieswoje sprawy! - zachichotałam.
H: Teraz wiesz co ja czułem... I jak to nie moje sprawy jak moje? Hęę? - włożył swoje palce jeszcze głębiej.
Ja: Styles, ja cię kiedyś zabije! - połączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
Harry jednym ruchem ściągnął moje majtki i gwałtownie we mnie wszedł. Czułam się wspaniale, jakby cały świat dookoła przestał istnieć, liczył się tylko ten moment. Jego ruchy stawały się coraz szybsze, a serce mało nie eksplodowało mi w piersi. Przez cały ten czas spoglądałam mu prosto w oczy, ach te zielone tęczówki! Powoli czułam, że dochodzę, z ledwością łapałam oddech. Hazza wykonał jeszcze kilka mocnych ruchów i spuścił się we mnie. Przyjemne ciepło ogarnęło moje ciało. Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Harry objął mnie swoim ramieniem przyciągając do swoje piersi. Popatrzałam na jego loczki, którymi po chwili zaczęłam się bawić. Były takie mięciutkie i przyjemne w dotyku.
H: Zamieszkaj ze mną. - wyrwał się nagle.
Ja: Co? - podniosłam się z miejsca do pozycji siedzącej,
H: Mówię serio, kocham cię, Nikolę także, będę dla niej jak wujek lub nie, jak ojciec!
Ja: Harry, ja nie wiem...
H: Co ci szkodzi! Kochamy się, na pewno będzie ci łatwiej, poza tym mogę odbierać Niki ze szkoły! I i zabierać ją na basen i... - przerwałam mu łącząc nasze usta w pocałunku.
Ja: Taka odpowiedź wystarczy?
H: Zdecydowanie!
Zrezygnowałam z pracy w klubie i razem z Nikolą wprowadziłyśmy się do mojego chłopaka. Poznałam resztę zespołu, chłopcy stali się moimi moimi przyjaciółmi. Danielle zakochała się w Liamie i zamieszkali razem, natomiast Rosalie związała się z Joshem, perkusistą One Direction. Harry, tak jak obiecał, jest dla Nikoli jak ojciec. Nasza miłość z każdym dniem rośnie i mam nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze.


































------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Omomom i jak teraz ocenicie wszystkie części?
I jeszcze pytanko: Chciałby ktoś imagina? Bardzo chętnie napiszę ;)
Wystarczy podać dla kogo, z kim i charakter imagina :)
HeartAttack

sobota, 26 stycznia 2013

Summer love cz. 23

Siemka, Directionersi :)
Zanim zaczniecie czytać kilka objaśnień:
Pu - oznacza publiczność
En - oznacza Ellen
Po - pracownicy obsługi planu.
All - wszyscy rzecz jasna ;).
Miłego czytania ^^ , zostawcie ślad po sobie :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   Znajdujemy się teraz w limuzynie, która ma nas zawieść do studia Ellen. Siedzę obok Harrego i Nialla. Ręka Stylesa ciągle ląduje na moim kolanie, ale nie bardzo się tym przejmuję, ponieważ jak już wcześniej mówiłam strasznie się stresuje tym występem. Dobra [t.i], oddychaj głęboko. Wdech i wydech, wdech i wydech.
H: Kochanie, wszystko gra? - zapytał wyraźnie zatroskany.
Ja: Boje się... A jak dam plamę?
H: Słońce moje, będzie dobrze, obiecuje.
Ja: Dobra, dobra już się ogarniam. - lekko się do niego uśmiechnęłam.
Nawet zapewnienie Stylesa nie bardzo postawiło mnie na duchu, ale powiedziałam tak, żeby się nie martwił. Po krótkim czasie dojechaliśmy. Wow, wejście do budynku było przygotowane jak na jakąś galę... Czerwony dywan, fanki za ogrodzeniem, pełno ochroniarzy i fotoreporterów. Lokaj, bo chyba tak mogę nazwać mężczyznę, który otworzył nam drzwi od limuzyny, czekał już przy głównym wejściu. Poczułam się jak prawdziwa gwiazda, fanki robiły sobie z nami zdjęcia obsypując miłymi słówkami, a paparazzi niemal bili się o to kto ma z nami w danej chwili rozmawiać. W końcu udało nam się wejść do wieżowca. Chodzi mi po głowie teraz jedna myśl: Czy wszystkie budynki w tym mieście muszą być takie wysokie? W sumie oprócz domu chłopaków i McDonaldów nie widziałam tu żadnych jedno-dwupiętrowych budynków.
En: Witajcie, miło was znowu widzieć chłopcy. - pełna entuzjazmu kobieta przywitała się z boysbandem - A i oczywiście miło mi poznać dziewczynę Harrego! [t.i], wiele o tobie słyszałam, cieszę się, że zgodziłaś się nam towarzyszyć.
Ja: Mi także miło, Ellen. Uwielbiam twoje Show, mimo że w Polsce go nie emitują, oglądam wszystkie odcinki w internecie.
En: Ciesze się, że ci się podoba. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem znana za granicą. - odpowiedziała skromnie.
Ja: Oczywiście, masz w moim kraju wiele fanów, uwierz mi.
En: W takim razie w czasie dzisiejszej audycji ich pozdrowię, żeby nie myśleli, że o nich nie pamiętam.
Ellen na żywo wygląda znacznie młodziej niż w małym ekranie. A mówią, że telewizja dodaje kilogramów, a okazuje się, że także lat. Muszę powiedzieć również, że wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest zarazem zabawna, otwarta i rozgadana, jak i skromna, a w tych czasach to bardzo rzadka i ceniona cecha. Usiedliśmy wygodnie na słynnej czerwonej sofie. Och, a może na moim miejscu siedział kiedyś Robert Pattinson? A może Justin Bieber?
H: Kochanie, o czym tak myślisz?
Ja: Zdajesz sobie sprawę ile gwiazd przed tobą zajmowało miejsce na tej kanapie? Powinna ona trafić do jakiegoś muzeum. - powiedziałam podekscytowana, dosłownie z radością małego dziecka.
H: Słodka jesteś, cieszą cię takie drobnostki. - cmoknął mnie w policzek.
Ja: Jak to mówią, cieszmy się z małych rzeczy. - uśmiechnęłam się szeroko.
Po: Za 30 sekund zaczynamy! Nadajemy na żywo!
Ja: Uff, zaraz się zacznie. - mój stres powrócił, ręce zaczęły mi się delikatnie trząść.
Harry złapał moje dłonie i zamknął w swoich.
H: Spokojnie, przecież tu jestem. - spojrzał mi w oczy i złączył nasze usta.
Po: 3, 2, 1 jesteśmy na wizji!
Oczywiście ja i mój chłopak byliśmy tak zafascynowanie sobą, że nawet tego nie usłyszeliśmy. Kamerzysta jak na złość na sam początek programu zrobił na nas zbliżenie. Louis szturchnął Hazzę, a ten momentalnie się odsunął. Uśmiechnęłam się sztucznie, mój wyraz twarzy mówił " O Boże! Ja chcę stąd uciec! ", natomiast Harry zawstydzony podrapał się po karku. Chłopcy zaś siedzieli cicho chichocząc pod nosem. Tak, wszyscy prócz Nialla, który nie umiał powstrzymać śmiechu i z tego powodu leżał na dywanie pod stołem. Fajny początek co?
En: Witam was w Ellen Show! Dzisiaj, jak już pewnie zdążyliście się zorientować, moim gościem jest brytyjsko-irlandzki boysband One Direction!
All: Cześć! - machaliśmy do publiczności.
Ludzie w studiu zaczęli bić brawo, a ja skierowałam wzrok na Stylesa. Dopiero teraz zobaczyłam, że Harry ma całe czerwone usta od mojej szminki.
Ja: Harry! - szepnęłam szturchając go łokciem - Masz całe czerwone usta!
Loczek zrobił wielkie oczy, odwrócił się i starał się zetrzeć to ręką. Louis zorientował się co jest grane i zaczął się głośno śmiać.
En: Miałam do was pytanie, ale teraz najbardziej ciekawi mnie co cie tak śmieszy Louis... - czekała na odpowiedź.
Lo: Może Harry nam wyjaśni? - wzrok wszystkich skierował się na zielonookiego, który dalej był tyłem.
Po chwili się jednak odwrócił pokazując twarz umazaną czerwonym kolorem. Brawo Styles, zamiast zmazać to rozmazałeś, idioto!
H: Emm, nie mam pojęcia o czym mówisz Tommo. - powiedział nieświadomy swojego wyglądu, na co przybiłam facepalma.
En: No Harry, twoje igraszki z dziewczyną w tym momencie wyszły na jaw.
Ja, rzecz jasna, puściłam buraka, Hazza siedział ciągle nerwowo poprawiając grzywkę.
En: Dobrze, zejdźmy z biednego, zawstydzonego Stylesa. Chłopcy, mam do was pytania dotyczące waszej trasy koncertowej, która zaczyna się październiku. Jakie kraje ona obejmuje?  Ile czasu na nią poświęcacie?
Z: Odwiedzimy USA, Kanadę i Australię.
Li: Nie będzie nas w Anglii jakieś 2 miesiące.
En: Ooo, czyli to krótka trasa?
N: Tak, ale od razu po powrocie damy kilka koncertów w Londynie.
En: To na pewno dobra wiadomość dla tutejszych fanów. Teraz mam pytanie do naszej parki... Od kiedy to się w ogóle zaczęło? Jak się poznaliście?
H: Moja piękna...
Ja: Poznaliśmy się... - zaczęliśmy mówić jednocześnie.
H: Dobrze, ty powiedz słonko.
Ja: Ok, a więc... Na samym początku po przylocie do Londynu poznałam Nialla na lotnisku. Od razu powiedział mi o One Direction, a ja byłam zdziwiona, że go nie poznałam, bo byłam fanką. Gdy Horanek się o tym dowiedział zostawił mi swój numer i zaproponował spotkanie, na którym poznałam resztę boysbandu.
H: Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, lekko zaniemówiłem, a gdy już się zdobyłem na odwagę by cokolwiek powiedzieć, zacząłem się jąkać.
Pu: Awww - wzruszyła się publiczność.
En: Mogę tylko się dołączyć... Awww! Taka piękna miłość od pierwszego wejrzenia! To takie słodkie!
Z: Tak, ale mogliby opanować te swoje noce czułości, bo nie możemy spać!
N: Oni robią to mega głośno, stękając na cały dom, do tego przez kilka godzin! - dodał Niall i oboje się zaśmiali.
Ale dla mnie nie był to żart. Boże, właśnie palę się ze wstydu. Nie wierzę, że oni to powiedzieli i to przy tylu osobach, do tego w telewizji na żywo, przed całym światem. Moja twarz gwałtownie pobladła, zrobiło mi się słabo. Czas chwilowo się dla mnie zatrzymał, widziałam publiczność śmiejącą się w zwolnionym tempie. Powoli majaczę w myślach, jest ze mną źle. Jak ja teraz spojrzę ludziom w oczy? Nerwowo złapałam Harrego za rękę i ścisnęłam ją z całej siły.
Ja: Jest źle! Jest gorzej niż przypuszczałam! Jestem ośmieszona przed całym światem! - szeptałam Stylesowi do ucha.
H: Spokojnie, ludzie odebrali to jako kawał. Nie przejmuj się.
Słowa Hazzy ani trochę mnie nie uspokoiły. Z nerwów było mi nie dobrze, a moje jakby to nazwać drgawki nie ustały. Dobra, pamiętaj, głęboko oddychaj, to cię uspokaja. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Od razu lepiej.
En: A teraz najlepsza cześć mojego programu, którą wszyscy uwielbiamy. Mianowicie zadanie dla moich gości! Dwójka z was musi zaśpiewać duet miłosny na wściekłym, elektronicznym byku! A żeby nie było kłótni, kto ma to zrobić, wszyscy dostaniecie kartki, na który napiszecie parę, która ma to zaśpiewać. Rozumiemy się?
All: Jasne!
To było dziwne, bo wszyscy wymówiliśmy te same słowo, w tym samym czasie. Chyba za dużo z nimi przebywam... Gdy dostałam swoją kartkę, od razu wiedziałam kogo mam tu napisać. Larry shipper się we mnie odezwał.
En: To teraz pokażcie, kogo wytypowaliście!
Odwróciliśmy swoje arkusze. Najpierw spojrzałam na kartonik Harrego, na którym było napisane Liam+Zayn. Ziam to mój drugi z kolei ulubiony bromance. Spojrzałam na kartki innych chłopaków i oniemiałam. Wszyscy mięli napisane Harry+[t.i]. Oni sobie robią jaja!? Ja mam śpiewać publicznie!? Widzę, że mają niezłą zabawę!
En: Głos jest prawie jednogłośny! Dużą przewagą wygrywa Harry i [t.i]! Zapraszamy na byka!
Jestem przerażona! To jeden z najgorszych dni w moim życiu. Paul powiedział, ze nie zrobię z siebie aż takiej idiotki, ale jak widać mylił się.
Ja: Ja i śpiewanie przy ludziach? To będzie tragedia stulecia! - powiedziałam cicho do Stylesa.
H: Przecież potrafisz! Patrz mi prosto w oczy i wyobraź sobie, że jesteśmy tu sami... - przejechał delikatnie opuszkami palców po moim policzku.
Ja: Dobrze, spróbuję. - posłałam mu nieśmiały uśmiech.
En: A więc utwór, który wam wybrałam nazywa się No Air. W oryginale śpiewa go Chris Brown i Jordin Sparks, powodzenia.
Przynajmniej fajną piosenkę musimy wykonać, uwielbiam ją, chociaż boje się, ze jest dla mnie za trudna do wykonania. Usiedliśmy na byka, a muzyka zaczęła lecieć. Siedziałam przodem do Hazzy  obejmując go i patrząc w oczy. On natomiast trzymał ręce z tyłu, ściskając rogi zwierzęcia, tak byśmy nie spadli. Byk zaczął się kołysać, a ja zaczynałam śpiewać pierwsze słowa piosenki.
If i should die before I wake,
It's couse you took my breath away,
losing you is like living in a world with no air,
Ohh...
Przez cały czas nie spuszczałam wzroku z mojego ukochanego. Zaczęła się jego zwrotka.
I'm here alone didn't want to leave,
My heart won't move it's incomplete,
wish there was a way that i can get you to understand.
W tym momencie zaczynaliśmy śpiewać razem.
But How
Do you expect me
To live alone with just me
Cause my world revolves around you
it's so hard for me to breathe
Tell Me How im supposed to breathe with no air
Can't live can't breathe with no air
that's how i feel whenever you ain't there
It's No Air No Air
Got me out here and the water so deep
Tell me how you gon be without me
if you ain't here i just can't breathe
It's No Air No Air
No Air Air x4
Muzyka się skończyła, a ja siedziałam uśmiechnięta na przeciwko Harrego. Co ten chłopak ze mną robi? Gdyby nie on w życiu nie odważyłabym się zaśpiewać przy ludziach, a co dopiero w telewizji... Publiczność zaczęła bić gromkie brawa.
H: Słyszysz to? Zasłużyłaś, byłaś świetna.
Ja: Nie to ty byłeś, kochanie. - złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, na co publiczność wstała z miejsc i zaczęła jeszcze głośniej klaskać.
Ellen i chłopcy także wstali i dołączyli się do oklasków, a ja tak się wzruszyłam, że z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Wstaliśmy z byka i powędrowaliśmy na kanapę do reszty. Hazza objął mnie i przyciągnął głowę do mój piersi, dając mi się wypłakać.
En: To było piękne. [t.i], nie wiedziałam, że masz taki głos! Ty i Harry stanowicie wspaniały duet, uzupełniacie się nawzajem!
Li: Chłopaki udało się! - 4/5 z One Direction i Ellen przybili sobie piątki.
H: O czym mówicie?
N: Zaplanowaliśmy to?
Ja: Że co? - poderwałam się.
N: Ale nie mów, ze nie było warto!
Ja: Było, było. Jesteście kochani!
N: Grupowy hug! - krzyknął z entuzjazmem.
Wstaliśmy i utknęliśmy w słodkim uścisku.
En: To już koniec na dzisiaj! Kto wie, może ten odcinek przejdzie do historii? A tak! Pozdrawiam ukochanych fanów z Polski! Do zobaczenia za tydzień!
Kamery zostały wyłączona, a my nadal staliśmy w objęciach.
Ja: Chłopaki, jak ja was kocham!
1D: My ciebie też.
W końcu się ogarnęliśmy i rozluźniliśmy uścisk. Pożegnaliśmy się z Ellen i resztą ekipy. Już mięliśmy wychodzić, gdy nagle Ellen mnie zatrzymała łapiąc za ramię.
En: Masz prawdziwy talent, nie zmarnuj tego.
Spoglądałam jej przez chwilę w oczy, lecz po chwili pobiegłam do reszty.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedziałam nad tym rozdziałem chyba z 5 godzin, ale mam nadzieję, ze było warto ;)
A i przepraszam za błędy, bo pisałam do późna.
HeartAttack

czwartek, 24 stycznia 2013

Imagin z Harrym cz. 2

   Po udanej zabawie wróciłyśmy do domu. Nikola poszła bawić się do swojego pokoju, ja natomiast zaczęłam szykować się na spotkanie. Wzięłam szybki prysznic, myjąc przy tym moje długie kasztanowe włosy. Wysuszyłam je suszarką i wyprostowałam. Zrobiłam delikatny makijaż, w tym nałożyłam puder, wytuszowałam rzęsy i pomalowałam usta malinową pomadką. Ubrałam na siebie pomarańczową zwiewną sukienkę i przewiązałam ją brązowym paskiem. Do tego ubrałam brązowe buty na lekkim obcasie. Wiem, wiem to tylko wypad do pizzerii, ale chcę zrobić dobre wrażenie.
Ja: Niki! Musimy już iść! Chyba nie chcesz się spóźnić?
Migiem znalazła się obok mnie.
N: Ładna sukienka, od śmierci rodziców nie miałaś na sobie nic tak wyjściowego.
Źle, źle, że o nich wspomniała i to w takiej chwili, w momencie pełnym szczęścia, chwilowego zapomnienia. Od razu do głowy wracają wspomnienia, wspomnienia, które zabijają mnie od środka. A przecież było tak dobrze, wspaniała kochająca się rodzina. Ej, ty na górze! Tak do ciebie mówię! Dlaczego, dlaczego musiałeś nam ich odebrać? W oczach stanęły mi łzy.
Ja: Nikola, proszę ubierz na siebie cieplejszą kurtkę. - upomniałam ją, zakrywając twarz.
Jednak mój wyraźny smutek nie umknął jej uwadze.
N: Przepraszam, nie powinnam o nich wspominać.
Ja: Nie, nic nie szkodzi... - przetarłam łzy z policzków.
Chwyciłam do reki portmonetkę i wyszłyśmy z domu. Poszłyśmy na pieszo, ponieważ pizzeria znajdowała się niedaleko naszego domu. Dotarłyśmy tam w jakieś 20 minut. Harry już czekał. Siedział przy stoliku z jakimś chłopakiem, blondynem. Gdy nas zauważył, gwałtownie wstał z krzesła.
H: Witajcie! To mój kumpel Niall. Niall to jest Sandra, a to jej młodsza siostra Nikola.
Ja: Cześć. - podałam blondaskowi rękę na powitanie.
Ni: Miło mi was poznać.
Usiedliśmy do stolika i złożyliśmy zamówienie. Po chwili kelnerka dostarczyła napoje, a na jedzenie musieliśmy jeszcze chwilę poczekać.
N: A więc poznałaś loczka na basenie?
Ja: Tak, po tym jak ochlapał mnie wodą!
H: Przecież przeprosiłem! - odparł oburzony.
Ja: Oj Harruś, tylko żartowałam. - posłałam mu zalotny uśmiech, mało się nie zakrztusił przy piciu Pepsi przez rurkę - Może to dziwne pytanie, ale czy ja was już gdzieś kiedyś nie wiedziałam?
Tak, wiem niezłe pytanie wypaliłam, ale na serio skądś ich kojarzę. Spojrzeli się na siebie porozumiewawczo i Harry zabrał głos.
H: Co byś zrobiła, gdybym ci teraz powiedział, że jesteśmy sławni?
Nie trzeba być Einsteinem, żeby wyczuć w jego wypowiedzi aluzję.
Ja: Emm.. Sama nie wiem. Siedziałabym tak jak siedzę? - wypaliłam niepewnie.
Hahah, brawo! Niezła odpowiedź! Kto umie z siebie zrobić idiotkę przy przystojniakach? Tak, ja! Składajcie mi pokłony!
H: Nie ruszałoby cię to?
Ja: Nie bardzo, przecież wciąż bylibyście Harrym i Niallem. Tak, gadam bez sensu, ale...
H: Nie właśnie to ma sens! Wiesz co Horanek? Chyba możemy jej powiedzieć!
N: Zdecydowanie, zdała nasz test.
Test? O co tu w ogóle chodzi?
H: Słyszałaś kiedykolwiek o One Direction?
Ja: Chyba nie...
N: Ja słyszałam - odezwała się mała- Śpiewają oni tę piosenkę - zanuciła kawałek "Kiss you".
Ja: Aaa, teraz już wiem!
Oboje zaczęłyśmy śpiewać:
Oh I just wanna take you anywhere that you like
We can go out any day any night
Baby I'll take you there, take you there
Baby I'll take you there, there!
Chłopcy zaczęli chichotać pod nosem, co mnie momentalnie uciszyło.
H: Dlaczego przestałaś? - spytał wyraźnie zawiedziony.
Ja: Chyba za bardzo mnie poniosło, musieliście wysłuchiwać tego fałszu.
Ni: Ale co ty mówisz? Świetnie wam to wyszło.
Ja: Dziękuje. - odpowiedziałam zawstydzona - Wracając do tematu to mam rozumieć, że wy to One Direction?
H: Tak, tworzymy go razem z Zaynem, Liamem i Louisem.
Ja: Wow, to fajna sprawa, a mówią, że marzenia się nie spełniają.
H: Wiesz, co podoba mi się twoja więź z siostrą... Też bym chciał mieć taką ze swoją.
Ja: Nic w tym dziwnego, od śmierci rodziców mamy tylko siebie.
H: Ołł, przykro mi.
Ja: Nic nie szkodzi. - lekko się uśmiechnęłam.
H: A tak w ogóle ile masz lat?
Ja: 16, a wy?
Ni: Ja mam 20, a Hazza 19. Hmmm... Myślałem, że jesteś starsza. A więc jesteście w rodzinie zastępczej?
Ja: Nie do końca... Niki, może pójdziesz do bawialni? Tam jest pełno dzieci do wspólnej zabawy. Pójdę po ciebie jak przyjdzie pizza.
N: Dobrze. - pobiegła wesoła do kolorowego pomieszczenia zostawiając nas samych.
Ja: To tak do końca nie jest. Ja jestem prawną opiekunką mojej siostry.
H: Ale jak? Nie masz 18 lat... - na jego twarzy było widoczne wyraźne zdziwienie.
Ja: Pewna pani z jednego z domów dziecka pomogła podrobić mi papiery, tak byśmy nie musiały tam zostawać.
Ni: Na pewno jest wam ciężko... Współczuje.
Ja: Tak od rana do szkoły w nocy do pracy.
H: Pracy?
Ja: Tak, ale raczej w nieciekawym zawodzie... Jestem striptizerką.
Ich twarze momentalnie pobladły. Wiedziałam, że jak się o tym dowiedzą, źle sobie o mnie pomyślą. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, kontynuowałam.
Ja: Zdaje sobie sprawę, że to nieciekawy i niebezpieczny zawód, ale nie mam wyjścia. Pensja stamtąd wystarcza przynajmniej na rachunki i jedzenie. Wolę już znosić to niż rozłąkę z moją siostrą. Chciały nas adoptować 2 inne rodziny, nie mogłam na to pozwolić.
Spojrzałam jeszcze raz na chłopaków. Uważnie mi się przypatrywali, wsłuchując się w każde moje słowo.
Ja: Pewnie straciłam w waszych oczach, co?  - powiedziałam ze spuszczoną głową.
Bałam się ich reakcji. Ludzie, gdy się o tym dowiadują, odsuwają się ode mnie, jakbym była jakimś odmieńcem, jakby wstyd im było, że mnie w ogóle znają.
H: Żartujesz!? Dziewczyno ja cię podziwiam! To co zrobiłaś by zostać z siostrą i to, że poświęcasz się każdej nocy... Mogę powiedzieć po prostu wow.
Ni: Ja tylko mogę dołączyć się do tych słów, bo nie bardzo jestem w stanie cokolwiek innego powiedzieć.
Ja: Serio? - w oczach stanęły mi łzy szczęścia, które powoli spływały po moich policzkach.
Harry przetarł je troskliwie z mojej twarzy.
H: Nie mogę patrzeć jak tak piękna dziewczyna płaczę, a więc rozchmurz się. - uśmiechnął się uroczo, na co lekko się zaśmiałam.
Ja: Błagam, obiecajcie, że nie powiecie o tym Nikoli, ona myśli, że pracuję w sklepie.
Ni: Nie martw się, dochowamy tajemnicy.
Kelnera przyniosła zamówienie, a przy stole znalazła się Niki. Migiem zjedliśmy pizzę, przy tym dużo rozmawiając i wygłupiając się. Niall robił dużo zdjęć, które były przesłodkie. Wymieniłam się z chłopakami numerami telefonu i wróciłam z siostrzyczką z powrotem do domu. To był jeden z najwspanialszych dni w moim życiu.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Druga część za nami. Liczę na komentarze ;)
Jednokierunkowych piękne :*
HeartAttack

Imagin z Harrym cz. 1

Imagin z Harrym dedykowany Sandrze. Mam nadzieję, ze ci się spodoba.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   Spaceruję właśnie uliczkami Londynu. Jest bardzo wcześnie, więc spotykam mało ludzi. Lubię przechadzać się po pustych dróżkach, to pomaga mi się wyciszyć, po prostu chodzę i rozmyślam, o tym co było, o tym co jest i być może będzie. Jak poradzić sobie w życiu, w którym ból i cierpienie są codziennością? Kiedyś było inaczej... A konkretnie, gdy rodzice żyli. A teraz ich nie ma, zostałam praktycznie sama na tym brutalnym świecie. Moją jedyną rodziną jest moja młodsza siostra, którą kocham nad życie. Mam 16 lat i jestem jej prawną opiekunką. Sfałszowałam dokumenty dotyczące mojego wieku, byśmy nie zostały odesłane do domu dziecka. Wiem jak to banalnie brzmi... Kto by nie zauważył podrobionych papierów? Powiedzmy, że dobra wróżka, która była opiekunką w jednym z domów dziecka, udzieliła nam sporej pomocy w tej sprawie, za co jestem jej dozgonnie wdzięczna. Jest nam na prawdę ciężko. Rano do szkoły, w nocy do pracy. Muszę zostawiać siostrzyczkę samą na całą noc. Tak, jestem striptizerką i nie wstydzę się tego. To jedyny zawód, dzięki któremu stać nas na szkołę, na zapłacenie rachunków i jedzenie. Ale jest on szczególnie niebezpieczny. Już raz zostałam zgwałcona. Wychodziłam wieczorem z klubu, gdy nagle jakiś mężczyzna w masce zaciągnął mnie do swojego samochodu i tam wykorzystał. Od tamtej pory mam uraz do facetów, chyba już nigdy nie będę potrafiła żadnemu zaufać.
   Powolnym krokiem dotarłam do domu.
Ja: Siostrzyczko, już jestem!
Podbiegła i mocno się we mnie wtuliła.
N: Sandra! Dlaczego ty zawsze musisz wychodzić i zostawiać mnie samą? - powiedziała 7 latka mocniej się we mnie tuląc.
Jak na tak młody wiek moja siostra jest niezwykle mądrą dziewczynką.
Ja: Kochanie, przecież wiesz, że muszę. Gdybym nie wychodziła, nie miałybyśmy pieniędzy na życie. Bardzo chciałabym spędzać z tobą więcej czasu, ale to jak na razie nie możliwe. Niki, ja na prawdę się staram, musisz mnie zrozumieć...
N: Nie przejmuj się już, próbuję rozumieć.
W oczach stanęły mi łzy, moja mała Nikolka jest najukochańszą osobą jaką poznałam. Nie wiem czym byłoby moje życie bez niej.
Ja: Wiesz co? Może w ramach rekompensaty zamiast iść dzisiaj do szkoły pójdziemy do parku wodnego?
N: Tak! - wykrzyczała podekscytowana.
Ja: To jak, zbieramy się i pędzimy na najbliższy autobus! - starałam się odpowiedzieć równie entuzjastycznie.
   Kolejne 24 godziny bez chociażby odrobiny snu, ale czego się nie robi dla siostrzyczki. Spakowałyśmy torby i migiem wyszłyśmy z domu. Autobus przyjechał punktualnie i dowiózł nas na miejsce w półgodziny. Przebrałyśmy się w stroje i wskoczyłyśmy do basenu. Nikola to świetna pływaczka, jeszcze rok temu chodziła na szkółkę i brała udział w różnorakich zawodach.
Ja: Idziemy na zjeżdżalnię?
N: Jasne! Ale możesz zjechać ze mną? Bo sama się boję...
Ja: Oczywiście, ze tak!
Weszłyśmy po śliskich metalowych schodach na górę. Przed nami w kolejce stała kobieta z 2 dzieci, a za nami dość przystojny chłopak w loczkach. Chciałam się odwrócić, bardziej mu się przyjrzeć, ale coś paraliżowało moje ciało. Hmm? Czyżbym pierwszy raz w życiu odczuwała strach? Raczej należę do ludzi bardzo odważnych, którzy łatwo nawiązują kontakty. Ale w tym wypadku było inaczej... Chociaż go nie znałam, serce waliło mi jak oszalałe na samą myśl o nim. Miłość? Czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? To ciekawe, a już myślałam, że nie jestem zdolna na obdarzenie jakiegokolwiek mężczyzny jakimś uczuciem, chyba że nienawiścią. W końcu zrobiłam to! Odwróciłam się. Nasze spojrzenia się spotkały, utonęłam w jego pięknych zielonych tęczówkach. Uśmiechnęłam się nieśmiało, zakładając niesforny kosmyk moich włosów za ucho. Odwzajemnił go, ukazując szereg bielutkich zębów i słodkie dołeczki. Tkwiłam tak dłuższą chwilę, ślepo wpatrując się w jego osobę, lustrując każdy milimetr jego ciała.
N: Sandra! Teraz nasza kolej! - mówiła podekscytowana, delikatnie szarpiąc mnie za ramię.
Obudziła mnie z tego transu. Transu? Chyba mogę to tak nazwać.
Ja: Dobrze kochanie, już jedziemy.
Usiadłyśmy wygodnie czekając, aż pojawi się zielone światło. Ostatni raz mój wzrok powędrował na tajemniczego chłopaka. Nim zdążyłam się napatrzeć, pędziłam już w kolorowej zjeżdżalni.
N: Ale było super! - skakała ze szczęścia.
Pierwszy raz od dawna zamiast skupić się na siostrze bujałam w obłokach. Te oczy, te zielone oczy krążą w mojej głowie. Z zamyślenia wyrwała mnie fala zimnej wody, która oblała moje ciało. Obejrzałam się i zobaczyłam go. Tego samego chłopaka, którego spotkałam na górze. Przeczesał ręką swoje mokre loczki i spojrzał w naszą stronę. Na mojej twarzy momentalnie pojawiły się rumieńce.
Ch: Cześć. Przepraszam, że was ochlapałem - powiedział seksownym zachrypniętym głosem, który przyprawił moje ciało o dreszcze.
Ja: Nic się nie stało. - ledwo wydukałam te kilka słów.
Ch: Tak po za tym piękne panie, Harry jestem. - wyciągnął rękę w stronę mojej siostrzyczki.
N: Ja jestem Nikola, a to moja starsza siostra Sandra. - uścisnęła jego dłoń.
Ja: Emm... My musimy już iść. Do widzenia, Harry.
Ch: Czekaj! - podpłynął w naszą stronę, a ja stanęłam jak wryta - Może chciałybyście mi towarzyszyć dzisiaj w pizzerii? Ja stawiam rzecz jasna. - posłał onieśmielający uśmiech.
Ja: Co ty na to Niki?
N: Oczywiście, że chcę! Uwielbiam pizzę!
Ch: W takim razie spotkajmy się o 15 w Da Grasso.
Ja: Ok, do zobaczenia.
Czy to się stało naprawdę? Czy on własnie zaprosił nas na spotkanie, czy to jakiś sen? Cała w skowronkach powędrowałam z siostrą do szatni się przebrać. Szykuje się de facto udany dzień!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kolejną część postaram się dodać jeszcze dzisiaj ;)
Przypominam PRZECZYTAŁEŚ = KOMENTARZ
HeartAttack

środa, 23 stycznia 2013

Summer love cz. 22

   To dziś! Idziemy do Ellen Show! Mam niezłego stresa, nic dziwnego, to mój pierwszy taki publiczny występ. Wstałam dość wcześnie i zeszłam na dół. Hmm, o dziwo nawet Daddiego nie było w kuchni... Zrobiłam wszystkim śniadanie, którym była jajecznica. Po krótkim czasie reszta domowników zleciała się na dół.
H: Dzień dobry, kochanie. - pocałował mnie w policzek.
Ja: Hej, słonko. - posłałam mu promienny uśmiech.
Lo: No, no jak widać, wczorajszy konflikt zażegnany.
H: Oczywiście, nie potrafimy się na siebie długo gniewać.
Podałam danie na stół, chłopcy momentalnie zabrali się do jedzenia. Ja jakoś nie miałam ochoty, to chyba przez te nerwy. Usłyszałam dzwonek, podbiegłam by otworzyć drzwi. Zastałam tam uśmiechniętą Lou.
Lou: Witaj, kochana! Dostarczam ci twoje nowe ciuszki oraz specjalny strój na dzisiejsze Show! A i dla gwiazdeczek także coś przygotowałam!
N: Od kiedy to wybierasz [t.i] ubrania?
Lou: Nie powiedziałaś im?
Ja: Jeszcze nie, zaraz to załatwię.
Lo: Nie musisz, ja domyślam się o co tu chodzi... Przykro mi.
N: Tommo, może tak jaśniej!
Z: Kontrolują ją tak samo jak Eleanor, głupku!
N: Ołł...
Li: Ale dlaczego, skąd taka decyzja Lou?
Lou: Szczerze, to ja nic konkretnego nie wiem. Dostałam listę zadań i muszę ją wykonać. Niestety, nie pomogę wam.
H: Ale nie da się nic z tym zrobić?
Lou: Być może się da, ale musiałbyś osobiście jechać do siedziby Modest.
H: Zaraz po Ellen Show złożę im wizytę. - potarł dziwnie dłonie, jakby coś knuł.
Ja: O nie, czyżby Harry Plan? Już się boję!
H: Oj, kotku, nie masz czego. - cmoknął mnie w czoło.
Z: Czyli tak, coś kombinuje.
Lou: Dobra, teraz wydam wam stroje. - zaczęła wymieniać wszystkich po kolei, dając im pokrowce z ubraniami. - Bad Boy, Marchewcia, Blondynek, Daddy, Loczek i [t.i].
Rozeszliśmy się po pokojach i zaczęliśmy szykować do programu.
H: Pokaż, co tam ci wybrała... - powiedział rozpinając opakowanie.
Naszym oczom ukazała się piękna czerwona sukienka z czarnymi szpilkami do kompletu.
Ja: A może jednak ten układ ma i dobre strony? - uniosłam lekko brew do góry.
Odpakowaliśmy pokrowiec Harrego, w którym znajdowała się czerwona bandanka, czarna skóra, biała bluzka, rurki i czerwone Converse.
Ja: Emm... To przypadkiem nie naszego Maliczka?
Jak na zawołanie w pokoju zjawił się mulat, ubrany w czarne rurki z niskim stanem, białą bluzkę, czarną marynarkę z czerwonymi dodatkami i czerwone Converse.
H: Mamy odpowiedź. - oboje się zaśmialiśmy.
Z: Jestę Stylesę! - wypiął dumnie pierś w naszą stronę.
Ja: Och, skarbie! Wszędzie cię szukałam! Wiedziałam, że ten osobnik obok mnie nie jest wystarczająco przystojny jak na mojego chłopaka. - drażniliśmy się z Harrym.
Z: Jestę Hazzę i mam blond piękną dziewczynę!
Ja: Hahah, co cię tak wzięło słońce na komplementy, hęę?
Z: Jak tu nie słodzić trzeciemu cudowi świata?
Ja: Oj nie wiem, nie wiem.
Loczek stał lekko wryty, chyba nie bardzo czaił o co chodzi. Ja nakręcałam się dalej, postanowiłam to ciągnąć.
Ja: Tomlinsonku! Możesz tu przyjść na sekundę?
Migiem zjawił się w pokoju.
Ja: Ja i Harry - wskazałam na Zayna i puściłam mu oczko - chcielibyśmy, byś przyłączył się do nas dzisiejszej nocy. If you know what I mean, bejbee!
Lo: Omomom, zaiste ciekawa propozycja. A może by tak Horanka jeszcze do zabawy zaprosić?
Z: Tommo, dobrze kombinujesz stary!
Ja: Ymm... - zamruczałam uwodzicielsko - Im więcej tym lepiej. Uwielbiam rozpieszczać swoich mężczyzn, prawda Harreh? - przygryzłam dolną wargę, mierząc Malika od stóp do głów.
H: Dobra, skończmy ten cyrk. - burknął podirytowany, och Harry twoja zazdrość powala.
Ja: Ale o czym ty mówisz? - udałam zdziwioną.
H: Haha, było śmiesznie, ale musimy się szykować, a więc Bye chłopcy!
Hahah, leżę i nie wstaje. Takiego Stylesa to ja chyba nigdy nie widziałam!
Ja: Ale wiesz, że właśnie wygoniłeś Zayna, który ... - nie dał mi skończyć, ponieważ wpił się zachłannie w moje usta.
Hazza zaczął się do mnie dobierać. Migiem pozbył się mojej bluzki. Zaczął całować po szyi i zjeżdżał niżej. Robił to łapczywie, jakbym ja była wodą, a on spragnionym na pustyni. Powrócił do szyi i mocno się w nią zassał. Czy on robi to co ja myślę!?
Ja: Harry nie!, będzie ją widać!
Nie słuchał mnie. Próbowałam go odepchnąć, ale na marne. Po chwili się ode mnie odkleił, zostawiając po sobie różowy, siny ślad.
Ja: Głupku! Jak ja się teraz pokażę w Ellen Show! Tę malinkę widać na kilometr!
H: To kara za droczenie się ze mną! Teraz wszyscy będą wiedzieć, że jesteś moja! - wyszedł z pokoju, złowieszczo się śmiejąc.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam oglądać się w lustrze. No pięknie! Jak to zatuszować!? Do pokoju wszedł Zayn.
Z: Stylesowa zemsta jak widzę była słodka!
Ja: Jak malinka! - powiedziałam ironicznie, na co zachichotał.
Przysiadł się koło mnie na łóżko.
Ja: Musicie się zamienić ubraniami, już późno, a Lou jeszcze musi dopracować wszelkie szczegóły.
Z: Oj, o to się nie martw. Ona jest przyzwyczajona do tego, że ciągle się spóźniamy. - wyszedł z pokoju z łobuziarskim uśmieszkiem na twarzy.
Zabrałam się w końcu za zmianę mojego ubioru. Sukienka ładnie podkreślała moją wąską talię, a szpilki jeszcze bardziej wydłużały moje smukłe nogi. Pewnym krokiem zeszłam na dół, gdzie już stylistka czekała z gotowym zestawem kosmetyków.
Lou: To był zdecydowanie dobry wybór! Świetnie wyglądasz!
Ja: Dziękuje. - odpowiedziałam troszkę zawstydzona.
H: Piękna, bo moja! - powiedział dumnie.
Ja: Haha, nie musisz się tak ciągle pysznić! A i Lou jak mam to zatuszować? - zgarnęłam włosy z ramienia i pokazałam malinkę.
Lou: Styles! Chcesz w łeb! Na co ci to było!?
H: Zemsta, kochana, zemsta. - zaakcentował każde słowo.
Ja: Trochę mnie przerażasz.
Lou zakryła love bite'a podkładem i zabrała się za makijaż. Pomalowała mi usta wyrazistą czerwoną pomadką, nałożyła eyeliner i mocno wytuszowała rzęsy. Włosy upięła z tyłu. Nałożyłam jeszcze naszyjnik, który dostałam od mojego chłopaka na randce i wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wow, nie spodziewałam się takiego efektu, wyglądałam olśniewająco.
Ja: Lou, ty moja bogini! Dzięki.
Lou: Ma się to coś!
Ja: A jak! - obie się zaśmiałyśmy.
Lou zabrała się za szykowanie boysbandu, a ja na sekundę wróciłam na górę. Za mną powędrował Harry.
Ja: Ty już gotowy?
H: Yhym, dlatego przyszedłem do mojego aniołka.
Ja: Słodki jesteś! - posłałam mu onieśmielające spojrzenie.
H: A teraz kochanie sweet focia z Haroldem! Powiedz: Styles jest sexi, bejbee!
Ja: Chyba śnisz, bejbee! - uśmiechnęłam się do aparatu.
H: A teraz to boskie foto wyląduje na moim twetterze!
Usiadł do laptopa i zrobił to co planował. Wylogował się ze swojego konta, nawet nie mówiąc mi co tam napisał. Postanowiłam więc, że muszę się dowiedzieć. Weszłam na swój profil i zobaczyłam wpis. " Z moją przesłodziaśną dziewczyną @sweet_strawberry. Oglądajcie nas w Ellen Show dziś o 14. Pozdro :) ".


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wszystkim! Na wasze szczęście jestem chora i mogę pisać więcej niż zazwyczaj ^^
Od razu mówię, jak będziecie ładnie komentować, to ja będę szybciej pisać ;)
Pozdrawiam, życzcie mi zdrowia, bo w piątek mam bal i muszzzzzę być!
HeartAttack

niedziela, 20 stycznia 2013

Summer love cz. 21

Lou: A więc kochana, jak już pewnie wiesz nie łatwo być dziewczyną gwiazdora. Ludzie momentalnie zaczynają się tobą interesować, zadają mnóstwo pytań i oczekują na nie szczerych odpowiedzi, a jeśli któraś im się nie spodoba zaczynają hejtować. Co tu dużo mówić, po prosu trzeba się do tego przyzwyczaić... Przejdziesz dzisiaj sporą metamorfozę, nauczę cię także jak postępować z fanami chłopców i jak zachowywać się przy paparazzi. Jesteś na to gotowa? Poświęcisz się dla swojego ukochanego?
Ja: Zrobię wszystko co będzie trzeba, chce dla niego jak najlepiej.
Lou: Dobra dziewczynka! Widzę, że na prawdę ci na nim bardzo zależy...
Ja: Oczywiście, kocham go i postaram się z całych sił sprawić, by był szczęśliwy.
Lou: W takim razie bez zbędnego przeciągania zaczynamy!
Lux usiadła na dywanie i zaczęła bawić się zabawkami, a Lou przystąpiła do działania. Moje piękne brązowe długie włosy zmieniły kolor na popielaty jasny blond. Na twarzy pojawił się dość mocny makijaż, który od dzisiaj będę musiała robić codziennie. Czarny eyeliner, mocno wytuszowane rzęsy i brwi przejechane brązową kredką mają podkreślić spojrzenie. Malinowa, delikatna pomadka ma uwydatnić moje pełne usta. Mój styl całkowicie się zmieni. Z luźnego, sportowego ubioru przerzucić się muszę na klasyczną elegancję. Lou wyposaży moją garderobę w suknie wyjściowe, które od dziś obowiązują mnie na wszelkich uroczystych bankietach, na co dzień zaś mam chodzić w kolorowych wymyślnych ciuchach znanych projektantów, które nie zawsze muszą mi się podobać.
Lou: [t.i], na dzisiaj to tyle. Jak podoba ci się twój nowy wizerunek?
Ja: Powiedzmy, że przeboleje.
Lou: Taki jest show biznes skarbie, jakby to ode mnie zależało nic bym w tobie nie zmieniła. A tak wracając... Wszystkie ubrania zostaną ci dostarczone prosto do domu, a i wybrałam ci już strój do Ellen Show. Od jutra zaczniemy lekcję manier i tak dalej. W programie idziesz na żywioł, mam nadzieję, że nie nawalisz...
Ja: Postaram się wypaść jak najlepiej.
Lou: I to mi się podoba! Dobra, chodźmy stąd chłopcy już pewnie czekają.
Zebrałyśmy wszystkie rzeczy i wyszłyśmy przed budynek. Tak jak mówiła, członkowie boysbandu już czekali. Na mój widok otworzyli szeroko usta ze zdziwienia. W sumie nie przypominam już dawnej siebie, jestem totalnym przeciwieństwem.
N: Co ci się stało?
Ja: Nic, Nialluś. To wciąż ja, ta sama wesoła, szurnięta [t.i.z]. - odpowiedziałam ze sztucznym uśmieszkiem, udając, że nie wiem o co mu chodzi.
H: Blond? Makijaż? Szpilki? Serio!? Przecież wiem, że tego nie znosisz!
Ja: Możemy pogadać o tym na spokojnie w domu? Proszę, wszystko ci wyjaśnię.
Nic nie odpowiedział. Wsiadł do samochodu i przez całą drogę się nie odzywał. Wysiadł jako pierwszy i szybkim krokiem skierował się do domu. Poszłam za nim, zastałam go w sypialni.
H: Słucham, czekam na wyjaśnienia. Po co to zrobiłaś?
Ja: To ty o niczym nie wiesz? To nie było z mojej woli, nie podoba mi się to co ze mną zrobiono, ale nie miałam wyboru! - w oczach stanęły mi łzy.
H: O czym ty mówisz? - powiedział już spokojnie.
Ja: Powiem tylko tyle: Modest!
Harry nerwowo zaczął chodzić po pokoju. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie.
H: Czy oni zawsze muszą się wtrącać!? Myślałem, że ciebie sobie odpuszczą, przecież nic nie przeskrobałaś!
Ja: Może jaśniej...
Przysiadł się do mnie i spojrzał w oczy.
H: Pewnie wiesz już, że Eleanor także miała taką przemianę, tylko że ona przeszła ją nie bez powodu. Gdy Louis ją poznał miała opinię skandalistki i imprezowiczki. Modest zarządziło zmianę jej wyglądu na mniej wulgarny i zakazało jej ciągłego imprezowania, a że El tak kocha Louisa, zgodziła się na wszystko. Tylko nie rozumiem, dlaczego ciebie także to spotkało...
Ja: Ja też tego nie wiem. Harry przepraszam, myślałam, że poinformowali cię o tym, przecież wiesz, że nie zrobiłabym tego wbrew twojej woli.
H: Dobrze, już rozumiem, nie przejmuj się, spróbuję to załatwić... Nie chcę byś robiła coś wbrew sobie.
Ja: Jeżeli od tego będzie zależało, czy zostaniemy dalej parą, jestem gotowa się zmienić.
H: Przepraszam.
Ja: Ale za co?
H: Za tą całą sytuację, to moja wina. Gdybym nie był sławny...
Ja: Przestań! - gwałtownie mu przerwałam - To nie twoja wina, głuptasie! Idźmy już spać, jestem zmęczona.
H: Dobrze, kochanie.
Wysłałam cioci sms-a, że zostaje u Harrego. Odpisała tylko krótkie " Dobrze :) Dobranoc ". Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i migiem usnęłam w ramionach mojego chłopaka.


































------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba nowy rozdział?
Jak mają się potoczyć losy bohaterów? Jestem otwarta na propozycje ;)
A i jeszcze jedno. Postanowiłam się ujawnić i zostawiam wam link do mojego twittera... Chcę was lepiej poznać :) Może tak by zrobić konferencję na skype czy coś? Tylko oby monitory wam nie pękły :/ 

niedziela, 13 stycznia 2013

Summer love cz. 20

   Po wizycie w szpitalu migiem wróciliśmy do domu. Chłopcy, jak to na mężczyzn przystało, gratulowali mi ostatecznego przyłożenia. Ja, osobiście nie byłam z tego dumna, miałam ogromne szczęście, że to się tak skończyło, a poza tym Sandra wydaje się być na prawdę fajną dziewczyną. Wiem, że czasem człowiekowi odbija, rozumiem to. Pamiętam jeszcze jaka ja byłam przed wakacjami, jak wszystkie media trąbiły o Haylor... Nie lubiłam tej pary, uważałam, że Swift wykorzysta Harrego i nie myliłam się. Były takie momenty, że miałam ochotę jechać do Stanów i jej trochę nawtykać. Ale na swoją obronę mówię, że nigdy Taylor nie hejtowałam. Uważałam to za niedojrzałe i uważam tak do tej pory. Zawsze byłam zdania, że jeśli Harry byłby z nią szczęśliwy, to ja także bym spróbowała. Na moje szczęście im się nie udało i Styles jest teraz moim ukochanym.
Pa: Wiesz co, jeśli mam być szczery, to byłem przeciwny twojemu związkowi z Harrym, lecz teraz zmieniłem zdanie. Polubiłem cię, naprawdę. Obyś dała Loczkowi szczęście!
Ja: Och, dziękuję. Zrobię wszystko, by na twarzy mojego chłopaka codziennie gościł uśmiech. Zawsze sobie wyobrażałam ciebie, jako takiego surowego managera, ale teraz widzę, że bardziej jesteś dla nich zastępczym rodzicem, to na prawdę fajne. Tylko, żeby Daddy nie był zazdrosny, bo odbierasz mu posadę. - oboje się zaśmialiśmy.
Pa: Jutro chłopcy występują w Ellen Show i chciałbym byś zjawiła się tam razem z nimi, powiedziała parę słów...
Ja: Dobrze, ale ostrzegam mogę palnąć coś głupiego, to moja specjalność. - zachichotaliśmy oboje.
Pa: Nie przejmuj się, nie których gwiazd nie pobijesz. Typu Christina Aguilera, której wypowiedź brzmiała cytuję "Gdzie w tym roku odbywa się festiwal Filmowy w Cannes?".
Ja: Uuu, ale wtopa. Myślę, że aż takiej gafy nie palnę.
Pa: A tak, przypomniało mi się, że musimy jeszcze dzisiaj jechać do Lou, stylistki Boysbandu i od teraz także twojej.
Ja: Ale jak to?
Pa: Poznałaś już Eleanor?
Ja: Nie...
Pa: A szkoda, bo ona na pewno by ci wszystko wyjaśniła, ale w takim razie, ja się muszę tym zająć. Dziewczyny gwiazd są tak samo śledzone przez Paparazzi jak oni sami, więc sztab ludzi musi dbać o ich wygląd, wypowiedzi i całą resztę tych pierdół. Nie chciałem tego robić ani tobie ani Eleanor, lecz zostałem do tego zmuszony przez Modest. Wiesz w ogóle co to jest i czym się zajmuje?
Ja: Obiło mi się o uszy, że to firma, która ma zapewnić ochronę One Direction.
Pa: To też, ale nie do końca. Zajmuje się ona także wypromowaniem chłopaków i często wtrąca się w ich życie prywatne. Są rzeczy, które Modest zataja i nikt nie może ich ukazać światu, rozumiesz?
Ja: Tajemnice przed fanami? Ale czemu? Założę się, że zaakceptowali by ich takim jacy są...
Pa: Tej firmie zależy tylko i wyłącznie na pieniądzach, a im więcej fanów, tym więcej kasy. Proste. I od razu mówię, nie naciskaj chłopców by wyjawili ci sekrety.
Ja: Nie śmiałabym...
Pa: To dobrze, bo tylko Modest może ci o wszystkim powiedzieć, to bardzo skomplikowane. Za pewne będziesz musiała podpisać z nimi umowę, chociaż na jakiś czas... Pamiętaj, weź ją do domu i przeczytaj uważnie każde słowo, często kryją się tam jakieś haczyki.
Ja: Jasne.
Pa: To już chyba wszystko co miałem do powiedzenia. Teraz możemy jechać. Gdzie te małolaty?
Ja: Ej przygłupy! Jedziemy!
Gwałtownie zbiegli po schodach. Louis rzucił się na mnie od tyłu.
Lo: Za tych przygłupów, będziesz mnie niosła na plecach do samego auta. Powodzenia. - powiedział z łobuziarskim uśmieszkiem.
Ja: A myślisz, że nie dam rady!?
Lo: No raczej, że nie dasz... Taka mała dziewczynka by mnie uniosła? Chyba śnisz!
Ja: Dziewczynka!? O nie, przegiąłeś! Przyjmuję wyzwanie.
Szybkim krokiem w przeciągu minuty znalazłam się przy samochodzie.
Ja: I co łyso ci!? Ale frajer! Hahaha - nabijałam się z niego.
Lo: Tym razem ci się udało, ale następnym razem wymyślę coś innego.
Ja: Good luck! Krzyżyk na drogę, bejbe!
Załadowaliśmy się do samochodu i pojechaliśmy do studia. Po 15 minutach spędzonych w pojeździe, wysiedliśmy. Moim oczom ukazał się ogromny wieżowiec, byłam tu pierwszy raz. Harry chwycił mnie za rękę i wprowadził powolnym krokiem do budynku. Nie obyło się oczywiście bez paparazzi i fanów, ale można się przyzwyczaić. Teraz już rozumiem o czym mówił Paul, w pewnym sensie stałam osobą publiczną. Udaliśmy się do jakiegoś dość dużego pomieszczenia. Przy ścianie stała obszerna kanapa, zaraz przed nią stoliczek, na którym stał serwis do kawy i ciastka. Oczywiście Niall usiadł pierwszy i zabrał się za jedzenie, my dosiedliśmy się do niego. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich stanęła kobieta. Moją uwagę przykuło dziecko na jej rękach, mianowicie dziewczynka o blond włosach. Gwałtownie wyskoczyła z rąk jej ramion i z uśmiechem na twarzy zaczęła się tulić do chłopaków.
H: [t.i], to jest Lou - wskazał na panią - A to moja mała ulubienica Lux!
Ja: Witam, jestem [t.i]. - przywitałam się ze stylistką i podeszłam do dziewczynki - Cześć, a więc to ty jesteś tą Lux, o której tyle słyszałam?
Lux: Dzień dobry! - powiedziała lekko przestraszona.
Ja: Nie bój się mnie...
H: Lux [t.i] to moja dziewczyna. Z pewnością ją polubisz.
Pa: Dobra, ja porywam nasze gwiazdki, musimy obgadać kilka rzeczy, Lou zostawiam [t.i] w twoich rękach. - ulotnili się z pomieszczenia.
Lou: A więc...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cieszycie się, że Harry i Taylor się rozstali? Ja już szczerze nie wiem czy to dobrze czy nie... Może był z nią szczęśliwy? Jeśli tak to mu współczuje. Każdy zasługuje na osobą, która szczerze kocha cię za to kim jesteś, a nie za to ile masz w portfelu. Miejmy nadzieję, że Styles w końcu znajdzie prawdziwą miłość [ skrycie liczę, że to ja nią będę ;) ] A więc życzę mu powodzenia.
HeartAttack