Strony



wtorek, 13 sierpnia 2013

Summer love cz. 35

   Dziś wychodzę ze szpitala. Byłam w nim zaledwie tydzień, oczywiście nie licząc czasu, kiedy znajdowałam się w śpiączce. Wiele się wydarzyło. Większość czasu spędziłam z boysbandem i ich dziewczynami, ciocią, mamą i siostrą,  Za 5 dni zaczyna się nowy rok szkolny. Wciąż nie wiem, jak będzie wyglądał mój związek z Harrym. Z twarzy zniknęły siniaki, zostały tylko drobne blizny, o włosach już nie wspomnę. Styles zapakował walizkę, pożegnaliśmy się z pracownikami szpitala. Pierwszy raz od praktycznie miesiąca wyjdę na świeże powietrze.
H: Wszystko w porządku?
Ja: Tak, tak. Przepraszam, zamyśliłam się. W końcu opuszczam to miejsce, nie chcę tu szybko wracać.
H: Już ja o to zadbam. - pocałował mnie w czoło.
Podziwiam tego chłopaka. Był ze mną w najtrudniejszym momencie mojego życia. I wciąż ze mną jest... Z zeszpeconą, prawie łysą dziewczyną. On potrafi na mnie patrzeć, chociaż ja sama tego nie potrafię.
   Zdecydowałam, że wyjadę, wrócę do swojego kraju, do swojego rodzinnego miasta, gdzie zacznę naukę w liceum. Nie powiedziałam tego jeszcze Harremu, chyba za bardzo się boję.
   Przed wejściem do szpitala przywitał nas tłum paparazzi. Nie obyło się oczywiście bez zdjęć mojej zeszpeconej twarzy, które będą mnie prześladować do końca życie. Dopchaliśmy się do limuzyny, siedzę cicho. Zbyt dużo się wydarzyło, to nie na moją głowę. Zawsze uważałam, że jestem silna, ale to chyba i tak za wiele jak na moją psychikę. Już nie płaczę, nie będę się nad sobą użalać, z resztą wyczerpałam pewnie już mój zapas łez. Mama z siostrą już wyjechały, ciocia wróciła do pracy, a ja jadę do domu chłopaków. W tle słyszę jedynie cicho puszczoną muzykę, aktualnie leci Summer love, moja ulubiona piosenka, chociaż nie wiem czy w tym akurat momencie poprawi mi humor, bo jest dość dołująca, tym bardziej, że będę musiała pożegnać się z Harrym.
   Dojechaliśmy. Posiadłość boysbandu nie wygląda tak jak ja ją zachowałam w pamięci, wydaje się taka pusta, bez życia, cała radość tego domu zniknęła. Spojrzałam na wejście, to tam pierwszy raz całowałam się z moim loczkiem... Moim? Czy wciąż będzie mój? Czas pokaże.
   Otwieram drzwi, od razu w ramiona wpada mi Eleanor. Wciąż czuje się winna za tą całą sytuacje, a nie powinna. Następnie witam się z Niallem, Zaynem, Liamem, Louisem. Brakuje mi tu jedynie Madzi, która odwiedziła mnie podczas pobytu w szpitalu, Demi z resztą też. Wróciłam do domu tych moich pięciu kochanych idiotów... Będzie mi tego brakowało.
H: Poczekajcie chwilę zaniosę walizkę na górę, zaraz wracam.
Ja: Zaczekaj! To chyba nie będzie konieczne...
N: Co masz na myśli?
Ja: Wyjeżdżam. - oznajmiłam.
Wszyscy zgromadzeni gwałtownie pobledli.
H: Jak to wyjeżdżasz? Gdzie? - wydukał słabym głosem.
Ja: Wracam do domu.
Z: Przecież to jest twój dom!
Ja: Dobrze wiesz, że to nie prawda... Wakacje się kończą, muszę kontynuować naukę. To była świetna ucieczka od świata, ale trzeba wracać do szarej rzeczywistości.
H: I co zostawisz mnie tu tak po prostu!? Po tym wszystkim!? - wykrzyczał, a z oczu zaczęły płynąć łzy.
[t.i] bądź silna! Robisz to dla jego dobra! Opanuj się! Nie płacz!
Ja: Harry, ja ... Ja nie mogę tu zostać. Dobrze wiesz, że moje uczucie do ciebie jest prawdziwe, ale to nie ma przyszłości. Więc musimy się rozstać, czy tego chcemy czy nie. - powiedziałam łamiącym się głosem.
Lo: A nie możesz uczyć się tutaj? - wtrącił Louis.
El: Cicho! To sprawa między nimi... Zostawmy ich samych. - powiedziała stanowczo El, a ja zostałam sam na sam ze Stylesem.
H: Jak możesz mi to robić? Kocham cię, rozumiesz!? Jak nikogo innego wcześniej! I zrobię wszystko, żebyśmy byli razem! Nawet jeśli wyjedziesz, polecę za tobą! -  zbliżył się na bezpieczną odległość.
Ja: Nie możesz tego zrobić! Tu jest twoje miejsce!
H: A twoje jest u mojego boku, czyli tutaj!
Ja: Ty nic nie rozumiesz!
H: To mi wytłumacz! - zaczęliśmy się przekrzykiwać.
Ja: Zobacz jak ja wyglądam! - krzyknęłam niepotrzebnie.
H: Ha! Czyli o to chodzi, tak? Obchodzi cię tylko twój wygląd? Zakochałem się w dziewczynie, dla której on się nie liczył! Poza tym kocham cię taką jaką jesteś! Włosy szybko odrosną, a blizny są maleńkie, ledwo widoczne.
Ja: Nie, to nie dlatego! Znaczy to też, ale ja muszę się uczyć, Harry! Muszę wrócić do rodziny, przyjaciół, nie mogę tak po prostu wszystkiego zostawić.
H: Nawet gdybym pozwolił ci wyjechać, to przecież nie musimy ze sobą zrywać!
Ja: A jak sobie wyobrażasz ten związek? Skype i komórka?
H: Tak! Przynajmniej to! Będę cię odwiedzał! Będę cię zabierał do siebie, ale nie pozwolę ci zerwać naszego kontaktu!
Ja: Można spróbować... Ale to będzie trudne.
H: Tak, będzie, ale nie ma rzeczy nie możliwych... - połączyliśmy się w pocałunku.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć wszystkim! Ojej te wakacje są pełne wrażeń, wiele się wydarzyło w moim życiu! A jak wam mijają wakacje?
HeartAttack

niedziela, 9 czerwca 2013

Summer love cz. 34

- Wyjdzie z tego? - słyszę głos Harrego.
- Jest w śpiączce od kilku dni, nie mamy 100 % pewności. 
Ehh... Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Kto to powiedział? Dlaczego nie mogę się poruszyć? Nie mogę nawet otworzyć oczu! Harry słyszę cię, słyszę. Przestań płakać, kochanie, ja z tego wyjdę, obiecuję.
   - Jak mogłam być tak głupia i pojechać tym pieprzonym skrótem!? - słyszę szloch Eleanor.
- Słońce, to nie twoja wina, tylko tego idioty, który jechał po pijanemu. [t.i] jest silna, wyjdzie z tego zobaczysz. - pociesza ją jej chłopak.
-Oby.
I znowu zapada głucha cisza, a ja tracę kontakt z rzeczywistością.
   Ktoś trzyma moją rękę, wyraźnie czuje na niej dotyk. Otwieram oczy by zobaczyć kto to. Mój ukochany śpi, ściskając moją dłoń. Harry przestał przypominać siebie, wygląda na dużo starszego. Na twarzy pojawił się bujny zarost, niesforne loki zamieniły się w afro, widoczne są także sine wory pod oczami. Gdy mu się tak przyglądałam gwałtownie otworzył oczy. Był wyraźnie zaskoczony tym widokiem.
H: Obudziłaś się! - wykrzyczał biorąc mnie w ramiona i mocno tuląc.
Ja: Harry! To boli!
H: Przepraszam - rozluźnił uścisk - To zrozumiałe, że możesz być obolała. Boże, nawet nie wiesz jak cierpiałem, bałem się, że zostawiłaś mnie na tym świecie samego. Jak ja bym sobie bez ciebie poradził! - zaczął płakać jak małe dziecko.
Ja: Kochanie, spokojnie... Już wszystko dobrze. A co z dzieckiem? - zapytałam dotykając brzucha.
H: Test musiał się pomylić, nigdy nie byłaś w ciąży.
Zamurowało mnie. "Nigdy nie byłaś w ciąży." To zdanie dudniło mi w głowie.
H: Ej.. Co się dzieje?
Z moich oczu zaczęły płynąć łzy.
H: Spokojnie... Wiem, że to skomplikowane. - gładził mnie ręką po plecach.
Nagle zauważyłam, że na przeciwko mnie znajduje się lustro. Widok był straszny... byłam prawie łysa, twarz blada, pełna siniaków i szwów.
Ja: Ttttooo jjjaaa? - ledwo wydukałam pokazując na lustro trzęsącą się ręką, druga powędrowała na moją głowę prawie bez włosów.
H: Musieli je ogolić przed operacją.
Ja: Operacją? - powiedziałam ledwo słyszalnie.
H: Trafiłaś do szpitala w stanie krytycznym i byłaś w stanie śpiączki przez 23 dni. Nawet nie wiesz jaki jestem wdzięczny Bogu, za to, że żyjesz! - zaczął całować moje czoło.
Ja: Ale Harry, zobacz jak ja wyglądam. - miałam mokre policzki od łez.
H: Wyglądasz jak najpiękniejsza kobieta, jaka stąpała po tej ziemi. - czule pocałował mnie w usta.


----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co tam u was słychać kochani?
U mnie szykują się zajebiste 3 dni, jadę z klasą na biwak :)
To już ostatnie chwile z nimi i chciałabym by były wyjątkowe.
HeartAttack

niedziela, 2 czerwca 2013

Summer love cz. 33

   Zaniemówiłam. Czy Harry właśnie poprosił mnie o rękę!? Stanęłam na równe nogi i spuściłam głowę, nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
Ja: Eee... yyy. - nie zdołałam nic z siebie wydusić.
H: Wyjdź za mnie, proszę. I tak razem mieszkamy, spodziewamy się dziecka.
Ja: Hhharry, ja nie mogę... To za wcześnie. - wydukałam.
H: Przemyśl to, przecież się kochamy... Pamiętaj, będę czekał, niezależnie od tego ile czasu to potrwa.
Wzięłam ręcznik i starannie się w niego owinęłam. Co dziwne nagle zaczęła krępować mnie moja nagość. W głowie miałam mętlik. Harry, dziecko, oświadczyny. Nagle poczułam ból w okolicy żeber. Pięknie, niewyżyty Styles nabił mi wielkiego siniaka pod biustem! Czemu wcześniej tego nie zauważyłam? Szłam holem w ręczniku nie zważając na to, czy ktokolwiek mnie zobaczy, a nawet w głębi duszy liczyłam, że spotkam kogoś komu będę mogła się wyżalić. I jak na zawołanie z pokoju Louisa wyszła zaspana Eleanor.
El: Hej, śliczna! - przywitała się ze mną uściskiem - Czemu jesteś w ręczniku? Harry zabrał ci ubrania? - zachichotała.
Ja: Pokłóciliśmy się... Jeśli mogę to tak nazwać.
El: Kochana, co się stało? - zapytała wyraźnie zakłopotana - Styles coś przeskrobał? Niech ja go tylko dorwę!
Ja: Spokojnie, to ja mam mętlik w głowie... ciągle tylko Harry, ciąża, zar...
El: Ciąża!? - gwałtownie mi przerwała, wyraźnie zaskoczona.
Ja: Louis ci nie powiedział? Najprawdopodobniej będziemy mieć dziecko...
El: Nie, nie powiedział. Tak mi przykro, słońce. - przytuliła mnie mocno.
Ja: Pogodziłam się już z tym, ale co gorsza... Ehh... Harry poprosił mnie o rękę.
Odsunęła się ode mnie na długość ramion i patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
El: Dziecko, zaręczyny... O kurwa. - stała w bezruchu jak wryta w ziemię - Może chodźmy po ciuchy do mnie i tam pogadamy. - posłała mi delikatny uśmiech.
Weszliśmy do sypialni Louisa, o dziwo go tam nie było.
Ja: Nie musisz mi pożyczać niczego. Przecież mogę wrócić...
El: Nie pójdziesz tam! Spokojnie, mam ze sobą mnóstwo ciuchów, poza tym myślę, że nosimy ten sam rozmiar. - uśmiechnęła się szeroko.
Ja: Jeju, dziękuję. Jesteś wspaniała.
El: Zawsze do usług.
Eleanor sięgnęła do walizki po ubrania.
El: To będzie na tobie leżeć świetnie! - wyciągnęła piękną niebieską suknię w kwiaty i komplet bielizny. - Seksi czerwone majteczki, ymmm. - obie wybuchłyśmy śmiechem.
Ja: Jak ja ci się za to wszystko odwdzięczę?
El: Możesz kiedyś wyciągnąć mnie na kawę i będziemy kwita . - puściła mi oczko.
Ja: Z miłą chęcią! - podała mi ciuchy.
Zaczęłam kierować się do łazienki, ale okazało się, że jest zajęta... Harry najwyraźniej jeszcze nie wyszedł.
El: [t.i], gdzie idziesz? Możesz przebrać się w sypialni, zamknę drzwi.
Wróciłam do pokoju, gdzie zrzuciłam ręcznik i zaczęłam ubierać bieliznę. O dziwo, nie krępowała mnie jej obecność... W ciągu tych kilku godzin, od kiedy się znamy, stała się dla mnie kimś na prawdę bliskim.
El: Czekaj... Co to za siniak? - podeszła i zaczęła przyglądać się mojemu brzuchowi - Harry ci to zrobił? - powiedziała gniewnie przez zaciśnięte zęby zaciskając pięści.
Ja: Nie wiem... Zorientowałam się dopiero po wyjściu z prysznica. To musiał być tylko wypadek. - uspokoiłam ją.
El: Oby... - odpowiedziała ledwo słyszalnie.
Nie... Hazza nie byłby do tego zdolny. Nałożyłam sukienkę i usiadłam wygodnie na łóżku.
El: Dobra kochana, opowiedz mi wszystko od początku.
Po długiej, na prawdę długiej rozmowie z Eleanor, uznałyśmy, że nie należy w nieskończoność odwlekać wizyty u ginekologa. Zeszłyśmy schodami na dół i wsiadłyśmy do Porsche El. W mieście był straszny korek, więc postanowiłyśmy jechać na skróty. Gdy skręcałyśmy w boczną uliczkę, nagle nie wiadomo skąd wyjechał samochód, który jechał prosto na nas. Zaczęłyśmy krzyczeć i ...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fotoshop, ale akurat tu mi pasowało .
W szkole odrobinę luźniej, wiec postanowiłam coś napisać ;)
Hmm... Ci dwoje ładnie ze sobą wyglądają, ale Styles i tak jest mój :D
HeartAttack

niedziela, 24 marca 2013

Summer love cz. 32

   Po chwili byliśmy już w łazience. Szybko pozbyliśmy się reszty ubrań i pobiegliśmy pod prysznic, tak jak nas pan Bóg stworzył.
Ja: Haha, pierwsza cieniasie!
H: Czy ty właśnie mnie wyśmiałaś?  - uniósł pytająco brew.
Ja: Oczywiście, że nie~! Jakżebym śmiała! - odpowiedziałam chichocząc.
H: O nie! Za takie kłamstwo powinnaś zostać ukarana!
Ja: A w jaki sposób? - odparłam ledwo powstrzymując śmiech.
H: W bardzo przyjemny dla mnie! - wpił się w moje usta, przyciskając mnie swoim nagim ciałem do ściany kabiny.
Czułam, że podczas długiego pocałunku ciągle przygryzał mi dolną wargę.
Ja: Co ty się tak jej uczepiłeś?
H: Uwielbiam ją, jest tak pyszna, z resztą jak ty cała. - ponownie nasze usta złączyły się w gorącym pocałunku, a języki toczyły zażartą walkę.
Jego szeroki uśmiech był wręcz namacalny. To wspaniałe uczucie wiedzieć, że to moja osoba tak na niego działa. Całowaliśmy się łapczywie, jakby świat się kończył, jakby od tego zależało nasze życie.
H: Dziewczyno, co ty mi robisz? - powiedział odsuwając się i ciężko dysząc, łapiąc oddech.
Ja: Przecież ja nic nie robię, kochanie. - zrobiłam słodkie niewinne oczka.
H: Widzę, że nastrój ci się poprawił, a poczucie humory dopisuje...
Ja: Tak, zgadza się. Ty zawsze potrafisz mnie pocieszyć, choćby jednym uśmiechem, który jest zaraźliwy!
H: Kocham cię, głupiutka, wiesz?
Ja: Tylko nie głupiutka! - udałam obrażoną. - I ja ciebie też kocham. - wtuliłam się w mojego ukochanego.
Ten chłopak to najlepsze co mnie spotkało! Gdy go tylko widzę momentalnie się uśmiecham, on zawsze mnie wysłucha, pocieszy, jest moją opoką, zawsze mogę na niego liczyć. Jest zabawny i często przez niego płaczę, ale nie z powodu smutku, lecz ze  szczęścia, jakie mi daje. W jego silnych ramionach czuje się taka bezpieczna i kochana.
Ja: Co ja bym bez ciebie zrobiła? Właśnie sobie zdałam sprawę, że moje wcześniejsze życie było po prostu bez sensu, bo brakowało w nim ciebie, Harry. - patrzyłam mu głęboko w oczy i obserwowałam jak z każdym moim słowem pod jego powiekami zbierają się kolejne łzy. - Kochanie, nie płacz.
Po chwili ciszy powiedział:
H: Moje życie także było przepełnione pustką, ale ty je wypełniłaś. Co ja mówię... Ty nie wypełniłaś mojego życia. Ty jesteś moim życiem. - po policzkach zaczęły mu płynąć łzy, a ja także się rozkleiłam i jeszcze mocniej wtuliłam w mojego Hazzę.
Tak, mojego, już zawsze, na wieczność, bez końca tylko mojego. Przetarłam mu mokry policzek i schyliłam się po szampon.
Ja: Słońce, mogę ci umyć te boskie loczki? - zapytałam szeroko się uśmiechając.
H: Ależ oczywiście Kreweteczko!
Ja: Już myślałam, że o tym zapomniałeś!
H: O nie! Nigdy nie zapomnę! - wytkał mi język.
Ja: Schowaj ten jęzor, Styles! Nie drażnij się ze mną!
H: Będę, bo lubię! - ponownie pokazał język.
Ja: Och, Harry! To właśnie takiego idiotę pokochałam. - wpiłam się w jego usta, zrzucając szampon na ziemię, a ręce zarzucając na jego szyi.
W każdy nasz pocałunek wkładam całą swą miłość, całe uczucie jakim go darzę. Za każdym razem te same motylki w brzuchu, chociaż całowaliśmy się już tak wiele razy. Ręka Harrego zaczęła wędrować po mojej skórze, jechała od pleców, wzdłuż kręgosłupa, aż zatrzymała się na mojej pupie. Gładził ją delikatnie, a przez moje ciało przechodziło stado błogich dreszczy. Samym dotykiem potrafi mnie doprowadzić do szaleństwa. Ponownie przywarł mnie do ściany kabiny, a ja swoje nogi zarzuciłam na jego biodra i owinęłam je wokół niego. Jego nabrzmiała erekcja napierała na moje ciało. To wspaniałe wiedzieć, że tak na niego działam. Pogłębiłam jeszcze bardziej nasz pocałunek, stał się bardzo gorący i namiętny. Nagle gwałtownym, niespodziewanym ruchem wszedł we mnie, a z jego gardła wydobył się błogi niski jęk.
Ja: Ała! Styles! Mógłbyś mnie wcześniej uprzedzić!
H: Kocham jak się denerwujesz! - wszedł jeszcze głębiej, a ja ledwo się powstrzymywałam przed krzyknięciem z rozkoszy.
Ja: Kochany idiota! - cmoknęłam go w usta.
H: Tak to ja! - odpowiedział z promiennym uśmiechem.
Zaczął się we mnie poruszać, spokojnie, delikatnie z uczuciem, przy tym całował mnie po szyi. Jestem cała jego , ufam mu bezgranicznie, mogłabym powierzyć mu własne życie. Jego ruchy były powolne i głębokie, wchodził we mnie całą długością, co dawało mi dużo czasu na cieszenie się tą błogą chwilą. Nagle poczułam, że moje ciało sztywnie. Och, to niestety koniec tej wspaniałej tortury. Jego męskość eksplodowała we mnie, a ciało ogarnęło przyjemne ciepło. Wykończony ciężko dyszał, trzymając głowę na moim ramieniu, ja także dochodziłam do siebie po pięknym orgazmie. Oparł swoje czoło o moje i wpatrywał się we mnie.
H: Kocham cię, chcę żebyś była już moją na zawsze. [t,i], zostaniesz moją żoną?


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, przepraszam, że tak długo nie pisała, ale mam strasznie dużo nauki -.-
Podczas przerwy świątecznej postaram się napisać chociaż część zamówionych imaginów. :)
HeartAttack


niedziela, 10 marca 2013

Summer love cz. 31

   Obudził mnie straszny ból głowy, spojrzałam na Harrego, który jeszcze smacznie sobie spał. Ręką delikatnie przejechałam po jego policzku.
Ja: Nawet nie wiesz, jak ja cię cholernie kocham. - wyszeptałam.
Po tych słowach przeniosłam dłoń na jego loczki. Były takie miękkie. Wow! Jeszcze niedawno byłam dziewczyną, zagorzałą Directionerką, która marzyła o tym by chociaż dostać autograf od swoich idoli.  I chociaż zakochana po uszy w chłopaku z bujną czupryną i zielonymi oczami, nie przypuszczałam, że może on być mój. A teraz? Leżę właśnie obok mojego ukochanego, powtarzając mu jak bardzo go kocham. To wszystko jest jak we śnie, śnie, z którego nigdy nie chcę się wybudzić.
H: Kochanie, która godzina? Dlaczego nie śpisz?
Ja: Oj, przepraszam, obudziłam cię... Nie mogę spać, a jest dokładnie 6 rano. - odpowiedziałam zerkając na telefon. - Śpij, ja też postaram się usnąć.
Złożyłam delikatny pocałunek na jego wargach, tak na dobranoc ( powiedzmy, że noc ). Szybko usnęłam, bo zaledwie po kilku minutach.
   Obudził mnie hałas. Gwałtownie wstałam z łóżka i poszłam na dół, aby sprawdzić, co go wywołuje.
Z: Ciszej kochanie, bo nas usłyszą!
M: Nie potrafię, kotku.
Czy ja dobrze słyszę? Madzia i Zayn zabawiają się w salonie? Ciekawe, co by się stało, jakby im ktoś przeszkodził... Moja wredna strona osobowości daje siwe znaki, ale podoba mi się to. Zeszłam po cichutku po schodach i zaczaiłam się za kanapą, a następnie momentalnie zza niej wyskoczyłam, krzycząc "Niespodzianka!". To co tam zobaczyłam trochę mnie zaskoczyło. Nagi Zayn leżał na Madzi, ups!
M: Ku*wa! Co ty tu robisz?
Ja: Hmm... Kto mnie ochrzaniał za to, że się ze Stylesem przespałam? Jak widać nie jesteś lepsza!
Z: Dziewczyny, spokojnie.
Ja: Uważałaś mnie wręcz za dziwkę, a teraz postępujesz identycznie!
M: Ja... ja... em..
Ja: Daruj sobie! - zaczęłam iść w kierunku schodów. - A ciebie Zayn przepraszam!
Nie czekając już na żaden odzew pobiegłam na górę. Wściekła wleciałam do pokoju.
H: Co ci jest?
Ja: Wiesz, co zobaczyłam na dole? Zayna z Madzią uprawiających seks!
H: Ale w czym problem? - usiadł obok mnie na łóżku.
Ja: Nie mówiłam ci tego , ale jak Madzia dowiedziała się, że się kochaliśmy, była wściekła. Miała pretensje, że byłam tak lekkomyślna! Nie powiedziała tego wprost, ale czułam się jakby sugerowała, że jestem zwykłą dziwką. - z oczu zaczęły płynąć mi łzy.
H: Kochanie, nie płacz. Na pewno nie miała tego na myśli. - przycisnął mnie mocno do swojej piersi.
Ja: Na prawdę!? Coś mi się nie wydaje!
H: Ćśśś... To z pewnością tylko nieporozumienie. - dłonią gładził moje włosy.
Jego głos jest taki kojący, momentalnie mnie uspokaja. Co ja bym bez niego zrobiła? Otarłam łzy i otrząsnęłam się.
Ja: Jebać zakład!
H: Co?
Ja: Jebać zakład! Kochaj się ze mną! - położyłam się na nim, opierając się łokciami tuż przy jego głowie.
Chwile patrzyłam mu prosto w oczy, w których było widać pożądanie. Zachłannie wpiłam się w jego usta, bez wahania odwzajemnił pocałunek. Ręką przejechał delikatnie po moich plecach, po czym wrócił do zapięcia stanika i w ułamek sekundy się go pozbył. Przekręcił nas, tak, że teraz ja znajdowałam się na dole. Zaczął całować mnie po szyi i zjeżdżał coraz niżej. Zatrzymał się przy piersiach, pieścił i lekko przygryzał sutki. Doprowadzał mnie tym działaniem do granic rozkoszy. Zniżał się pocałunkami, wycałowując cały brzuch, ramiona i nogi, dosłownie każdy centymetr mojego ciała. Zwijałam się z rozkoszy, takim niby nie pozornym działaniem. Obróciłam nas tak, że znowu byłam na górze. Zaczęłam całować jego klatę i umięśnione ręce. Spojrzałam na jego kolegę, jak zwykle przygotowany stał na baczność. I w tym momencie wpadł mi do głowy pewien pomysł. Odważyłam się zrobić to, co zawsze wydawało mi się ohydne. Zdjęłam mu bokserki i wzięłam jego członka do buzi. Jego ciało gwałtownie się spięło, najwyraźniej nie spodziewał się tego, hmmm... Sama się tego nie spodziewałam. Zaczęłam go mocno ssać, mój język wykonywał płynne ruchy, a mój chłopak zwijał się z rozkoszy. A jednak to prawda, że dawanie innym przyjemności, sprawia, że sami stajemy się szczęśliwsi. Harry jęczał tak głośno, że bałam się, że słychać go w całym domu, przy tym wbijając paznokcie w łóżku.
H: To...jest...jak ... tortura, ... ale...cholernie....przyjemna. - wydukał ledwo łapiąc oddech.
Nawet nie wiesz, kotku, jaką to mi daje satysfakcję. Nagle poczułam jak jego ciało sztywnieje, nie kochanie, jeszcze nie, nie pozwolę ci dojść w swoich ustach.
H: Już... dosyć... skończ.... proszę.
Ale było już za późno. Zmęczeni padliśmy na łóżko. Harry oddychał tak, jakby w powietrzu brakowało tlenu.
Ja: I jak, podobało ci się? - powiedziałam z dumą w głosie.
H: Jeszcze się pytasz!? Mała, to było nieziemskie.
Ja: Tylko nie mała!
H: Oj kochaniutka, jestem ci winien orgazm! - powiedział przyciągając mnie do siebie.
Ja: Może później, teraz idę się wykąpać. - wstałam z łóżka - A może mi potowarzyszysz?
H: Z miłą chęcią! - podążyliśmy do łazienki.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co tam u was? U mnie w miarę ;)
Mam nadzieję, że się podobało, zboczeńcy ^^
HeartAttack

niedziela, 3 marca 2013

Summer love cz. 30

Wow, mamy już 20 tysięcy wyświetleń! Dziękuję wam <3
Mam prośbę. Moglibyście skomentować moje nagrania na isingu? Proszę o szczere opinie. Z góry dziękuje, będę na prawdę wdzięczna.
PS Dopiero zaczynam ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Parkiet pełny, chłopcy czekali na nas jak na zbawienie. Z jakiegoś dziwnego, niewytłumaczalnego powodu mi się to podobało. Stanęliśmy w kółku i zaczęliśmy wywijać do "Can you hear me" Wileya, który jak się później okazało również był na imprezie. Szkoda, że nie pomyślałam wcześniej, żeby zebrać od nich autografy. Jakąś godzinę tańczyliśmy razem, następnie porozdzielaliśmy się na pary. Nawet Liaś znalazł sobie tymczasową partnerkę do tańca. Jak się później dowiedziałam była to tancerka, która towarzyszy im podczas koncertów. Harry coraz bardziej się do mnie przybliżał, niby przypadkiem ocierając. Robiło się coraz bardziej gorąco. Mimo tego, że Styles pilnował mnie na każdym kroku, pochłonęłam ogromne ilości alkoholu. Tańczyliśmy do upadłego, dosłownie. Gdy zorientował się w jakim jestem stanie, wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
H: Jaka ty jesteś uparta! Zalana w cztery dupy 16 latka! Dziewczyno, ty ledwo stałaś na nogach! Za karę resztę imprezy spędzisz w sypialni!
Leżałam na łóżku, było mi nie dobrze, normalnie rewolucja w żołądku. Harry położył się obok i przyciągnął do siebie. Tak przyjemnie leżeć w jego ramionach. Wtuliłam się w niego możliwie mocno i przymknęłam oczy zatapiając się w myślach.
Ja: Przepraszam. - powiedziałam cicho - Po prostu ta impreza troszkę mnie stresowała.
H: Czemu? Tam wydawałaś się taka wyluzowana.
Ja: Było wiele nieznajomych ludzi i bałam się, że zrobię fatalne wrażenie i wszystko zepsuje...
H: Mój głuptasek! - powiedział pieszczotliwie i pocałował mnie w czoło.
Podniosłam się gwałtownie do pozycji siedzącej i patrzyłam na niego z góry.
Ja: Dlaczego głuptasie? - oburzyłam się.
Przypominam byłam po procentach!
H: Bo lubię tak na ciebie mówić i od dzisiaj chyba zacznę częściej...
Na jego twarzy pojawił się łobuziarski uśmieszek. Przyciągnął mnie na siebie, tak że leżałam na nim. Wpił się zachłannie w moje usta i po chwili obrócił, tak że to on tym razem dominował nade mną.
Ja: Ej! Wykorzystujesz to, że jestem pijana! W takim stanie nie będę potrafiła ci odmówić!
H: I o to chodzi. - ponownie zatopił swoje usta w moich.
Przygryzł delikatnie moją dolną wargę, uwielbiam jak to robi. Po chwili pocałunkami zjechał na moją szyję. Był delikatny i czuły, a zarazem zachłanny i stanowczy. Hmmm... U niego nawet przeciwieństwa się łączą. Szybkim ruchem pozbyłam się jego marynarki, odsłaniając idealnie gładką białą koszulę.
Ja: Kochanie, zamknij drzwi na klucz, nie chcę by nam ktoś przeszkadzał.
H: Jasne - wstał i wykonał moje polecenie - To na czym skończyliśmy? - zapytał i zaczął zabawnie poruszać brwiami, a w jego oczach pojawiły się iskierki.
Wybuchłam nieopanowanym śmiechem, procenty dawały o sobie znać. Czułam na sobie jego nabrzmiałą erekcję. Miło wiedzieć, że tak na niego działam. Owinęłam ręce wokół jego szyi, a on kontynuował. Jedną ręką wodził po moich udach, drugą zaś próbował się uporać z moim zamkiem od sukienki.
Ja: Hahaha, powodzenia. - perfidnie go wyśmiałam.
H: Słońce, nie bądź taka złośliwa! - pociągnął mocniej za suwak - Udało się! Teraz już mi się nie wywiniesz, mała.
Całował mnie po dekolcie i piersiach, pieszcząc i przygryzając sutki. To dziwne, ale w ten sposób prawie doprowadził mnie do orgazmu. Co ten chłopak ze mną robi? Jednym ruchem pozbył się całkowicie mojej sukienki. Spojrzał na moje różowe koronkowe majtki z napisem "Kocham Harrego z One Direction".
H: Ymmm.... Podobają mi się. Gdzie je kupiłaś?
Ja: W internecie, jeszcze w Polsce. A wiesz co? Założę się, że nawet dwóch dni bez seksu byś nie wytrzymał! - chciałam go sprowokować, uwielbiam się z nim drażnić.
H: Serio? Proszę bardzo, mogę udowodnić, że jestem silny!
Ja: Na prawdę tego chcesz? Ok, jak dla mnie spoko. - wyszłam spod niego i zaczęłam się ubierać.
H: Co ty robisz? - zapytał zdezorientowany, jego mina była bezcenna.
Ja: Ubieram się, nie widać? - udałam zdziwioną, chociaż dobrze wiedziałam co ma na myśli.
H: Chyba mięliśmy coś skończyć!? Ty dobrze wiesz co!
Ja: No jak? A nasz zakład? Poczekaj 48 godzin. Chyba, że pękasz Styles...
H: Myślałem, że chociaż to dokończymy. - był zawiedziony.
Ja: To się myliłeś, kochaniutki.
H: Ale... - wydukał.
Ja: Tchórzysz mięczaku? - zrobiłam kurze skrzydła i zaczęłam gdakać - Biedny Styles, zabrali mu zabawkę! Ko ko ko ko mięczak! - zadrwiłam z niego.
H: Jaka ty potrafisz być złośliwa! Co będzie jak wygram zakład?
Ja: Będziesz mnie brał kiedy będziesz chciał, gdzie chciał i jak chciał.
H: O tak. - zmierzył mnie lubieżnym wzrokiem.
Ja: A jeśli przegrasz odbiorę ci telefon na tydzień i na ten sam okres zakażę seksu... - wiem, że jest uzależniony od obu rzeczy, więc to dobre warunki.
H: Stoi.
Poszłam do łazienki, gdzie spędziłam jakieś pół godziny.Umyłam się i ubrałam w seksowne wdzianko. Och Styles, nie wiesz z kim zadarłeś! Było ono barwy fioletowej, ten kolor jest ulubionym zarazem moim i Harrego. Ta bielizna była koronkowa i bardzo skąpa. Huhuhuhu, tej rundy nie wygrasz skarbie. Wyszłam z łazienki, mój kociak leżał na łóżku i oglądał jakiś film. Gdy tylko zauważył, że weszłam, zmierzył mnie kilkukrotnie od stóp do głów. Perfidnie rozbierał mnie wzrokiem, a po głowie krążyły mu tak zwane seksowne myśli. To co kłębi się w jego głowie, daje mi cholerna satysfakcję.
H: Ty zamierzasz tak spać? - pokazał palcem na mój strój.
Ja: Coś ci się nie podoba w tym wdzianku? Ja się czuje w nim na prawdę dobrze. - przygryzłam dolną wargę.
Hazza zacisnął pieści i próbował się na mnie nie patrzeć.
H: Ja wiem co ty kombinujesz! Nie uda ci się, rozumiesz? - widać było, że strasznie dużo go to kosztuje.
Spojrzałam się na jego bokserki, kolega jak zawsze zwarty i gotowy. Zaczęłam się śmiać. Gdy tylko zorientował się z jakiego powodu to robię, lekko się speszył.
Ja: Słońce, tam jest łazienka! - wskazałam na drzwi, gdzie bez słowa poszedł.
Zaczęłam się tak brechać, że po chwili leżałam na podłodze. Drzwi się otworzyły, a w pokoju zjawił się Tommo.
Lo: Co ci jest? - zapytał zdezorientowany.
Ja: Marcheweczce stanęła marcheweczka! - zaczęłam ryć jeszcze bardziej, z resztą jego reakcja była taka sama.
Myślałam, że nie wyrobię. Harry ponownie wrócił do sypialni. Zobaczył w jakim jesteśmy stanie i speszony schował się pod kołdrę.
Ja: I co kochanie ulżyło ci? - wiedziałam, że ten tekst przestworzy nam kolejne 5 minut śmiechu i nie myliłam się.
Nagle do pokoju wparowała reszta boysbandu.
Z: Co się tu dzieje? - zapytał chichocząc.
Ja: Hahaha, marcheweczka, hahaha.
Lo: Hahahaha, marcheweczka marcheweczki! Hahahahahah.
Ja: Hahahahahaha.
Oni patrzyli na nas jak na idiotów leżących na ziemi i brechających się z niewiadomego powodu. Tak, właśnie sobie zdałam sprawę, że nimi jesteśmy.
Ja: Hahahahah, Tommo jebłam! Hahahahah.
Śmialiśmy się tak jeszcze dobre 10 minut, ale faza. W końcu wstałam z podłogi i wyciągnęłam rękę do BooBeara.
Ja: Dobra, Lou ogar, bo Hazzuś się obrazi!
Lo: Chyba już się focha. Powodzenia.
Po tych słowach wyszedł, a ja szybkim ruchem znalazłam się pod kołdrą.
Ja: Skarbie, chyba się nie gniewasz? - powiedziałam milutko.
H: Nie. - powiedział to w taki sposób, że nie do końca byłam tego taka pewna.
Ja: Ok~. Dobranoc, kocham cię.
H: Ja ciebie też. - położył rękę na mojej talii i przyciągnął do siebie.
Ta odpowiedź zdecydowanie mnie uspokoiła . I tak wtuleni, odpłynęliśmy do krainy snów.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, jeśli są jakieś błędy, ale nie mam już siły tego sprawdzać.
Przeczytałeś = Komentarz
HeartAttack

Summer love cz. 29

Ruszyliśmy, jakby to powiedzieć, do tłumu. Podeszliśmy do jakiegoś dobrze zbudowanego chłopaka.
H: Siema stary, miło, że wpadłeś. - walnął mu delikatnie z bara, a ten się do nas odwrócił.
Taylor? Taylor Lautner? Jednak nie miałam przewidzeń! On stoi tuż przede mną szeroko się uśmiechając.
T: Styles, kolo, jak ja cię długo nie widziałem! Oczywiście, że jestem, jak mógłbym przegapić taką imprezę! - w tym momencie wzrok skierował na mnie - A kim że jest ta piękna młoda dama?
H: To moja dziewczyna [t.i]. Poznajcie się.
T: Witaj, śliczna. - wyciągnął dłoń w moją stronę, a ja bez wahania ją uścisnęłam.
Ja: Miło mi cię poznać, wilkołaku! - posłałam mu uroczy uśmiech.
T: Widzę, że fanka Zmierzchu... Dobrze wiedzieć. - puścił do mnie oczko.
H: My musimy iść, szukamy Louisa. Do zobaczenia, ziom. - uścisnęli dłonie na pożegnanie, a Taylor rzucił mi ukradkiem zalotne spojrzenie.
Czy on właśnie rozbiera mnie wzrokiem? Harold będzie zły, ale co ja na to mogę poradzić? Odeszliśmy kawałek i zaczęliśmy szukać reszty boysbandu.
H: On cię podrywał! - wyszeptał mi do ucha - To mi się nie podoba!
Taaa, Harry zazdrośnik pokazuje swoje oblicze.
Ja: Kochanie, przestań. Dla mnie liczysz się tylko ty. - spojrzałam mu prosto w oczy.
H: Pamiętaj jesteś moja i tylko moja. - zachłannie wpił się w moje usta, utkwiliśmy w namiętnym pocałunku.
Uwielbiam kiedy pokazuje, że należę do niego i że żaden inny koleś nie ma szans, to takie urocze. Nagle jasny flesz błysnął mi przed oczami. Odkleiłam się od Stylesa i spojrzałam w bok. Stał tam Tommo z aparatem, a za nim jeszcze kilka osób. Chwilowo oślepłam, głupia lampa! Gdy już odzyskałam wzrok, zauważyłam Zayna z Madzią, a to ciekawe, Liama, Nialla z Demi i Louisa z Eleanor.
Ja: Madzia, kochanie! Jednak jesteś! - wtuliłam się w moją przyjaciółkę.
M: Jak mogłabym przegapić taką bibę! - powiedziała z uśmiechem.
Lo: A więc dziewczyny poznajcie się. Eleanor [t.i], [t.i] Eleanor.
Ja: Bardzo miło mi cię poznać. - uściskałam ją serdecznie na powitanie.
El: Mi także, nie mogłam się już doczekać. - puściła mi oczko.
Podeszłam do Demi, która stała lekko zawstydzona za Niallem.
Ja: Cześć, [t.i] jestem. Cieszę się, że w końcu mogę poznać dziewczynę blondynka! - przytuliłam ją, stała troszkę zaskoczona moim powitaniem, nie ukrywam.
D: Demi Lovato. - odpowiedziała nieśmiało.
Ja: Może oddalimy się na jakiś czas od facetów i pogadamy w damskim gronie? Co panie na to? - powiedziałam z promiennym uśmiechem, pełna entuzjazmu.
El: Jasne, świetny pomysł.
D: Oczywiście, śliczna.
M: Jakże mogłabym się nie zgodzić? - wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Ja: Co powiecie na sypialne Harrego?
H: Ekhę! Naszą sypialnię! - poprawił mnie.
Ja: Niech ci będzie. To jak?
D: Jak dla mnie spoko.
Ruszyliśmy schodami na górę. Drzwi do sypialni były otwarte, a w środku stała jakaś ruda dziewczyna.
Ja: Co ty tu robisz?
Dz: Eeee... Szukałam eee... lusterka! Zayn potrzebuje! - zaczęła się jąkać i było widać, że na siłę szuka wymówki.
Ja: Serio? Jakby Maliczek potrzebował lusterka, to poprosiłby którąś z nas! Z resztą nie zmyślaj, przed chwilą z nim gadałyśmy.
M: Co dziwniejsze cały czas z nim byłam i ciebie nie widziałam...
Dz: Emm, jaaa....
Ja: Jak teraz stąd wyjdziesz, to puszczę to w niepamięć... A więc proszę, idź.
Ze spuszczoną głową wyszła z pokoju. Pewnie to jakaś psychofanka szukająca czegoś ciekawego na temat chłopaków. Jakim cudem udało jej się wejść do domu? Boje się wiedzieć.
D: Dobrze ci poszło... Trzeba uważać z takim ludźmi, często są nieobliczalni.
Ja: Spokojnie, ja znam Karate! - zaczęłam pokazywać koślawe pozy, na co wybuchły śmiechem.
El: Hahaha, ty i Louis jesteście bardzo podobni, z resztą sam to przyznał.
Ja: Kiedy?
El: Jakieś 3 dni temu... Dużo o tobie opowiadał.
Ja: Miło słyszeć. Może usiądziemy? - wskazałam ręką na łóżko.
Po chwili znalazłyśmy się na nim. Utworzyłyśmy koło, każda miała dobry dostęp do drugiej.
Ja: Madzia, mam pytanko. Ty, Zayn... Co was konkretnie łączy?
M: Jesteśmy parą... Można tak powiedzieć.
El: Co masz na myśli?
M: Dzisiaj przed imprezą mnie pocałował, ale nie zapytał konkretnie, czy zostanę jego dziewczyną. Sama nie wiem co mam o tym myśleć.
D: Może chce cię lepiej poznać, zanim zdecyduje się na trwały związek.
El: Faceta nigdy nie wyczujesz, kochana. Potrzeba wam po prostu czasu, on pokaże co będzie dalej.
Ja: Mam nadzieję, że wam się ułoży.
D: A ja jestem ciekawa, jak ty i Harry się poznaliście... Opowiadaj!
Ja: Hmm... Spotkałam Nialla na lotnisku, zaraz po przylocie do Londynu. Śmiał się ze mnie...
El: Czemu?
Ja: Ponieważ klęknęłam i dziękowałam temu na górze, za to że bezpiecznie doleciałam i za ocalone życie... - zaczęłyśmy się śmiać - Kontynuując. Podeszłam do niego i chciałam skarcić za jego zachowanie, a on mi wyjaśnił, że jego śmiech był spowodowany tym, że on zareagował tak samo po swoim pierwszym locie. I tak zaczęliśmy rozmowę. Zostawił mi swój numer i zaproponował spotkanie u niego. Przyjechał po mnie cały boysband, prócz loczka. Przyjechaliśmy tutaj i gdy oprowadzali mnie po domu, zobaczyłam Harrego przekomarzającego się nawzajem z Zaynem. Gdy go tylko zobaczyłam... Ten moment zapamiętam na długo.
D: I co dalej?
Ja: Poszliśmy do salonu, gdzie długo rozmawialiśmy, śpiewaliśmy i jedliśmy tort.
M: Tort?
Ja: Tak, oni lubią tak bez okazji. - puściłam do niej oczko - Wracając. Pochwaliłam się, że umiem piec ciasta, a Nialluś jak to Nialluś poprosił mnie, żebym coś mu upiekła. Mięli przyjechać do mnie na drugi dzień z rana, ale Zayn wpadł na pomysł, żebym została na noc, więc poszłam przed dom, żeby zadzwonić do cioci. Harry podążył za mną, pod pretekstem obrony przed fankami. - wszystkie zachichotały - Ciocia pozwoliła mi zostać, a ja zaczęłam się cieszyć, aż tak bardzo, że rzuciłam się Hazzie w ramiona.
All: Owwwww...
Ja: Zawstydzona od razu się od niego odsunęłam, a on powiedział, że to było całkiem miłe. Nagle ni stąd ni zowąd na balkonie nad wejściem zjawił się Tommo.
El: Hahahaha, ten to ma wyczucie.
Ja: A żebyś wiedziała! - zaczęłyśmy się śmiać - Powiedział, że nie musimy się przed nimi ukrywać i że od razu było widać, że gnamy ku sobie. Styles skarcił go wzrokiem i ten zniknął w budynku. Powiedział wtedy, że Tommo ma bujną wyobraźnię. Ja odpowiedziałam, że tak, ponieważ to była tylko chwila słabości, od razu zaczęłam się tłumaczyć, że to przejęzyczenie, a on w tym momencie uciszył mnie pocałunkiem! I w sumie to na tyle...
D: Jakie to romantyczne...
Ja: Zgadzam się. Od kiedy go tylko zobaczyłam, wiedziałam że nie będzie mi obojętny. A ty El, jak poznałaś Louisa?
El: Byłam w jednym ze sklepów muzycznych w centrum handlowym. Zobaczyłam plakat "Spotkaj się z One Direction!". Byłam fanką, więc nie mogłam przegapić takiego wydarzenia. Przyszłam w to miejsce na drugi dzień z rana i czekałam na otwarcie sklepu. Byłam tam o dziwo pierwsza, więc nie musiałam długo czekać na swoją kolej. Gdy tylko przyszli, usiedli przy stole pełnym płyt. Pierwszy był Zayn, potem Niall, Harry i Louis. Na końcu siedział Liam. Chłopcy aż do Harrego podpisali się. Stanęłam przed Louisem.
- Dla kogo? - zapytał.
- Dla Eleanor. poproszę.
Podniósł wzrok, nasze spojrzenia się spotkały. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, to była piękna chwila. skończyła się, gdy Liam go szturchnął, a ten się odwiesił, tak to dobre słowo. Napisał coś na płycie i podał dalej do Payna. Gdy ten się podpisał, odebrałam płytę i pokierowałam się do wyjścia. Usiadłam na ławce i zaczęłam oglądać autografy. Na jednej stronie znajdowały się wszystkie, oprócz Tomlinsona. Odwróciłam opakowanie, a tam " Dla najpiękniejszej fanki o imieniu Eleanor. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. Twój Louis :* PS Czekam z niecierpliwością. " A na samym dole jego numer telefonu. Byłam dosłownie w niebo wzięta, to nie do opisania. Oczywiście, od razu wbiłam sobie numer niebieskookiego. Poszłam zadowolona do domu i czekałam na odpowiedni moment by zadzwonić. Nastał wieczór około 20 i właśnie wtedy postanowiłam zadzwonić.  Od razu odebrał.
- Halo?
- Cześć, tu Eleanor. Myślę, że mnie pamiętasz, chyba, że każdej fance dajesz numer telefonu...
- Oczywiście, że pamiętam. Dziewczyny o tak pięknych oczach się nie zapomina. Masz ochotę się spotkać? Może jutro o 18 w Nando's?
- Z miłą chęcią.
- A więc jesteśmy umówieni. Do zobaczenia piękna.
Od tamtej pory przez jakieś 2 miesiące byliśmy przyjaciółmi, a po tym czasie zostaliśmy parą.
Ja: Jakie to słodkie. - westchnęłam - Ale z nas szczęściary, dziewczęta. - puściłam im oczko.
Usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
M: Proszę!
H: Może zejdziecie na dół i potowarzyszycie nam w tańcu.
Wymieniłyśmy się porozumiewawczo spojrzeniami.
All: Idziemy!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak się podoba? Jak będziecie ładnie komentować, to jest szansa, że dodam kolejną część jeszcze dzisiaj.
HeartAttack

sobota, 2 marca 2013

Summer love cz. 28

Ja: A jaką? - zapytałam zaciekawiona.
Wyciągnął zza pleców sporą paczuszkę.
H: Otwórz. - stał i uważnie mi się przypatrywał, czekając na reakcję.
Zniecierpliwiona zaczęłam rozpakowywać prezent. W środku znajdowała się śliczna błękitna sukienka oraz czarne lakierowane buty na niskim koturnie.
Ja: Harry, ale ja... - zaczęłam niepewnie zaskoczona.
H: Nic nie mów. - przerwał mi - To na dzisiejszą imprezę. Mam nadzieję, że się podoba. Zayn pomagał mi wybrać.
Ja: Suknia jest przepiękna, buty także. Dziękuję, muszę przyznać, że macie świetny gust. - podeszłam i pocałowałam go w policzek.
H: Cieszę się, że trafiliśmy z tym strojem. - puścił do mnie oczko.
Ja: Idę się wykąpać, zaraz wracam. - poszłam do łazienki.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy i wysuszyłam je, po czym wróciłam do sypialni w samej bieliźnie.
H: Uhuhu - zaczął gwizdać pożerając mnie wzrokiem.
Nie powiem, że mnie to nie zawstydziło. Harry podszedł do mnie i objął w talii, tak że stałam do niego tyłem. Zaczął całować moją szyję, a jego niesforne ręce powolnym ruchem próbowały przedrzeć się przez moje koronkowe majtki.
H: A może zrobimy sobie bliźniaki? - wyszeptał mi do ucha, na co wybuchłam śmiechem.
Ja: Hahahah, kochanie, widzę, że nie byłeś zbyt dobry z biologii!
H: Ale z chemii owszem - powiedział przygryzając płatek mojego ucha, co wywołało u mnie przyjemny dreszcz.
Jednym płynnym ruchem znaleźliśmy się na łóżku.
Ja: Impreza zaraz się zaczyna! Musimy się przygo... - zatkał mi usta wskazującym palcem.
H: Ćśśś... Na wszystko wystarczy czasu. - po tych słowach wpił się zachłannie w moje usta.
Tak bardzo się do mnie przyssał, że nie mogłam się od niego oderwać. Po wielu próbach mi się udało.
Ja: Harry... Wieczorem, proszę. - zrobiłam słodkie oczka.
H: Serio? Przerywasz, kiedy mój kolega jest już zwarty i gotowy? Ja nie wytrzymam! - oburzył się robiąc przy tym zabawną kwaśną minę.
Ja: Przykro mi... Za to wieczorem będzie się działo. - przygryzłam dolną wargę mierząc go wzrokiem pełnym pożądania. - A teraz idź się kąpać!
H: No dobrze. - zaczął szeptać mi do ucha - Ale wieczorem zerżnę cię tak, że zapamiętasz to na długo. 
Na mojej twarzy pojawił się krwawy rumieniec. Czasami jest taki bezczelny i bezpośredni, ale muszę przyznać, że ten tekst strasznie mnie podniecił, a mięśnie w podbrzuszu przyjemnie się zacisnęły. Mam na niego ochotę, wielką ochotę. Poszedł do łazienki, a ja zaczęłam prostować włosy. Akurat, gdy skończyłam Styles wyszedł. Był w samym ręczniku, a z jego bujnych loków kapały kropelki wody, które spływały po jego seksownym torsie. Patrzyłam na niego lubieżnym wzrokiem, tępo wpatrzona, a w głowie kłębiły mi się same niegrzeczne myśli.
Ja: Seksi klata, słońce. 
Zaczął tańczyć jakiś dziwny triumfalny taniec, co wywołało u mnie śmiech. Czyżby to było celowe zamierzenie? Po chwili chwycił hantelki i zaczął eksponować swoje mięśnie. Podeszłam bliżej i zaczęłam dotykać jego dobrze zbudowanych ramion. Po krótkim czasie odłożył ciężarki i widząc, że jestem napalona zaczął się do mnie dobierać.
H: Jak łatwo cię podejść. - szepnął z tą swoją boską chrypą - Wystarczy tylko moja klata. - śmiesznie poruszył brwiami.
Ja: Skąd wiesz, że ci się poddam?
H: Tym razem jestem pewny sukcesu. 
Już chciał mnie pocałować, gdy nagle w pokoju zjawił się Louis.
Lo: No siema! Chyba nie przeszkadzam? - powiedział, ledwo zduszając chichot.
Ja: Och Tommo, kocham cię! - podeszłam i przytuliłam się do niego.
Lo: Uwielbiam, jak przytulają mnie dziewczyny w bieliźnie! - zaczął się głupkowato szczerzyć, a ja zawstydzona gwałtownie się odsunęłam - Wpadnij do mnie wieczorem, mała! - wyszedł z pokoju, a ja ledwo powstrzymywałam śmiech.
Harry rzucił mi gniewne spojrzenie. Zazdrośnik jeden!
Ja: Nawet o marcheweczkę jesteś zazdrosny? - zaczęłam chichotać widząc jego, jakby to ująć, obrażony wyraz twarzy.
Styles usiadł do kompa totalnie mnie ignorując.
Ja: Ej! - podeszłam i wtuliłam się w jego plecy - Kochanie, bez przesady. Skoro wciąż masz focha, a ja muszę cię pocieszać to wiedz, że na przyjęcie pójdę w obecnym stroju, ponieważ nie będę miała czasu się ubrać. - postanowiłam się z nim trochę podrażnić - Wyobraź sobie wzrok tych ludzi, w końcu nie mam najgorszego ciała...
Chciałam mówić dalej, lecz on mi przerwał.
H: Ubierz się jak do mnie mówisz, chyba że chcesz żebym cię zgwałcił! - powiedział gniewnie na co wybuchłam śmiechem - Co cię tak bawi?
Ja: To że z ciebie taki głuptasek! 
H: Nie mów do mnie jak do dziecka! 
Ja: Dobra, dobra, przestanę! Spokojnie! Ale wracając, to nie byłby gwałt, ponieważ sama bym ci się oddała... Chociaż wolałabym wieczorem...
H: Ok, skończmy. Impreza zaraz się zaczyna, a my jeszcze nie gotowi!
Szybko wśliznęliśmy się we wcześniej przygotowane ubrania, następnie poszłam do łazienki zrobić makijaż. Hmmm... Puder, e-liner, tusz do rzęs i błyszczyk muszą wystarczyć. Szykownie i naturalnie, to mi się podoba! Gdy wróciłam do sypialni Hazzy już nie było. Ubrałam buty i ruszyłam w kierunku salonu. Pomieszczenie było pełne ludzi, których kojarzyłam wyłącznie z telewizji. Rozglądam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu mojego chłopaka. Czy to... Taylor Lautner? We własnej osobie? Nagle ktoś złapał mnie za ramię. Lekko podskoczyłam ze strachu.
H: Spokojnie to tylko ja. - uśmiechnął się do mnie szeroko - Pięknie wyglądasz, skarbeńku. -złapał mnie za rękę.
Ja: Ty także, kotku.
H: W takim razie imprezę czas zacząć! 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej, przepraszam za te zboczone teksty, ale Grey tak na mnie działa. Mogłabym pisać tylko o tym ;)
Trafiło do mnie wiele zamówień na imaginy. Postaram się zrealizować je jak najszybciej, ale mam dużo nauki i mogę konkretnie określić kiedy.
Zachęcam do głosowania w nowej sondzie i liczę na komentarze. <3
HeartAttack

niedziela, 24 lutego 2013

Summer love cz. 27

Li: Myślę, że... - gwałtownie przerwał mu głos.
H: Nie pozwolę byś odeszła, byście odeszli! Kocham cię i to dziecko także! - wpadł do pokoju, w oczu tańczyły mu iskierki gniewu.
Ja: Kiedy wróciłeś? - spytałam zaskoczona jego obecnością.
H: To nie istotne... Ale wszystko słyszałem i nie podoba mi się to! - usiadł obok, objął rękami moje policzki i czule pocałował - Nigdy nie pozwolę wam odejść, rozumiesz!? Nigdy!
Oparł swoje czoło o moje i patrzył mi prosto w oczy. Można z nich było wyczytać cierpienie, ogromne cierpienie, od którego serce mało mi nie pękło. Powoli zaczęły spływać pierwsze łzy po jego policzku, lecz nie spuszczał ze mnie swojego wzroku. Delikatnie przetarłam mokrą twarz Harrego. W tym momencie do salonu weszli Louis, Niall i Zayn, uśmiechnięci od ucha do ucha, podekscytowani imprezą. Gdy tylko nas zauważyli, gwałtownie pobledli.
Lo: Liam, co się dzieje? Co się stało marcheweczkom? - zapytał z wyraźną troską w głosie.
Li: Chodźmy stąd, zostawmy ich samych.
Chłopcy bez zbędnych pytań udali się na górę. Siedzieliśmy z Hazzą dłuższą chwilę bez słowa. Łzy leciały nam strumieniem, nie kontrolowaliśmy tego.
H: Jak w ogóle mogłaś pomyśleć o tym by mnie zostawić? Ja bym tego nie przeżył... - wydukał, próbując opanować płacz.
Ja: Przepraszam, ja... Jjja.. Ja wciąż uważam, że to najlepsze rozwiązanie.
H: Przestań!
Ja: Harry, spójrz prawdzie w oczy! Co będzie z zespołem? Co twoi fani na to powiedzą? Przecież wiem, że to kochasz, nie możesz z tego zrezygnować!
H: Was kocham bardziej! Zrobię dla was wszystko, bez względu na skutki!
Ja: Skąd wiesz, czy ja ci na to pozwolę!? - wstałam z kanapy i kierowałam się do drzwi.
On złapał mnie za nadgarstek, skutecznie unieruchamiając. Obróciłam się w jego stronę, a on przyciągnął mnie do siebie. Wzrok miałam skupiony na rękach, nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy. Zauważył to momentalnie, położył palce na mojej brodzie, uniósł ją lekko i zmusił do kontaktu wzrokowego.
H: Pójdziemy na kompromis, zgodzę się na wszystko, tylko proszę, zostań. - powiedział spokojnie, emocje gwałtownie opadły.
Jedyną odpowiedzią na jaką zdołałam się odważyć było skinięcie głową. Objął mnie mocno swoimi silnymi ramionami. Jego dotyk był wspaniały, czułam się taka spełniona w jego uścisku. Ta bliskość, niby nie pozorna czynność, ale świadcząca o uczuciu do drugiej osoby. W takim momencie nie potrzebne są słowa, dla innych krępująca, głucha cisza, dla nas mówiąca więcej niż zwykła mowa. Gładził delikatnie ręką moje włosy, przestałam płakać. Oddychałam głęboko, czułam ulgę. Kocham go, kocham nad życie. Nagle Harry odsunął się i złapał delikatnie za ramiona.
H: Musisz się rozluźnić! Chodź do sypialni, szykujemy się na imprezę!
I nagle wszystkie problemy po prostu odpłynęły.
Ja: Dobrze, ale ostrzegam, przetańczysz ze mną całą noc! - uśmiechnęłam się promiennie.
H: I właśnie taką ciebie uwielbiam! - pocałował mnie w czoło i objął ramieniem.
Powędrowaliśmy do naszej sypialni.
H: Mam dla ciebie niespodziankę! - powiedział szeroko się uśmiechając, oczy aż mu błyszczały.
Ja: A jaką? - zapytałam zaciekawiona.
Wyciągnął zza pleców sporą paczuszkę.
H: Otwórz. - stał i uważnie mi się przypatrywał, czekając na reakcję.
Zniecierpliwiona zaczęłam rozpakowywać prezent. A w środku...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Co tam, piękne? Ależ wy niecierpliwe! Zupełnie jak ja ;) <moja krew :) >
Muszę wam z przykrością oznajmić, że rozdziały najprawdopodobniej będą dodawane tylko w weekend. Jestem w 3 klasie i muszę powtarzać do testów. Uwierzcie, wolałabym pisać ;)
Takie małe pytanko: Czytałyście może książkę "50 twarzy Greya"? Ja jestem jakoś w połowie 1 części i jestem nią wręcz zachwycona.
Jednokierunkowych ;)
HeartAttack

niedziela, 17 lutego 2013

Summer love cz. 26

Wybiegłam z łazienki i rzuciłam się w ramiona mojego ukochanego.
Ja: Harry... Pozytywny. Jestem w ciąży! - wydukałam ledwo co przez łzy.
Wciąż nie mogłam w to uwierzyć, mój idealny świat zawalił się w dosłownie kilka sekund.
Ja: Ale test może się mylić, musimy iść do ginekologa! - na siłę szukałam ucieczki, w mojej głowie nadal znajdowała się krzta nadziei.
H: Poradzimy sobie, zamieszkasz ze mną na stałe. Będę dobrym ojcem, przyrzekam. - powiedział spokojnym tonem, ściskając mnie do siebie jeszcze bardziej.
Ja: Ja mam 16 lat, rozumiesz!? Dla mnie to nie jest takie hop siup! Harry, to nie takie proste!
H: Już dobrze, uspokój się, niech emocje opadną. Chcesz jechać do lekarza teraz czy rano?
Ja: Wybierzemy się tam jutro, dzisiaj jest już za późno.
Poszłam wziąć szybki prysznic i od razu wróciłam do łóżka, gdzie Styles już smacznie spał. Leżałam i przypatrywałam się mu. To przyszły tatuś mojego dziecka. Po długim rozmyślaniu zdałam sobie sprawę, że mimo wszystkich konsekwencji jakie mnie czekały z powodu ciąży, to w głębi duszy cieszyłam się z tego dziecka. To owoc naszej miłości, naszego wielkiego uczucia, którym się darzymy. Ręką delikatnie gładziłam jego loczki, aż moja dłoń zjechała na jego policzek. Opuszkami palców dotykałam jego twarzy, wyobrażając sobie Harrego siedzącego z naszym dzieckiem na kolanach, bawiących się razem z szerokimi uśmiechami na ustach. Całą noc spędziłam na bujaniu w obłokach, wyobrażając sobie naszą przyszłość, aż nastał ranek.
H: Kochanie, już nie śpisz? - powiedział na pół śpiąco, zachrypniętym głosem.
Ja: Nie spałam w ogóle, dużo myślałam o nas i może to dziecko to dar, a nie kara. Wyobraź sobie nas przy kołysce z małym Stylesem, cieszących się z jego lub jej pierwszego kroku, prowadzących nasze dziecko do przedszkola, później do szkoły... Piękne, prawda?
H: Tak... Ja też tak uważam. - cmoknął mnie w usta.
Tylko jest małe ale... Kariera Harrego. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie już cała świta zajadała się tostami.
Ja: Siemaneczko chłopcy!
All: Hej!
Dosiadłam się do nich i postanowiłam oznajmić im nowinę.
Ja: Chyba jestem w ciąży! - rzuciłam beznamiętnie.
Zayn upuścił filiżankę z kawą, Louis mało nie zakrztusił się grzanką, Niall siedział z buzią otworzoną możliwie szeroko, a Liam prawie spadł z krzesła.
All: Że co? - powiedzieli jednocześnie.
Ja: Wiem, że oznajmiam to tak nagle, ale dowiedziałam się wczoraj. Byłam załamana, ale po długich rozmyśleniach zdałam sobie sprawę, że to nie musi być takie straszne, że ja to źle odbierałam.
Li: Będzie dobrze, masz nas 4 kochających wujków!
Z: Jasne, pomożemy wam!
N: Kochamy dzieci!
Lo: Będzie mały Hazza!
Ja: Jesteście świetni, co ja bym bez was zrobiła? - stanęliśmy w grupowym uścisku.
Do kuchni wszedł Styles lekko zdezorientowany.
H: Powiedziałaś im?
Ja: Yhym.
Lo: Kolo, gratulacje, będziesz ojcem!
H: No wow! Dopiero się dowiedziałeś!
N: Stary, chamski i bezczelny Harry wrócił! Witamy z powrotem! - wszyscy wybuchli śmiechem.
H: To może odpuśćmy sobie dzisiaj tego ginekologa, spędzimy czas w 6, a wieczorem będziemy się dobrze bawić na imprezce.
Ja: Dobra, to co robimy?
Chciałam się cieszyć każdymi chwilami z nimi, być może już ostatnimi...
N: Może Nando's?
Ja: Serio? Niall ty tylko o jedzeniu.
Z: Proponuje mały wypad do centrum handlowego. Kupimy coś na party i wrócimy szykować chatę na imprezę.
H: Podoba mi się!
Li: W takim razie jedziemy.
W "Albatrosie", bo tak nazywało się centrum, było po prostu świetnie! Przymierzaliśmy masę ubrań robiąc dosłownie pokaz mody, przy tym aparat był cały czas w ruchu. Liam ubrał niebieską balową sukienkę i paradował w niej po cały sklepie. Zayn ubrał szpilki i ciągle zaliczał glebę. Niall wziął z McDonalda 2 słomki i włożył sobie je do nosa. Nie chciał ich wyjąć i chodził tak po całym centrum. Harry nałożył blond perukę i przedstawiał się jako Lindsay, a Louis kupił sobie duży zabawkowy samochód i jeździł w nim po całym "Albatrosie".  Już widzę te nagłówki typu "One Idiotszyn". Ale my się tym nie przejmowaliśmy, stu procentowy spontan. Boże, jak ja ich kocham. Po udanej wizycie w mieście, wróciliśmy do domu. Hahaha, party hard z One Direction!
Li: Zabieramy się za szykowanie! Ja i [t.i] zajmiemy się dekoracją, Louis i Niall zaproszą gości, a Zayn i Harry zrobią zakupy. Pasuje?
All: Jasne!
Loczek i Maliczek wyruszyli do market, BooBear i Blondasek zamknęli się w sypialni Marcheweczki, a ja i Payne ogarnialiśmy mieszkanie.
Ja: Możemy porozmawiać?
Li: Jasne.
Ja: Muszę się rozstać z Harrym.
Li: Co!? Dlaczego?
Ja: Kocham go, ale myślę, że lepiej będzie jak od niego odejdę... To dziecko może mu zrujnować karierę.
Li: Myślę, że...


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hejka! Ostatnio dużo komentujecie, co mnie na prawdę cieszy.
Tylko błagam nie umierajcie mi przed komputerami, bo będę was miała na sumieniu ;)
Zostawiam was w małej niepewności :)
HeartAttack

sobota, 9 lutego 2013

Summer love cz. 25

Lo: To może mała imprezka jutro? Mamy wiele powodów do świętowania!
Z: Świetny pomysł, bro! Akurat się wyrobimy! A teraz chodźmy już spać, bo padam na twarz.
Li: Dobranoc, kochani. - rozeszli się po pokojach.
H: Chce ci się spać? Mi szczerze, nie bardzo. Co powiesz na mały spacer do parku?
Ja: Z miłą chęcią, kotku. - złapałam go za rękę i wyszliśmy z domu.
Po dość długiej wędrówce wąskimi ścieżkami, usiedliśmy na ławce. Pomimo późnej godziny na placu zabaw na przeciwko bawiła się parka, na oko 6-7 letnich, dzieci. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu przypatrując się im.
Ja: Słodkie dzieciaczki. - westchnęłam.
H: Tak - przyciągnął mnie ramieniem do siebie i spojrzał głęboko w oczy - Jak już przyjdzie na to czas, pomyślimy o własnych...
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
Ja: Harry, nie uważasz, że za wcześnie na taką rozmowę? Jeszcze wszystko może się wydarzyć...
H: Ale teraz wiem jedno na pewno, kocham cię - wpił się zachłannie w moje usta.
Kochałam go za jego piękne zielone oczy, za gęste bujne loczki, w których uwielbiałam zatapiać swoje palce, za słodki uśmiech, którym witał mnie co rano, za jego poczucie humoru, uczciwość i wierność, opiekuńczość i rozsądek. To uczucie, którym go darzę jest nie do opisania.
Ja: Ja ciebie też - chwyciłam go za policzki i zrobiłam tak zwane puci - puci.
Jego mina była bezcenna.
H: Ej, mam z tym złe wspomnienia! Miałem dziwną ciocię, która mi to ciągle robiła, masakra!
Ja: Haha, widzisz dowiedziałam się o tobie czegoś nowego.
H: Wracamy?
Ja: Tak, jasne.
Całą drogę powrotną rozmawialiśmy i wygłupialiśmy się. Nie mogę uwierzyć, że przez całe wakacje co rano będę się budziła obok tego wariata, to dosłownie spełnienie marzeń.
Ja: Wyobraź sobie Nialla we włosach Zayna!
H: Hahaha, to by wyglądało nieźle. Albo Maliczka w loczkach!
Ja: Hahaha, lub ciebie w krótkich włosach!
H: Nigdy nie oddam swoich loczków! - teatralnie chwycił się za głowę, chroniąc bujną fryzurkę.
Czas tak szybko nam zleciał, że nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się pod domem. Od razu, po cichu, poszliśmy do sypialni.
Ja: Harry, ja muszę ci coś powiedzieć...
H: Co jest? - zapytał wyraźnie zatroskany.
Ja: Bo... Ostatnio jak ze sobą spaliśmy to był mój pierwszy raz. - patrzyłam w podłogę, nogą bawiąc się dywanem.
Nie chciałam mu tego mówić wcześniej, bo strasznie by się przejął. Stał chwilę jak wmurowany.
H: I mówisz mi to teraz? - powiedział z pretensjami w głosie - Pierwszy raz powinien być wyjątkowy, a twój był zwyczajny... - lekko posmutniał.
Położyłam rękę na jego policzku i spojrzałam na jego piękne zielone tęczówki.
Ja: Był wyjątkowy, bo przeżyłam go z tobą, bo cię kocham! - złączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
Harry wziął mnie na ręce i przenieśliśmy się na łóżko. Położył się na mnie i zaczął całować po szyi. Nagle zrobiło mi się nie dobrze. Odepchnęłam Hazzę i wybiegłam do łazienki.
H: Co się dzieje?
Ja: A nie widać! - odpowiedziałam podirytowana.
H: Coś ci musiało zaszkodzić...
Ja: Wiesz gdzie moja szczoteczka?
H: Tak, już ci daję.
Nałożyłam pastę i porządnie umyłam zęby.
H: Chcesz może jakieś krople?
Ja: Nie, dzięki, już mi lepiej.
Styles w tym momencie powiedział coś, co ja sama zaczęłam podejrzewać.
H: O Boże, a jak jesteś w ciąży? - powiedział przerażony, głos delikatnie mu drżał.
Ja: To nie możliwe! Gdzie jest najbliższa apteka?
H: Tuż za rogiem. Pójdę i kupię ci test. - szybkim krokiem wyszedł z pokoju.
W ciąży? Jjjjak? Przecież się zabezpieczaliśmy! Dobra, nie wpadajmy w panikę, to tylko podejrzenia. Harrego nie było dosłownie pięć minut, a ja czułam się jakby to była wieczność.
Ja: Masz?
H: Tak - dał mi go do ręki i poszłam do łazienki.
Zrobiłam go i z niecierpliwością czekałam na wynik. Przecież od tego zależy reszta mojego życia. To czekanie mnie zabija. Po chwili pojawił się wynik. W moich oczach stanęły łzy... POZYTYWNY!!!


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam wstawiam nowy rozdział :D
HeartAttack

Summer love cz. 24

Wow, nie mogę uwierzyć, że dobiliśmy do 10 tysięcy! Dziękuję wam, jesteście kochani <3
Przepraszam, że tak długo pisałam tę część, ale ostatnio w moim życiu działo się naprawdę wiele i proszę byście mnie zrozumieli. Kocham was :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
N: To co jedziemy uczcić udany występ w programie w Nando's? - zapytał z entuzjazmem.
H: My raczej spasujemy. 
Ja: Tak, muszę w końcu jechać do cioci, bo miałam zostać tylko jedną noc, a nie dwie.
N: Szkoda, ale wiesz równie dobrze możesz się wprowadzić... Miejsce jest, na przykład w mojej sypialni, chętnie podzielę się łóżkiem. - puścił do mnie oczko.
H: Ej ty ty Horanek, nie zapędzaj się tak! - wszyscy zaczęli się śmiać. - Ale serio, mogłabyś z nami zamieszkać całe wakacje... Chodzilibyśmy na całonocne imprezy, a może nawet wylecieli sobie gdzieś całą paczką na kilka dni.
Z: Świetny pomysł, ja już zadbam, żeby nie było ci z nami nudno! - objął mnie ramieniem.
Lo: Jedlibyśmy razem marchewki, robili razem wspólne kawały Loczkowi....
H: Ejj! - oburzył się.
Li: I w końcu zamieszkałby z nami ktoś, kto pomógł by mi ogarnąć tych idiotów!
Ja: Chłopcy jesteście kochani, bardzo bym chciała, na prawdę, ale...
H: Ale co? Przecież i tak cały czas jesteś z nami.
Ja: A ciocia? Obiecałam sobie, że spędzę z nią więcej czasu, a jak na razie coś nie bardzo mi to wychodzi. Poza tym moja mama raczej by się na to nie zgodziła...
Li: Dobrze, rozumiemy, ale proszę przemyśl to, pogadaj na spokojnie z ciocią. Nie wykluczaj od razu tej opcji.
Ja: No już dobrze, pogadam z ciocią i rozwarze to. Ok?
Lo: Spoko, w takim razie my się żegnamy i zostawiamy was. Pa, kochani! 
Uściskaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony.
H: Czyli kierunek dom cioci, ma się rozumieć? 
Ja: Tak, ubrania zabiorę kiedy indziej.
Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Po chwili byliśmy już na miejscu.
Ja: Ciociu już jestem. - krzyknęłam otwierając drzwi wejściowe.
Szybko zbiegła na dół i mocno się we mnie wtuliła.
C: Nawet nie wiesz jaka jestem z ciebie dumna! Widziałam cię w telewizji! Byłaś świetna! - mówiła tak szybko, że ledwo można było ją zrozumieć - Dzwoniłam już do twoich rodziców, oni też cie widzieli i są mega zaskoczeni! Nigdy wcześniej nie słyszeli jak śpiewasz i to był dla nich szok! Dla mnie również!
Ja: Ciociu, spokojnie. Uwierz, ja też nie wiedziałam, że mój głos jest chociażby znośny...
H: Znośny? Czy ty siebie w ogóle słyszałaś?
C: Ooo, i Harry ty także byłeś nieziemski. Oboje tworzycie taki duet, że aż zapierało w piersiach jak się was słuchało! Poza tym [t.i.z], kochanie, coś ty zrobiła z włosami?
Ja: Długa historia... A z resztą, co, źle mi w blondzie?
C: Dobrze, dobrze tylko zawsze się upierałaś, że blond nie jest dla ciebie, dlatego mnie zaskoczyła zmiana koloru . Mam do ciebie pytanko. Sporo czasu spędzasz razem z wszechobecnym tu Haroldem. - to zdanie wywołało u mnie chichot u Stylesa z resztą także - Rozmawiałam o tym z twoją mamą i może powinnaś przenieść się na resztę wakacji do niego. Oczywiście, nie wyganiam cię, po prostu uznałyśmy, że lepiej spędzisz wakacje mieszkając z Harrym, jeśli to oczywiście nie problem dla niego.
Siedziałam z otwartą szeroko buzią ze zdziwienia. 
H: Oczywiście, że to nie problem, uważam, że to świetny pomysł! - wyrwał się od razu, szeroko się uśmiechając.
Ja: Ciociu, ale że serio? - zaczęłam paplać, przy tym się jąkając.
C: Myślisz, że żartowałam? Zgodziłyśmy się pod warunkiem, że jeden dzień w tygodniu będziesz poświęcać swojej ciotuli!
Ja: Oczywiście, z miłą chęcią! Och, dziękuję, dziękuję, dziękuję! - objęłam ciocię, wzięłam ją na ręce i zaczęłam skakać ze szczęścia.
C: A i rodzice przysłali ci paczkę, leży w twoim pokoju.
Ja: Idę sprawdzić co jest w środku! - chwyciłam Harrego za rękę i pociągnęłam za sobą na górę.
Od razu zabrałam się za rozpakowywanie przesyłki. Zawartość kartonu była zupełnie inna niż przypuszczałam. Były w niej tabletki i ...
H: Czy to..?
Ja: Tak, tabletki antykoncepcyjne i kondomy! - oboje wybuchliśmy śmiechem.
W kopercie obok był także list. Od mamy.
" [t.i.z], korzystaj mądrze. Wiem, że jesteś odpowiedzialna, ale to tak na wszelki wypadek. Noś to cały czas przy sobie. Pozdrów Harrego i powiedz, że nie mogę się doczekać spotkania z nim na żywo.
Kocham cię, mama. "
H: Fajną masz mamusię...
Ja: Haha, najlepszą na świecie. Co ja bym bez niej zrobiła? - uśmiechnęłam się pod nosem.
H: Gdzie masz walizkę?
Ja: Jest pod łóżkiem.
Zabraliśmy się za pakowanie rzeczy. Nie trwało to długo, ponieważ część miałam już u Stylesa.
H: Nawet nie wiesz jak się cieszę, że z nami zamieszkasz! - dłońmi objął mnie w talii - Kocham cię, jak jeszcze nikogo innego!
Ja: Ja ciebie też, słońce! - złączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
Chwyciliśmy za torby i zeszliśmy na dół.
C: Co tam ciekawego ci przysłali? - zapytała zaciekawiona, na co z Harrym wybuchliśmy śmiechem.
Ja: Coś bardzo osobistego, ciociu. - puściłam oczko do mojego chłopaka.
C: Dobrze, dobrze już nie wypytuje.
Ja: My się zbieramy, bo już późno. Do zobaczenia, zadzwonię. - cmoknęłam ją w policzek na pożegnanie i wyszliśmy.
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy. Zajechaliśmy po drodze do sklepu po kilka rzeczy i pojechaliśmy do "mojego" nowego domu. Otworzyłam drzwi na roścież, nawet nie pukając.
Ja: Oto nastał dla was dzisiaj wielki zaszczyt, bo ta żem ja zamieszka z wami w tym domu! Kłaniajcie się nowej królowej, plebsy! - powiedziałam, ledwo powstrzymując śmiech.
N: [t.i]! - krzyknął i wszyscy zerwali się z kanapy, a następnie mocno we mnie wtulili, tworząc grupowego hug'a, którego tak uwielbiam.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Być może jeszcze dzisiaj dodam kolejną część :)
HaertAttack

piątek, 1 lutego 2013

Urodzinki Harrego :*

A więc, jak już wszyscy zapewne wiecie, pewien zielonooki chłopak o bujnych loczkach, obchodzi dzisiaj swoje 19 urodziny! No Styles, ty staruchu! Powiem tylko tyle: Nie mogę uwierzyć, że ten nasz kochany zboczeniec jest już taki dorosły. Tak, wiem gadam troszkę dziwnie, ale ja tęsknię za Harrym pracującym w piekarni, za Harrym tulącym się ciągle do Louisa... Stary, życzę ci wszystkiego najlepszego, zdrowia i sukcesów. Mam nadzieję, że w końcu znajdziesz miłość i przyjedziesz wraz ze swoją wybranką oraz zespołem dać nam w Polsce mały koncert ;) A teraz czas na wierszyk, który napisałam wczoraj wieczorem. Ahh... Ta bezsenność. Wiem, że beznadziejny, ale co tam :) Jeszcze raz 100 lat ty mój kochany idioto <3

Podchodzę do okna,
a tam Harry.
Pytam się go:
"Co ty tu robisz, stary?"
Myślę sobie
urodzinki mu zrobię.
Zapraszam do domu,
chata wolna, nie będziemy przeszkadzać nikomu.
Upiekłam tort
i dałam mu go,
tak szybko go zjadł, 
że nie został po nim nawet ślad.
Uśmiechnął się cwaniacko dziękując za tort
i rzucił się na mnie jak wygłodniały kojot.
Poszliśmy do sypialni, 
a tam igraszki,
wpie*doliliśmy ze Stylesem wszystkie fistaszki.
Z mojej głupoty powstał wiersz,
mam nadzieję, że podobał się też :D



niedziela, 27 stycznia 2013

Imagin z Harrym cz. 3

Demoralizuje młodzież, ale co tam! Scena +18 ;)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   Biegnę po łące, z prawej strony obok mnie moja siostra, a z lewej Harry trzymając mnie za rękę. Miałam na sobie białą letnią sukienkę, a na głowie wianek. Była piękna, słoneczna pogoda, a ja biegłam bez butów. Dotarliśmy do koca rozścielonego na trawie, na którym wygodnie usiedliśmy. Momentalnie niebo spowiły ciemne chmury. Obejrzałam się dookoła, nie było ani siostry ani Harrego. Spanikowana zaczęłam biec do pobliskiego lasku w celu poszukania ich. Moje gołe nogi były całe we krwi, ale nie mogłam się poddać, musiałam ich znaleźć. Nagle zauważyłam jakąś postać przede mną. Nie wiedziałam kto to, ponieważ było strasznie ciemno. Podeszłam bliżej, lecz wciąż nie mogłam dostrzec rys twarzy.
Ja: Harry to ty? Gdzie Nikola?
Postać zbliżała się do mnie szybkimi krokami, nie wydając z siebie ani słowa. To był mężczyzna, mężczyzna w masce, który kiedyś zaciągnął mnie do swojego samochodu i wykorzystał. Zaczęłam uciekać. Biegłam przez kilka minut, ale on wciąż deptał mi po piętach. Nie mogłam złapać oddechu, powoli opadałam z sił. W końcu nastał kres moich możliwości i upadłam bezwładnie na ziemię. Mężczyzna stanął nade mną i coś mówił, lecz nie słyszałam jego słów. Nagle poczułam, że coś szarpie mnie za ramię i krzyczy moje imię. Gwałtownie otworzyłam oczy i ujrzałam swój pokój. Uff... Na szczęście to był tylko sen.
N: Sandra? Co ci się stało? Dlaczego krzyczałaś?
Podciągnęłam się wyżej i usiadłam, opierając o ścianę.
Ja: Niki, nic mi nie jest. - uśmiechnęłam się do niej - To tylko zły sen.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 19:30. Szybko wstałam z łóżka i zaczęłam pakować się do pracy, ponieważ o 20 musiałam być już na miejscu. Pożegnałam się z Nikolą i szybko pobiegłam na autobus. Przed klubem stała już masa ludzi, w szczególności facetów. Weszłam przez osobne drzwi dla pracowników i przywitałam się z innymi dziewczynami. Każda z nas mierzyła się w życiu z wieloma problemami, to nas do siebie bardzo zbliżyło, mogliśmy ze sobą pogadać o wszystkim, pomóc sobie nawzajem. Usiadłam przy toaletce i zaczęłam robić makijaż. Znowu bujałam w obłokach, w głowie siedział mi tylko Loczek.
D: Słonko, coś ty taka rozmarzona? - zapytała zaciekawiona Danielle.
R: A może się zakochała? - dodała Rosalie.
Danielle była blondynką o pięknych długich kręconych włosach i śniadej cerze, Rosalie zaś mulatką o niebieskich morskich oczach i średniej długości brązowych włosach. Przy nich z moją bladą cerą wyglądałam jak trup.
Ja: Jest jeden chłopak... - powiedziałam niepewnie.
D: Nasz Sandrusia się zakochała! - bił od niej ogromny entuzjazm.
R: Opowiadaj! Kim jest, jak wygląda, czym się zajmuje...
Ja: Jak bym wam powiedziała to byście pewnie nie uwierzyły...
D: Niby czemu? Jesteś śliczna, możesz mieć każdego.
R: To prawda, gdybyś chciała rozkochałabyś w sobie nawet Taylora Lautnera!
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
D: A więc kto to?
Ja: Słyszałyście może o tym boysbandzie One Direction?
D: Jasne, tam jest jeden przystojniak o imieniu Liam, który jest przesłodki. - rozmarzyła się Dan.
Ja: A więc byłam z Niki na basenie, gdzie poznałam tego chłopaka w loczkach Harrego. Spotkaliśmy się dzisiaj w pizzerii i było po prosu świetnie.
R: Ty szczęściaro!
D: Aww... Mam nadzieję, że uda ci się z nim, zasługujesz na szczęście.
Ja: Och, dziękuje, jesteście kochane! - zrobiłyśmy grupowego huga.
Wróciłam do przygotowań, za jakieś 15 musiałam być gotowa. Założyłam na siebie białą bieliznę do tego skrzydła, ponieważ dzisiaj miałam być anielicą. Poprawiłam jeszcze mój dość mocny, ciemny makijaż i zabrałam się za włosy, które ostatecznie częściowo spięłam do tyłu, a resztę zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam na scenę i zaczęłam swój erotyczny taniec, wzrokiem wodząc po publiczności. Dzisiaj było wyjątkowo dużo. Nagle oniemiałam. W rogu zaraz przy wejściu zobaczyłam Harrego. Speszyło mnie to niemiłosiernie, lecz starałam się nie dać tego po sobie poznać. Jego obecność zdecydowanie nie była mi na rękę, strasznie mnie stresowała. W końcu nadeszła cześć, w której każda striptizerka była jakby to ująć "licytowana". Miałyśmy indywidualny taniec dla klienta, który da najwięcej. Oczywiście, nie było w tym żadnego stosunku seksualnego, ale niektóre dziewczyny za dodatkową opłatą zgadzały się. Ja nigdy bym tego nie zrobiła!
P: Na początek wysoka ciemnowłosa piękność, Sandra!
K1: 100 zł! - rzucił się pierwszy klient, lecz szybko został przebity.
K2: 200 !
K3: 450 ! - wysoko podbił stawkę.
K4: 5000 zł! - krzyknął ktoś z końca sali.
Wzrok wszystkich skierował się w jego stronę. Nie mogłam uwierzyć, to był Harry! Miałam ochotę krzyknąć, żeby przestał, domyślałam się dlaczego to zrobił, ale mogłoby to się dla nas niemiło skończyć.
P: Uuu... Tego się nikt nie spodziewał! Sandra zaprowadzi pana do pokoju.
"Pokój", tak, chyba pomieszczenie zabaw z dużym łóżkiem i zabawkami. Tam jest obleśnie. Bez wahania podeszłam do Stylesa, chwyciłam za rękę i zaprowadziłam do wskazanego miejsca. Od razu zamknęłam drzwi.
Ja: Harry, dlaczego to zrobiłeś? Po co tu przyszedłeś?
H: Nie mogłem dłużej patrzeć na tych facetów śliniących się na twój widok... Mogę ci pomóc, nie będziesz musiała już tu pracować, mam pieniądze... - w tym momencie mu przerwałam.
Ja: Nie chcę twoich pieniędzy! Życie nauczyło mnie jak sobie radzić samemu, nie potrzebuje pomocy!
H: Ale ja nie robię tego z litości! Robię to, dlatego że...
Ja: Dlatego że co?
H: Dlatego, że cię kocham! - podszedł i zachłannie wpił się w moje usta, a ja od razu odwzajemniłam pocałunek.
Po chwili już znajdowaliśmy się na łóżku. Mimo, że miałam złe wspomnienia dotyczące seksu, pragnęłam kochać z Loczkiem. Jeszcze nigdy nie ciągnęło mnie tak do żadnego faceta, wręcz miałam do nich obrzydzenie. Moje ręce powędrowały pod jego bluzkę, wodziłam nimi po jego umięśnionej klacie. Powoli zaczęłam odpinać guziki jego koszuli. Byłam strasznie napalona, nie potrafiłam opanować swojej żądzy. Harry całował mnie po szyli, zjeżdżając coraz niżej, natomiast jego ręce dotykały moich pośladek i ud. Szybkim ruchem odpiął zapięcie od stanika i od razu się go pozbył, ja w tym momencie próbowałam się uporać z jego zamkiem od spodni. Gdy mi się to udało, jeansy Stylesa wylądowały na podłodze. Loczek zaczął pieścić moje piersi lekko je ssąc i przygryzając, co doprowadzało mnie do szaleństwa i jeszcze większego podniecenia. Moja ręka powędrowała do jego bokserek. Ścisnęłam jego męskość, tak, że otworzył szeroko oczy, a jego źrenice gwałtownie się powiększyły.
H: Co ty mi robisz, dziewczyno? - powiedział ciężko łapiąc oddech.
Ja: A co nie podoba się? - przygryzłam dolną wargę.
H: Tego nie powiedziałem. - odpowiedział z łobuziarskim uśmieszkiem.
Nasze usta ponownie się złączyły, a języki toczyły zażartą walkę. Harry wsadził rękę do moich majtek i włożył we mnie dwa palce, na co gwałtownie podskoczyłam, gryząc przy tym Stylesa w język.
H: Auua! Za co? - zapytał oburzony śmiesznie sepleniąc.
Ja: Sorki, to był przypadek, albo inaczej to ujmując kara. - zaczęłam się z nim przekomarzać - Było nie wtykać palców w nieswoje sprawy! - zachichotałam.
H: Teraz wiesz co ja czułem... I jak to nie moje sprawy jak moje? Hęę? - włożył swoje palce jeszcze głębiej.
Ja: Styles, ja cię kiedyś zabije! - połączyliśmy się w namiętnym pocałunku.
Harry jednym ruchem ściągnął moje majtki i gwałtownie we mnie wszedł. Czułam się wspaniale, jakby cały świat dookoła przestał istnieć, liczył się tylko ten moment. Jego ruchy stawały się coraz szybsze, a serce mało nie eksplodowało mi w piersi. Przez cały ten czas spoglądałam mu prosto w oczy, ach te zielone tęczówki! Powoli czułam, że dochodzę, z ledwością łapałam oddech. Hazza wykonał jeszcze kilka mocnych ruchów i spuścił się we mnie. Przyjemne ciepło ogarnęło moje ciało. Opadliśmy zmęczeni na łóżko. Harry objął mnie swoim ramieniem przyciągając do swoje piersi. Popatrzałam na jego loczki, którymi po chwili zaczęłam się bawić. Były takie mięciutkie i przyjemne w dotyku.
H: Zamieszkaj ze mną. - wyrwał się nagle.
Ja: Co? - podniosłam się z miejsca do pozycji siedzącej,
H: Mówię serio, kocham cię, Nikolę także, będę dla niej jak wujek lub nie, jak ojciec!
Ja: Harry, ja nie wiem...
H: Co ci szkodzi! Kochamy się, na pewno będzie ci łatwiej, poza tym mogę odbierać Niki ze szkoły! I i zabierać ją na basen i... - przerwałam mu łącząc nasze usta w pocałunku.
Ja: Taka odpowiedź wystarczy?
H: Zdecydowanie!
Zrezygnowałam z pracy w klubie i razem z Nikolą wprowadziłyśmy się do mojego chłopaka. Poznałam resztę zespołu, chłopcy stali się moimi moimi przyjaciółmi. Danielle zakochała się w Liamie i zamieszkali razem, natomiast Rosalie związała się z Joshem, perkusistą One Direction. Harry, tak jak obiecał, jest dla Nikoli jak ojciec. Nasza miłość z każdym dniem rośnie i mam nadzieję, że tak pozostanie już na zawsze.


































------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Omomom i jak teraz ocenicie wszystkie części?
I jeszcze pytanko: Chciałby ktoś imagina? Bardzo chętnie napiszę ;)
Wystarczy podać dla kogo, z kim i charakter imagina :)
HeartAttack

sobota, 26 stycznia 2013

Summer love cz. 23

Siemka, Directionersi :)
Zanim zaczniecie czytać kilka objaśnień:
Pu - oznacza publiczność
En - oznacza Ellen
Po - pracownicy obsługi planu.
All - wszyscy rzecz jasna ;).
Miłego czytania ^^ , zostawcie ślad po sobie :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
   Znajdujemy się teraz w limuzynie, która ma nas zawieść do studia Ellen. Siedzę obok Harrego i Nialla. Ręka Stylesa ciągle ląduje na moim kolanie, ale nie bardzo się tym przejmuję, ponieważ jak już wcześniej mówiłam strasznie się stresuje tym występem. Dobra [t.i], oddychaj głęboko. Wdech i wydech, wdech i wydech.
H: Kochanie, wszystko gra? - zapytał wyraźnie zatroskany.
Ja: Boje się... A jak dam plamę?
H: Słońce moje, będzie dobrze, obiecuje.
Ja: Dobra, dobra już się ogarniam. - lekko się do niego uśmiechnęłam.
Nawet zapewnienie Stylesa nie bardzo postawiło mnie na duchu, ale powiedziałam tak, żeby się nie martwił. Po krótkim czasie dojechaliśmy. Wow, wejście do budynku było przygotowane jak na jakąś galę... Czerwony dywan, fanki za ogrodzeniem, pełno ochroniarzy i fotoreporterów. Lokaj, bo chyba tak mogę nazwać mężczyznę, który otworzył nam drzwi od limuzyny, czekał już przy głównym wejściu. Poczułam się jak prawdziwa gwiazda, fanki robiły sobie z nami zdjęcia obsypując miłymi słówkami, a paparazzi niemal bili się o to kto ma z nami w danej chwili rozmawiać. W końcu udało nam się wejść do wieżowca. Chodzi mi po głowie teraz jedna myśl: Czy wszystkie budynki w tym mieście muszą być takie wysokie? W sumie oprócz domu chłopaków i McDonaldów nie widziałam tu żadnych jedno-dwupiętrowych budynków.
En: Witajcie, miło was znowu widzieć chłopcy. - pełna entuzjazmu kobieta przywitała się z boysbandem - A i oczywiście miło mi poznać dziewczynę Harrego! [t.i], wiele o tobie słyszałam, cieszę się, że zgodziłaś się nam towarzyszyć.
Ja: Mi także miło, Ellen. Uwielbiam twoje Show, mimo że w Polsce go nie emitują, oglądam wszystkie odcinki w internecie.
En: Ciesze się, że ci się podoba. Nie zdawałam sobie sprawy, że jestem znana za granicą. - odpowiedziała skromnie.
Ja: Oczywiście, masz w moim kraju wiele fanów, uwierz mi.
En: W takim razie w czasie dzisiejszej audycji ich pozdrowię, żeby nie myśleli, że o nich nie pamiętam.
Ellen na żywo wygląda znacznie młodziej niż w małym ekranie. A mówią, że telewizja dodaje kilogramów, a okazuje się, że także lat. Muszę powiedzieć również, że wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie. Jest zarazem zabawna, otwarta i rozgadana, jak i skromna, a w tych czasach to bardzo rzadka i ceniona cecha. Usiedliśmy wygodnie na słynnej czerwonej sofie. Och, a może na moim miejscu siedział kiedyś Robert Pattinson? A może Justin Bieber?
H: Kochanie, o czym tak myślisz?
Ja: Zdajesz sobie sprawę ile gwiazd przed tobą zajmowało miejsce na tej kanapie? Powinna ona trafić do jakiegoś muzeum. - powiedziałam podekscytowana, dosłownie z radością małego dziecka.
H: Słodka jesteś, cieszą cię takie drobnostki. - cmoknął mnie w policzek.
Ja: Jak to mówią, cieszmy się z małych rzeczy. - uśmiechnęłam się szeroko.
Po: Za 30 sekund zaczynamy! Nadajemy na żywo!
Ja: Uff, zaraz się zacznie. - mój stres powrócił, ręce zaczęły mi się delikatnie trząść.
Harry złapał moje dłonie i zamknął w swoich.
H: Spokojnie, przecież tu jestem. - spojrzał mi w oczy i złączył nasze usta.
Po: 3, 2, 1 jesteśmy na wizji!
Oczywiście ja i mój chłopak byliśmy tak zafascynowanie sobą, że nawet tego nie usłyszeliśmy. Kamerzysta jak na złość na sam początek programu zrobił na nas zbliżenie. Louis szturchnął Hazzę, a ten momentalnie się odsunął. Uśmiechnęłam się sztucznie, mój wyraz twarzy mówił " O Boże! Ja chcę stąd uciec! ", natomiast Harry zawstydzony podrapał się po karku. Chłopcy zaś siedzieli cicho chichocząc pod nosem. Tak, wszyscy prócz Nialla, który nie umiał powstrzymać śmiechu i z tego powodu leżał na dywanie pod stołem. Fajny początek co?
En: Witam was w Ellen Show! Dzisiaj, jak już pewnie zdążyliście się zorientować, moim gościem jest brytyjsko-irlandzki boysband One Direction!
All: Cześć! - machaliśmy do publiczności.
Ludzie w studiu zaczęli bić brawo, a ja skierowałam wzrok na Stylesa. Dopiero teraz zobaczyłam, że Harry ma całe czerwone usta od mojej szminki.
Ja: Harry! - szepnęłam szturchając go łokciem - Masz całe czerwone usta!
Loczek zrobił wielkie oczy, odwrócił się i starał się zetrzeć to ręką. Louis zorientował się co jest grane i zaczął się głośno śmiać.
En: Miałam do was pytanie, ale teraz najbardziej ciekawi mnie co cie tak śmieszy Louis... - czekała na odpowiedź.
Lo: Może Harry nam wyjaśni? - wzrok wszystkich skierował się na zielonookiego, który dalej był tyłem.
Po chwili się jednak odwrócił pokazując twarz umazaną czerwonym kolorem. Brawo Styles, zamiast zmazać to rozmazałeś, idioto!
H: Emm, nie mam pojęcia o czym mówisz Tommo. - powiedział nieświadomy swojego wyglądu, na co przybiłam facepalma.
En: No Harry, twoje igraszki z dziewczyną w tym momencie wyszły na jaw.
Ja, rzecz jasna, puściłam buraka, Hazza siedział ciągle nerwowo poprawiając grzywkę.
En: Dobrze, zejdźmy z biednego, zawstydzonego Stylesa. Chłopcy, mam do was pytania dotyczące waszej trasy koncertowej, która zaczyna się październiku. Jakie kraje ona obejmuje?  Ile czasu na nią poświęcacie?
Z: Odwiedzimy USA, Kanadę i Australię.
Li: Nie będzie nas w Anglii jakieś 2 miesiące.
En: Ooo, czyli to krótka trasa?
N: Tak, ale od razu po powrocie damy kilka koncertów w Londynie.
En: To na pewno dobra wiadomość dla tutejszych fanów. Teraz mam pytanie do naszej parki... Od kiedy to się w ogóle zaczęło? Jak się poznaliście?
H: Moja piękna...
Ja: Poznaliśmy się... - zaczęliśmy mówić jednocześnie.
H: Dobrze, ty powiedz słonko.
Ja: Ok, a więc... Na samym początku po przylocie do Londynu poznałam Nialla na lotnisku. Od razu powiedział mi o One Direction, a ja byłam zdziwiona, że go nie poznałam, bo byłam fanką. Gdy Horanek się o tym dowiedział zostawił mi swój numer i zaproponował spotkanie, na którym poznałam resztę boysbandu.
H: Gdy pierwszy raz ją zobaczyłem, lekko zaniemówiłem, a gdy już się zdobyłem na odwagę by cokolwiek powiedzieć, zacząłem się jąkać.
Pu: Awww - wzruszyła się publiczność.
En: Mogę tylko się dołączyć... Awww! Taka piękna miłość od pierwszego wejrzenia! To takie słodkie!
Z: Tak, ale mogliby opanować te swoje noce czułości, bo nie możemy spać!
N: Oni robią to mega głośno, stękając na cały dom, do tego przez kilka godzin! - dodał Niall i oboje się zaśmiali.
Ale dla mnie nie był to żart. Boże, właśnie palę się ze wstydu. Nie wierzę, że oni to powiedzieli i to przy tylu osobach, do tego w telewizji na żywo, przed całym światem. Moja twarz gwałtownie pobladła, zrobiło mi się słabo. Czas chwilowo się dla mnie zatrzymał, widziałam publiczność śmiejącą się w zwolnionym tempie. Powoli majaczę w myślach, jest ze mną źle. Jak ja teraz spojrzę ludziom w oczy? Nerwowo złapałam Harrego za rękę i ścisnęłam ją z całej siły.
Ja: Jest źle! Jest gorzej niż przypuszczałam! Jestem ośmieszona przed całym światem! - szeptałam Stylesowi do ucha.
H: Spokojnie, ludzie odebrali to jako kawał. Nie przejmuj się.
Słowa Hazzy ani trochę mnie nie uspokoiły. Z nerwów było mi nie dobrze, a moje jakby to nazwać drgawki nie ustały. Dobra, pamiętaj, głęboko oddychaj, to cię uspokaja. Wdech i wydech. Wdech i wydech. Od razu lepiej.
En: A teraz najlepsza cześć mojego programu, którą wszyscy uwielbiamy. Mianowicie zadanie dla moich gości! Dwójka z was musi zaśpiewać duet miłosny na wściekłym, elektronicznym byku! A żeby nie było kłótni, kto ma to zrobić, wszyscy dostaniecie kartki, na który napiszecie parę, która ma to zaśpiewać. Rozumiemy się?
All: Jasne!
To było dziwne, bo wszyscy wymówiliśmy te same słowo, w tym samym czasie. Chyba za dużo z nimi przebywam... Gdy dostałam swoją kartkę, od razu wiedziałam kogo mam tu napisać. Larry shipper się we mnie odezwał.
En: To teraz pokażcie, kogo wytypowaliście!
Odwróciliśmy swoje arkusze. Najpierw spojrzałam na kartonik Harrego, na którym było napisane Liam+Zayn. Ziam to mój drugi z kolei ulubiony bromance. Spojrzałam na kartki innych chłopaków i oniemiałam. Wszyscy mięli napisane Harry+[t.i]. Oni sobie robią jaja!? Ja mam śpiewać publicznie!? Widzę, że mają niezłą zabawę!
En: Głos jest prawie jednogłośny! Dużą przewagą wygrywa Harry i [t.i]! Zapraszamy na byka!
Jestem przerażona! To jeden z najgorszych dni w moim życiu. Paul powiedział, ze nie zrobię z siebie aż takiej idiotki, ale jak widać mylił się.
Ja: Ja i śpiewanie przy ludziach? To będzie tragedia stulecia! - powiedziałam cicho do Stylesa.
H: Przecież potrafisz! Patrz mi prosto w oczy i wyobraź sobie, że jesteśmy tu sami... - przejechał delikatnie opuszkami palców po moim policzku.
Ja: Dobrze, spróbuję. - posłałam mu nieśmiały uśmiech.
En: A więc utwór, który wam wybrałam nazywa się No Air. W oryginale śpiewa go Chris Brown i Jordin Sparks, powodzenia.
Przynajmniej fajną piosenkę musimy wykonać, uwielbiam ją, chociaż boje się, ze jest dla mnie za trudna do wykonania. Usiedliśmy na byka, a muzyka zaczęła lecieć. Siedziałam przodem do Hazzy  obejmując go i patrząc w oczy. On natomiast trzymał ręce z tyłu, ściskając rogi zwierzęcia, tak byśmy nie spadli. Byk zaczął się kołysać, a ja zaczynałam śpiewać pierwsze słowa piosenki.
If i should die before I wake,
It's couse you took my breath away,
losing you is like living in a world with no air,
Ohh...
Przez cały czas nie spuszczałam wzroku z mojego ukochanego. Zaczęła się jego zwrotka.
I'm here alone didn't want to leave,
My heart won't move it's incomplete,
wish there was a way that i can get you to understand.
W tym momencie zaczynaliśmy śpiewać razem.
But How
Do you expect me
To live alone with just me
Cause my world revolves around you
it's so hard for me to breathe
Tell Me How im supposed to breathe with no air
Can't live can't breathe with no air
that's how i feel whenever you ain't there
It's No Air No Air
Got me out here and the water so deep
Tell me how you gon be without me
if you ain't here i just can't breathe
It's No Air No Air
No Air Air x4
Muzyka się skończyła, a ja siedziałam uśmiechnięta na przeciwko Harrego. Co ten chłopak ze mną robi? Gdyby nie on w życiu nie odważyłabym się zaśpiewać przy ludziach, a co dopiero w telewizji... Publiczność zaczęła bić gromkie brawa.
H: Słyszysz to? Zasłużyłaś, byłaś świetna.
Ja: Nie to ty byłeś, kochanie. - złączyliśmy się w namiętnym pocałunku, na co publiczność wstała z miejsc i zaczęła jeszcze głośniej klaskać.
Ellen i chłopcy także wstali i dołączyli się do oklasków, a ja tak się wzruszyłam, że z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Wstaliśmy z byka i powędrowaliśmy na kanapę do reszty. Hazza objął mnie i przyciągnął głowę do mój piersi, dając mi się wypłakać.
En: To było piękne. [t.i], nie wiedziałam, że masz taki głos! Ty i Harry stanowicie wspaniały duet, uzupełniacie się nawzajem!
Li: Chłopaki udało się! - 4/5 z One Direction i Ellen przybili sobie piątki.
H: O czym mówicie?
N: Zaplanowaliśmy to?
Ja: Że co? - poderwałam się.
N: Ale nie mów, ze nie było warto!
Ja: Było, było. Jesteście kochani!
N: Grupowy hug! - krzyknął z entuzjazmem.
Wstaliśmy i utknęliśmy w słodkim uścisku.
En: To już koniec na dzisiaj! Kto wie, może ten odcinek przejdzie do historii? A tak! Pozdrawiam ukochanych fanów z Polski! Do zobaczenia za tydzień!
Kamery zostały wyłączona, a my nadal staliśmy w objęciach.
Ja: Chłopaki, jak ja was kocham!
1D: My ciebie też.
W końcu się ogarnęliśmy i rozluźniliśmy uścisk. Pożegnaliśmy się z Ellen i resztą ekipy. Już mięliśmy wychodzić, gdy nagle Ellen mnie zatrzymała łapiąc za ramię.
En: Masz prawdziwy talent, nie zmarnuj tego.
Spoglądałam jej przez chwilę w oczy, lecz po chwili pobiegłam do reszty.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Siedziałam nad tym rozdziałem chyba z 5 godzin, ale mam nadzieję, ze było warto ;)
A i przepraszam za błędy, bo pisałam do późna.
HeartAttack